Dziś biorę na tapetę najnowszy podręcznik GW - kodeks Kosmicznych Marines. A, jako że Polacy nie gęsi, więc opisywać będę wersję w języku rodzimym.
Skąd taki tytuł? Na jednym z łódzkich forów gier bitewnych okładka najnowszego kodeksu opatrzona była tym, jakże celnym, komentarzem, którego nie omieszkałem nie wykorzystać (zgodnie z powszechnie znaną doktryną GW mówiącą, że jeżeli ktoś skopiuje pomysł GW, to jest to kradzież wartości intelektualnej, natomiast jeżeli pomysł zostanie skopiowany przez GW, to jest to wdrażanie sprawdzonych rozwiązań).
Od razu też pragnę zaznaczyć, że nie będzie to szczegółowy rozkład kodeksu na czynniki pierwsze pod względem przydatności poszczególnych jednostek do gry turniejowej. Z racji tego, że na turniejach nie grałem, nie gram, i grać nie zamierzam, będzie to raczej zbiór moich hobbystycznych przemyśleń i porównań z wcześniejszymi edycjami. Jeżeli więc szukasz turniejowej rozkminy, to sorry, źle trafiłeś. Polecam blogi z24cala oraz Fireanta.
Na początek bardziej ogólnie. Książka jest gruba, nawet w porównaniu z poprzednią edycją, i przede wszystkim w całości kolorowa (dziękujemy Ci Privateer Press!). Ma 180 stron, z czego sporą część (73 strony) zajmuje fluff. Jest on oczywiście odpowiednio zmodyfikowany w stosunku do wcześniejszej edycji i dostosowany do obecnej poprawnej politycznie wersji (np. nekroni). Ciekawostką jest wrzucenie do wspólnego wora zakonu Black Templars, ale ma to zapewne związek z zapowiadanymi suplementami dla poszczególnych zakonów. Swoją drogą, poważnie się zastanawiam, cóż takiego chcą pokazać w suplemencie dla mojej Ultry, skoro zarówno taktyka zakonna, jak i wszyscy bohaterowie opisani są tutaj.
W tym miejscu powinienem jeszcze wylać swoje żale odnośnie wydawania polskich kodeksów w miękkiej okładce, zamiast w sztywnej, za oryginalną cenę. Ale, przyznam szczerze, już mi się nie chce, tym bardziej, że byłby to tylko głos wołającego na puszczy. Pozostaje nam cieszyć się z tego, że w ogóle wydają po naszemu (super, nie?).
Kolejny dział, to opis wszystkich jednostek dostępnych w kodeksie. Mamy tu kilka nowości - centurionów do walki wręcz lub strzelania (swoją drogą, ciekawe czy ktoś wymyślający nazewnictwo wie, czym była centuria...), 2 nowe czołgi - Stalker i Hunter, oraz dwa pojazdy latające rodem z Death from the Sky - Stormtalon oraz Stormraven. Przy centurionach widzę kolejny wpływ (zbawienny lub nie) Privateera - dziwnie przypominają menothowych Bastionów.
Nowościami są wspomniane wyżej taktyki zakonne, przyporządkowane do poszczególnych zakonów, i losowane cechy głównodowodzącego - dodatkowe zdolności dla naszego HQ.
W zbrojowni mamy podział na broń strzelecką, białą, ekwipunek specjalny, pancerze i wyposażenie pojazdów (a nie, jak w poprzedniej edycji, wszystko w jednym worze). Nowością jest dostęp do relikwii zakonu. Są to specjalne artefakty, które można wykupić dla naszej jednostki HQ. Poza tym dostajemy nową broń - grawitacyjną - w 3 standardowych rozmiarach.
Niestety znów mamy do czynienia z sytuacją, gdy opis broni/jednostki jest w jednym miejscu, natomiast jego wartość punktowa w drugim. Może innym się ten układ podoba, mnie zdecydowanie nie.
Na końcu książki mamy rozkładówkę ze statystykami jednostek, oraz ściągawkę z zasad specjalnych, taktyk, ekwipunku i wyposażenia oraz cech głównodowodzącego. Pomysł bardzo fajny, obawiam się jednak, że może to być pierwsze miejsce, w którym klejony kodeks może ulec uszkodzeniu.
Na koniec "kwiatki" tłumaczy, które udało mi się wychwycić:
Żeby nie było, że tylko narzekam. Podręczniki do 4 i 5 edycji uważam za jedne z najlepiej przetłumaczonych (w 5 był problem chyba tylko z jedną zdolnością Zwiadowców, która nieco inaczej nazywała się w rulebooku). Tyle, że tamte (a na pewno 5 ed) tłumaczone były przez ludzi "czujących klimat". Kto maczał palce w obecnym, pojęcia nie mam, ale nie za bardzo widzę chęć zachowania ciągłości tłumaczenia.
Ogólnie podręcznik, pomimo pewnych zastrzeżeń, podoba mi się. Ma dużo więcej możliwości niż poprzedni (choć wciąż nie mogę odżałować 4-o edycyjnych weteranów wojen tyranidzkich ;) ).
W tym miejscu powinienem jeszcze wylać swoje żale odnośnie wydawania polskich kodeksów w miękkiej okładce, zamiast w sztywnej, za oryginalną cenę. Ale, przyznam szczerze, już mi się nie chce, tym bardziej, że byłby to tylko głos wołającego na puszczy. Pozostaje nam cieszyć się z tego, że w ogóle wydają po naszemu (super, nie?).
Kolejny dział, to opis wszystkich jednostek dostępnych w kodeksie. Mamy tu kilka nowości - centurionów do walki wręcz lub strzelania (swoją drogą, ciekawe czy ktoś wymyślający nazewnictwo wie, czym była centuria...), 2 nowe czołgi - Stalker i Hunter, oraz dwa pojazdy latające rodem z Death from the Sky - Stormtalon oraz Stormraven. Przy centurionach widzę kolejny wpływ (zbawienny lub nie) Privateera - dziwnie przypominają menothowych Bastionów.
Nowościami są wspomniane wyżej taktyki zakonne, przyporządkowane do poszczególnych zakonów, i losowane cechy głównodowodzącego - dodatkowe zdolności dla naszego HQ.
W zbrojowni mamy podział na broń strzelecką, białą, ekwipunek specjalny, pancerze i wyposażenie pojazdów (a nie, jak w poprzedniej edycji, wszystko w jednym worze). Nowością jest dostęp do relikwii zakonu. Są to specjalne artefakty, które można wykupić dla naszej jednostki HQ. Poza tym dostajemy nową broń - grawitacyjną - w 3 standardowych rozmiarach.
Niestety znów mamy do czynienia z sytuacją, gdy opis broni/jednostki jest w jednym miejscu, natomiast jego wartość punktowa w drugim. Może innym się ten układ podoba, mnie zdecydowanie nie.
Na końcu książki mamy rozkładówkę ze statystykami jednostek, oraz ściągawkę z zasad specjalnych, taktyk, ekwipunku i wyposażenia oraz cech głównodowodzącego. Pomysł bardzo fajny, obawiam się jednak, że może to być pierwsze miejsce, w którym klejony kodeks może ulec uszkodzeniu.
Na koniec "kwiatki" tłumaczy, które udało mi się wychwycić:
str.11
- Auto-czułe Naramienniki (nie mam zielonego pojęcia, co tłumacz miał
na myśli, pisząc "auto-czułe") oraz Plecak z Generatorem (jak dobrze
pamiętam, w plecaku był minireaktor, ale niech tam, generator również
być może). Nazw implantów nie chciało mi się porównywać.
str.87 - weterani Durgardy
(WTF???!!! Jeszcze poprzednie tłumaczenie - ariergardy - byłem w stanie
zrozumieć, wszak chodziło o zabezpieczanie tyłów, ale to coś? Nie udało mi się nawet znaleźć wyjaśnienia tego
pojęcia, jeśli ktoś je zna i może to poprzeć jakąś pozycją
elektroniczną/papierową, proszę o info).Żeby nie było, że tylko narzekam. Podręczniki do 4 i 5 edycji uważam za jedne z najlepiej przetłumaczonych (w 5 był problem chyba tylko z jedną zdolnością Zwiadowców, która nieco inaczej nazywała się w rulebooku). Tyle, że tamte (a na pewno 5 ed) tłumaczone były przez ludzi "czujących klimat". Kto maczał palce w obecnym, pojęcia nie mam, ale nie za bardzo widzę chęć zachowania ciągłości tłumaczenia.
Ogólnie podręcznik, pomimo pewnych zastrzeżeń, podoba mi się. Ma dużo więcej możliwości niż poprzedni (choć wciąż nie mogę odżałować 4-o edycyjnych weteranów wojen tyranidzkich ;) ).
Podejrzewam Google Tłumacza bo w oryginale pewnie jest Auto-Sense.
OdpowiedzUsuńahh ten WH40K, ile to już edycji tych kodeksów :>
OdpowiedzUsuńNa razie nie wiem, jak jest w oryginale, bo kodeksy angielskie przychodzą zafoliowane (a PL o dziwo nie...), i póki co nie widziałem zawartości.
OdpowiedzUsuńEdycja jest 6, ja zacząłem zabawę w 4. Trochę już latek minęło... ;P
W oryginale naramienniki są chyba "auto-reactive". Ale dla mnie niewybaczalne jest to, że w kodeksie 7 edycji jest wzmianka o " Światach Sabbatu." święta Sabbat była kobietą, na bogów.
OdpowiedzUsuńTo w 7 edycji wyszedł kodeks SM w wersji PL? Nie kojarzę szczerze mówiąc.
UsuńA co do Sabbat, to niestety w wielu miejscach widziałem właśnie takie, błędne tłumaczenie. To jest niestety efekt tłumaczenia przez ludzi nie znających gry i świata. Stety niestety problem został rozwiązany przez GW, eliminując tłumaczenia.