czwartek, 1 października 2020

Makieta kolejowa cz.2

Dziś kolejna odsłona prac makietowych (czy może raczej - modułowych). Prace powoli idą do przodu. Czemu powoli? Ano temu, że robię je wspólnie z synem, a to wpływa na tempo. Ale przynajmniej mamy radochę.

Najpierw zrobiłem sztuczne podtorze. Do tego celu wykorzystałem kilka warstw grubej tektury. Należy tu pamiętać o dobrym dociśnięciu klejonych elementów.

Kolejny krok - tory. Mój wybór padł na PIKOwskiego flexa na podkładach drewnianych (Piko 55209 - Tor flex 940 mm). Dzięki temu rozwiązaniu mam na całej długości modułu jednolity tor bez połączeń, oraz możliwość dowolnego kształtowania łuków. 

Po obu krańcach toru dolutowałem kawałki linki 1,5mm2. Będą one dołączone do głównej magistrali zasilającej, biegnącej pod makietą. Aby lepiej ukryć kable, odciąłem kilka podkładów, i przylutowałem je od spodu szyn na długości ok 1 cm. Dzięki temu mam pewny styk, i nie obawiam się przypadkowego oderwania spoiny, co może zaistnieć w przypadku punktowego załapania kroplą cyny pomiędzy podkładami. Nie rzuca się też w oczy, jak w przypadku lutowania do boku szyny.

Po obu stronach makiety nawierciłem otwory na przewody dolutowane do torów (o większej średnicy niż linka, co ułatwia włożenie i zapewnia swobodną "pracę" przewodu podczas ewentualnych zmian temperatur) i ułożyłem tor na przygotowanym podtorzu. Wycentrowałem względem środka modułu, za pomocą listwy wyrównałem tor na całej długości, i przykleiłem w kilku punktach klejem cyjanoakrylowym.


Kolejny krok, to zamontowanie podkładów w miejscu lutowania przewodów zasilających do szyn. W tym celu rozciąłem podkłady na 3 części w miejscach, gdzie znajdowały się szyny. Usunąłem fragmenty podkładów wchodzące pod szyny, i dołożyłem je do przyklejonych torów. Nie wyglądało źle, a po położeniu tłucznia zupełnie nie widać, które z podkładów były dzielone.



Nadszedł czas na modelowanie terenu. Do wypełnienia przestrzeni w skrzynce użyłem (a włąściwie użyliśmy) styropianu. Czemu? Bo miałem. Kawałki styropianu kleiliśmy wikolem. Po wyschnięciu kleju długim ostrym nożem usuwałem nadmiar styropianu. Nie obyło się rzecz jasna bez przedobrzenia, i konieczności uzupełniania dziur, powstałych na skutek radosnego machania majchrem. Drobne paski styropianu, w celu dobrego dolegania, mocowałem dodatkowo szpilkami. I tu małą anegdota - gdy skończyły mi się szpilki, poprosiłem swoją drugą połówkę o przyniesienie kolejnych. W odpowiedzi dostałem pudełko z... butami :D


Aby utwardzić powierzchnię styropianu, zniwelować nierówności na łączeniach kawałków, i zapobiec kruszeniu się, posmarowaliśmy powierzchnię wikolem, i nakleiliśmy płatki papieru toaletowego. Jest on dużo lżejszy od szpachlówki, a dodatkowo dużo łatwiej będzie montować drzewka. O czym należy pamiętać to to, aby klej był dobrze rozwodniony. Nam z jednej strony, po użyciu nieco gęstszego, zrobiła się śliska powierzchnia. Z drugiej, posmarowanej rzadkim wikolem, powierzchnia jest porowata.

 

W kolejnej odsłonie zaprezentuję instalację elektryczną, oraz rozpoczęcie prac nad terenem.

4 komentarze:

  1. Zła skala do BattleTecha :P . A czy to pudełko z butami było pełne szpilek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pudełku od butów były dokładnie dwie szpilki ;P

      Usuń
  2. Syn odwalił całą robotę, a tatuś się do tego przypiął. Pięknie, pięknie.. ;)

    OdpowiedzUsuń