wtorek, 5 listopada 2013

Planszówkowe popołudnia - Deadwood, Warcraft

Pomimo przeciwności losu w postaci porannej ekranizacji przez życie drugiej części sienkiewiczowskiej trylogii w mojej łazience, udało nam się zasiąść do gry. Tym razem na tapetę poszły dwa nowe (dla mnie i Sky'a) tytuły, które polecił nam gospodarz - Az. 

Na pierwszy ogień poszło Deadwood - gra w klimatach Dzikiego Zachodu (o ile dobrze kojarzę, powstał nawet serial tv o tym samym tytule, jednak nie mam pojęcia, czy obie pozycje są ze sobą związane). W ten tytuł zagraliśmy w czwórkę, bo dołączyła do nas małżonka Aza (która pokazała nam, jak się w tę grę gra i wygrywa, przy naszej minimalnej pomocy ;) ).
Gra polega na tym, żeby wygrać (jak mawiał pewien klasyk). Jesteśmy przywódcą grupy (bandy?) rewolwerowców, którzy walczą o wpływy w rozrastającym się mieście. Na starcie mamy do dyspozycji trzech różnych striełoków i garść dolarów (czyli - samo życie). Nasi gieroje mogą zajmować budynki, które są w mieście, i zapewniać nam związane z nimi bonusy. Wraz z rozwojem gry, rozwijamy miasto, dokładając coraz to nowe kartoniki z budynkami, możemy wynajmować nowych pomagierów, bierzemy udział w pojedynkach z kowbojami innych graczy (za co grożą nam listy gończe), i przede wszystkim - zarabiamy dolary. To one są głównym celem naszej gry - ich ilość decyduje o kolejności na pudle.
Gra osiąga koniec na jeden z kilku sposobów - możemy zakończyć budowę linii kolejowej do miasteczka, mogą skończyć się listy gończe, lub (najbardziej spektakularne) możemy wystrzelać wszystkich przeciwników.
Ogólnie gra jest ciekawa i dość szybka, jednak trudno gra się przeciwko dwójce doświadczonych graczy. Trzeba będzie trochę potrenować, żeby osiągnąć dobre wyniki. poza tym, zbyt późno zaczęliśmy się ze Sky'em dogadywać, i zanim nasze działania zaczęły przynosić jakiś efekt, gra się zakończyła. Jedynym efektem naszych knowań było zrzucenie Aza z niemal pewnego pierwszego miejsca, i ulokowaniu tam jego połowicy (co było logicznym następstwem poczęstunku, jakim nas uraczyła ;) ).

*   *   *

Drugą pozycją, jaka trafiła na stół, był Warcraft. Tym razem we trzech przystąpiliśmy do batalii w jednym z najbardziej rozpoznawanych uniwersów, zwłaszcza wśród miłośników rozgrywek wirtualnych.
Rozgrywka niewiele różni się od tej, znanej nam z komputerowych monitorów. Rozpoczynamy grę z miastem, robotnikami, drobną obstawą oraz garścią surowców. Wydobywamy surowce, rozwijamy naszą stolicę, rekrutujemy nowe siły i najeżdżamy przeciwników - ot, klasyczne "wydobądź, zbuduj, zniszcz". Przyznać jednak trzeba, że gra się całkiem przyjemnie.
Plansza do gry składa się z heksowych kawałków o różnym układzie, dzięki czemu mamy możliwość budowania różnorodnych konfiguracji. Zasoby kopalni złota oraz drewno mogą się w każdej chwili wyczerpać, więc często taktyka murowania swojego terenu nie zdaje egzaminu. Trzy rodzaje jednostek (piechota, strzelające i latające), dzięki odpowiednim zasadom, bardzo dobrze się uzupełniają, i wymuszają budowę armii mieszanych (same smoki świata nie zawojują ;) ).
Nasza rozgrywka przebiegła nieco inaczej niż wcześniejsza. Na samym początku zawiązałem (nieumarli) ze Sky'em (ludzie) pakt Ribbentrop-Beck, i rozpoczęliśmy wspólny szturm na Aza (Horda). Trzeba przyznać, że trzymał się dzielnie, jednak siła złego na jednego doprowadziła do tego, do czego dojść musiało - falowe ataki naszych sił doprowadziły do niemal całkowitej anihilacji jego zielonoskórych. Gdy wystarczyło już tylko sięgnąć po zwycięstwo nad naszym gospodarzem, i wyznaczyć linię demarkacyjną i wznieść mur (prawie) berliński, rzut oka na czasomierz spowodował, że musieliśmy zakończyć nasze zmagania.
Grało się bardzo przyjemnie, i to mimo faktu, że ten akurat scenariusz był nastawiony na czystą wyrzynkę (z jakiegoś powodu ekonomia została zredukowana prawie do zera). Ta pozycje jednak jest nieco bardziej czasochłonna niż poprzednia (choć i tak daleko jej do wspólnego tematycznie WoW-a).

*   *   *

Testy Kronik Arkasis: Aurory trwają! Już niedługo zaserwuję Wam pierwsze wrażenia z beta testów. Bądźcie czujni!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz