Jest rok 1944. Ofensywa Bagration rozwija się. Jednostki niemieckie wycofują się na całej linii. W celu odcięcia im drogi odwrotu, dowództwo Armii Czerwonej wysłało na tyły oddziały mające utrzymywać ważne węzły komunikacyjne i mosty.
W niedzielę, na 19 Łódzkim Porcie Gier, stawiliśmy się wraz z Azem i Skoblem w celu rozegrania drugiej odsłony naszej chwackiej kampanii.
W scenariuszu, jaki graliśmy, zadaniem Aza (znaczy się Niemców) było przedarcie się w ciągu 8 tur do mojej strefy rozstawienia minimum 3 żołnierzami (zwycięstwo częściowe). Gdy choć jeden z nich objąłby wzrokiem całą strefę, Az uzyskiwał całkowite zwycięstwo. Moim zadaniem było go powstrzymać.
Rozstawialiśmy się w następujący sposób - Az wystawiał swoje dwie półdróżyny (jedna miała w składzie obserwatora, druga MG42), obsługę MG42 oraz samotnego obserwatora artyleryjskiego na jednym krańcu stołu.
Ja wystawiałem po drugiej stronie, do 24 cali od jej krańca, 3 znaczniki za umocnieniami z worków z piaskiem (jedna grupa przed kościołem, dwie po obu stronach stacji kolejowej). Gdy po skończeniu aktywacji jednostki Aza któryś ze znaczników był w polu widzenia jego oddziału, wykonywałem test i wystawiałem w jego miejsce swoje oddziały. Siły, jakimi dysponowałem, to dwie półdrużyny z diektariewami, drużyna dowodzenia również z diektariewem oraz sztandarowego z PPSz.
Pierwsza tura to skryte podchody w wykonaniu sił Aza. Ja, z racji braku sił na stole, mogłem się zdrzemnąć ;)
W drugiej turze zaczęło być nie fajnie. Azowa grupa kitrająca się w lesie wykryła mój oddział przy kościele, i celnymi strzałami zabiła mi obsługę km-u (trup na miejscu) i sztandarowca (dobity w trakcie podnoszenia się z ziemi).
Po grze okazało się, że usuryjski striełok nadal nie żyje. Reszta mojej odważnej kompanii dała nogę za kościół, a za nimi krokiem patrolowym podążył sierżant. Tym sposobem Az zarobił 7 kości zwycięstwa, i mówiąc szczerze widziałem już bardzo wyraźnie swoją porażkę. Obsługa MG42 błąkała się po lesie w centrum, nie bardzo mając pomysł, co ze sobą zrobić, a drużyna z obserwatorem przemierzała ruiny kierując się prawą flanką ku mojej pozycji. Az użył magicznych kości zwycięstwa, osiągając dwa sukcesy.
Trzecia tura, i ten sam oddział leśnych ludzi wykrył moją grupę przy dworcu. Dzięki dobrym rzutom chłopaki pozostali w ukryciu, ale rozłożenie diektariewa spowodowało ostrzał z lasu. Jeden z krasnoarmiejców padł ranny, reszta wycofała się za budynek, i tę pozycję, po przyjęciu postawy strzeleckiej, utrzymała do końca gry. Moja trzecia drużyna również została ujawniona, zajmując pozycję po prawej stronie dworca i przyjmując postawę strzelecką.
Mój sierżant, po dotarciu do rozproszonego oddziału kryjącego się za budynkiem kościoła, za pomocą jobów i kopniaków zdołał przegrupować oddział, i zajął pozycję ryglującą.
Koniec tury, i czekałem na Azowe rzuty kośćmi dowodzenia kończące naszą rozgrywkę. Ku mojemu zdziwieniu, Az wyturlał dwie porażki, co znaczyło dla mnie tyle, że nagle znów zacząłem mieć o co grać.
Warto tutaj wspomnieć o obserwatorach artylerii nazistów. O ile mój w poprzedniej bitwie nie zrobił generalnie nic, o tyle tym razem było znacznie ciekawiej. O ile ostrzał z moździerzy zmusił sierżanta Griszę do wycofania się w czwartej turze z zajmowanej pozycji po prawej stronie budynku dworca, o tyle obserwator artylerii rakietowej spuścił ją sobie na głowę, niestety zostając jedynie ogłuszonym. Poza tym efektów nie zanotowano.
Czwarta tura - grupa za kościołem przyjmuje postawę strzelecką zabezpieczając perymetr. Diektariew za budynkiem dworca zostaje rozłożony i przygotowany do strzału, ryglując lewą część stołu. MG42 wyłazi z lasu, i rozkłada się poza zasięgiem moich mosinów z grupy po prawej stronie dworca. W odpowiedzi chłopaki zabierają sprzęt, i wycofują się poza pole ostrzału CKMu.
Azowe leśne dziadki z lewej strony stołu pozostały w krzakach, natomiast prawa grupka dobiegła do dziury w murze i wystawiła obserwatora artylerii (o efektach pisałem wyżej).
Tura piąta - zaczynam wierzyć, że uda się coś ugrać. Moja gwiazda wraz z drużyną, która wycofała się z prawego rogu dworca, dobiegła do stojącego nieopodal budynku i obsadziła go. Diektariew został rozłożony tak, aby zablokować możliwość wyjścia przez dziurę w murze nazistom okupującym ruiny.
Ostatnie trzy tury, to próby znalezienia drogi do mojej strefy (teoretyczne, gdyż w praktyce Az ograniczył się jedynie do prób zabicia moich sołdaków celem zdobycie kości zwycięstwa). Dobre pozycje zajęte przez obrońców, w połączeniu ze sporym rozrzutem ostrzału moździerzowego spowodowały, że znów górą byli krasnoarmiejcy.
Oprócz nas, Chwatami zainteresowali się Thomas (który obiecał zapoznać nas z systemami Force on Force oraz Battlegroup Kursk) oraz jeden z graczy stowarzyszenia Wargaming Łódź. Gdy wychodziłem, autor gry przygotowywał się właśnie do gry wprowadzającej w zasady Chwatów. być może dołączą do nas kolejni gracze ;)
W scenariuszu, jaki graliśmy, zadaniem Aza (znaczy się Niemców) było przedarcie się w ciągu 8 tur do mojej strefy rozstawienia minimum 3 żołnierzami (zwycięstwo częściowe). Gdy choć jeden z nich objąłby wzrokiem całą strefę, Az uzyskiwał całkowite zwycięstwo. Moim zadaniem było go powstrzymać.
Rozstawialiśmy się w następujący sposób - Az wystawiał swoje dwie półdróżyny (jedna miała w składzie obserwatora, druga MG42), obsługę MG42 oraz samotnego obserwatora artyleryjskiego na jednym krańcu stołu.
Ja wystawiałem po drugiej stronie, do 24 cali od jej krańca, 3 znaczniki za umocnieniami z worków z piaskiem (jedna grupa przed kościołem, dwie po obu stronach stacji kolejowej). Gdy po skończeniu aktywacji jednostki Aza któryś ze znaczników był w polu widzenia jego oddziału, wykonywałem test i wystawiałem w jego miejsce swoje oddziały. Siły, jakimi dysponowałem, to dwie półdrużyny z diektariewami, drużyna dowodzenia również z diektariewem oraz sztandarowego z PPSz.
Pierwsza tura to skryte podchody w wykonaniu sił Aza. Ja, z racji braku sił na stole, mogłem się zdrzemnąć ;)
W drugiej turze zaczęło być nie fajnie. Azowa grupa kitrająca się w lesie wykryła mój oddział przy kościele, i celnymi strzałami zabiła mi obsługę km-u (trup na miejscu) i sztandarowca (dobity w trakcie podnoszenia się z ziemi).
Po grze okazało się, że usuryjski striełok nadal nie żyje. Reszta mojej odważnej kompanii dała nogę za kościół, a za nimi krokiem patrolowym podążył sierżant. Tym sposobem Az zarobił 7 kości zwycięstwa, i mówiąc szczerze widziałem już bardzo wyraźnie swoją porażkę. Obsługa MG42 błąkała się po lesie w centrum, nie bardzo mając pomysł, co ze sobą zrobić, a drużyna z obserwatorem przemierzała ruiny kierując się prawą flanką ku mojej pozycji. Az użył magicznych kości zwycięstwa, osiągając dwa sukcesy.
Trzecia tura, i ten sam oddział leśnych ludzi wykrył moją grupę przy dworcu. Dzięki dobrym rzutom chłopaki pozostali w ukryciu, ale rozłożenie diektariewa spowodowało ostrzał z lasu. Jeden z krasnoarmiejców padł ranny, reszta wycofała się za budynek, i tę pozycję, po przyjęciu postawy strzeleckiej, utrzymała do końca gry. Moja trzecia drużyna również została ujawniona, zajmując pozycję po prawej stronie dworca i przyjmując postawę strzelecką.
Mój sierżant, po dotarciu do rozproszonego oddziału kryjącego się za budynkiem kościoła, za pomocą jobów i kopniaków zdołał przegrupować oddział, i zajął pozycję ryglującą.
Koniec tury, i czekałem na Azowe rzuty kośćmi dowodzenia kończące naszą rozgrywkę. Ku mojemu zdziwieniu, Az wyturlał dwie porażki, co znaczyło dla mnie tyle, że nagle znów zacząłem mieć o co grać.
Warto tutaj wspomnieć o obserwatorach artylerii nazistów. O ile mój w poprzedniej bitwie nie zrobił generalnie nic, o tyle tym razem było znacznie ciekawiej. O ile ostrzał z moździerzy zmusił sierżanta Griszę do wycofania się w czwartej turze z zajmowanej pozycji po prawej stronie budynku dworca, o tyle obserwator artylerii rakietowej spuścił ją sobie na głowę, niestety zostając jedynie ogłuszonym. Poza tym efektów nie zanotowano.
Czwarta tura - grupa za kościołem przyjmuje postawę strzelecką zabezpieczając perymetr. Diektariew za budynkiem dworca zostaje rozłożony i przygotowany do strzału, ryglując lewą część stołu. MG42 wyłazi z lasu, i rozkłada się poza zasięgiem moich mosinów z grupy po prawej stronie dworca. W odpowiedzi chłopaki zabierają sprzęt, i wycofują się poza pole ostrzału CKMu.
Azowe leśne dziadki z lewej strony stołu pozostały w krzakach, natomiast prawa grupka dobiegła do dziury w murze i wystawiła obserwatora artylerii (o efektach pisałem wyżej).
Tura piąta - zaczynam wierzyć, że uda się coś ugrać. Moja gwiazda wraz z drużyną, która wycofała się z prawego rogu dworca, dobiegła do stojącego nieopodal budynku i obsadziła go. Diektariew został rozłożony tak, aby zablokować możliwość wyjścia przez dziurę w murze nazistom okupującym ruiny.
Ostatnie trzy tury, to próby znalezienia drogi do mojej strefy (teoretyczne, gdyż w praktyce Az ograniczył się jedynie do prób zabicia moich sołdaków celem zdobycie kości zwycięstwa). Dobre pozycje zajęte przez obrońców, w połączeniu ze sporym rozrzutem ostrzału moździerzowego spowodowały, że znów górą byli krasnoarmiejcy.
Oprócz nas, Chwatami zainteresowali się Thomas (który obiecał zapoznać nas z systemami Force on Force oraz Battlegroup Kursk) oraz jeden z graczy stowarzyszenia Wargaming Łódź. Gdy wychodziłem, autor gry przygotowywał się właśnie do gry wprowadzającej w zasady Chwatów. być może dołączą do nas kolejni gracze ;)
Świetny refleks!
OdpowiedzUsuńDrobna korekta- celem Aza było dotarcie do Twojej połowy min trzema figurkami w tym jedną wtargnięcie do strefy rozstawienia.
Ale Az pewnie inaczej to pamięta!
Widzisz, właśnie dlatego, oprócz fotek, czekałem na kilka słów przypomnienia o samym scenariuszu ;)
Usuń