Niektórzy może pamiętają siódmy odcinek 3 Wojny Solarnej, jaki opublikowałem drobne 3 lata temu. Całość (jak na razie siedem odcinków) opublikowałem na portalu Solaris VII, który niestety odszedł w niebyt. Postanowiłem odświeżyć je dla starych czytelników, i przedstawić tym, którzy nie mieli jeszcze okazji czytać moich gryzmołów (a przy okazji zwiększę ilość wpisów ;).
Są to zbeletryzowane opisy bitew w Full Thrusta, jakie stoczyłem najczęściej ze Skyem.
To był łatwy łup. Trzy transportowce w osłonie starego niszczyciela. Kapitan Antonow rozparł się w fotelu dowódcy, na mostku swego Kirowa. Był to dość już leciwy lekki krążownik klasy Tybet, ale siłą ognia przewyższał większość zachodnich konstrukcji. Kapitan obserwował przez chwilę, jak Niezłomnyj i Walecznyj, niszczyciele klasy Warszawa, rozprawiają się z resztkami konwoju.
„Angole
stracili kolejny konwój” pomyślał „Jak tak dalej pójdzie, będą się musieli
wycofać z Ozyrysa. Kto wie, może Wierchuszka nada mi w końcu Medal Bohatera
EWS, i odda w dowództwo jeden z tych nowiutkich…”
Nagle
rozmyślanie przerwał dzwonek alarmowy.
„Ki
czort?” pomyślał zirytowany i spojrzał na radarowca.
-
Towarzyszu kapitanie, melduję pojawienie się dwóch sygnałów. Kierunek prawo 1,
odległość 80 i maleje.
-
Identyfikacja?
-
Ciężkie niszczyciele, brak przynależności.
„Szczeniak
jest dobry” pomyślał Antonow o młodym operatorze systemów radarowych „Jeszcze
żeby nauczył się pić jak człowiek. Ale się wyrobi.” A na głos rzucił:
-
Kontynuować rozpoznanie. Niech Niezłomnyj
i Walecznyj zajmą pozycje w szyku.
-
Tak jest, towarzyszu kapitanie!
Patrzył,
jak zgodnie z planem, Niezłomnyj
zajmuje miejsce na prawej burcie Kirowa,
a Walecznyj zaczyna powoli
odchodzić w lewo, aby wziąć przeciwnika w kleszcze. Ta taktyka zawsze się
sprawdzała. Tym bardziej przy takiej przewadze.
-
Towarzyszu kapitanie, odległość 30 i maleje.
-
Baterie główne, cel niszczyciel prowadzący, strzelać po wejściu celu w zasięg..
-
Tak jest, towarzyszu kapitanie!
Antonow
patrzył w napięciu na monitor taktyczny. Nieznany zespół odbił lekko w lewo,
ale widać było, że również dąży do zwarcia.
„Dobrze”
pomyślał „Za chwilę poznasz siłę baterii Solarnego Sojuza”.
W
tym momencie Kirow zadygotał.
-
Towarzyszu kapitanie, bezpośrednie trafienie z celu nr 2.
-
Uszkodzenia?
-
Pancerz sekcji od 9 do 12. Integralność kadłuba nienaruszona.
W
tym czasie kolejne, tym razem lżejsze drżenie kadłuba oznajmiły mu, że baterie
główne rozpoczęły ostrzał. Rzut oka na monitor taktyczny upewnił go, że
dowodzący niszczycielami również nie zaspali. Antonow z zadowoleniem obserwował
wybuchy na burcie celu nr 1.
„Dobrze.
To powinno załatwić sprawę” pomyślał „Tylko czemu obaj nadal idą w szyku jak na
manewrach?”
Patrzył
na Walecznyjego zbliżającego się do
celu nr 1 z zamiarem dobicia go, gdy nagle milczący dotąd przeciwnik wypuścił
dwa pociski otoczone zielonkawą poświatą.
-
Torpedy plazmowe! – wykrzyknął radarowiec, i w tej samej chwili na burcie Walecznyjego wykwitły dwa wybuchy. Okręt
stracił sterowność i zaczął się przechylać na prawą burtę.
-
Łączyć z Walecznyjem! – krzyknął
kapitan.
-
Jest łączność, choć zakłócana, towarzyszu kapitanie.
-
Rogowskoj, odezwijcie się! Jakie uszkodzenia? Rogowskoj!
Po
kilku chwilach, wśród trzasków, z głośnika dał się słyszeć zniekształcony głos:
-
… komandor R… ie żyje. Mostek znisz… próbujemy…
W
tym momencie salwa baterii energetycznych drugiego nieprzyjaciela rozerwała Walecznyjego na strzępy. Antonow patrzył
sparaliżowany. Jak to możliwe? Przecież mieli przewagę liczebną… Szybko się
jednak otrząsnął. Na oceny przyjdzie
czas później. Teraz trzeba skopać dupy tym sobakom.
-
Cały ogień na cel nr 1!
-
Tak jest, towarzyszu kapitanie!
Obserwował
wybuchy na kadłubie nieprzyjacielskiej jednostki.
-
Towarzyszu kapitanie, wyłączyliśmy mu z walki jedną wyrzutnię torped oraz
baterię pomocniczą. Skaner wykazuje głębokie uszkodzenia poszycia. Jeszcze
kilka trafień i po nim.
-
Tak trzymać – odparł kapitan – kurs lewo 1, wszystkie baterie ognia!”
-
Towarzyszu kapitanie, melduję…
Nagle,
już by się zdawało martwe wyrzutnie torped ożyły i plunęły salwą. Kirowem zatrzęsło, mostek wypełniły ciemności
i dym. Antonow został wyciągnięty przez podkomendnych spod resztek konsolety i
wyniesiony w stronę śródokręcia.
-
Jakie…uszkodzenia…?
-
Towarzyszu kapitanie, zniszczony mostek i system kierowania ogniem. Ponadto
dwie baterie główne i pomocnicza. Kadłub rozhermetyzowany w sekcjach 3-10 i
12-18. Ekipy walczą o ustabilizowanie reaktora, lecz jest to utrudnione, gdyż
większość skafandrów uległa zniszczeniu.
W
tym momencie do dowódcy podbiegł, zataczając się, zakrwawiony oficer
maszynowni.
-
Towarzyszu kapitanie, reaktor coraz bardziej niestabilny. W każdej chwili grozi
nam eksplozja!
-
Opuścić…okręt…
Większość
wystrzelonych kapsuł została wciągnięta przez Niezłomnyja, prowadzącego ciągły ostrzał przeciwnika. Zamiast do
lazaretu, Antonow skierował się prosto na mostek.
-
Jak sytuacja Safronow?
-
Towarzyszu kapitanie – nawet, jeśli dowódca niszczyciela był zdziwiony jego
obecnością na mostku, nie dał tego po sobie poznać – Cel nr 1 stracił SKO,
aktualnie prowadzimy ostrzał celu nr 2. Zaobserwowano trafienie w mostek oraz
maszynownię, przeciwnik dryfuje i nie odpowiada ogniem.
-
Dobra robota Safronow. Podejść bliżej i skończyć tę zabawę.
Mówiąc
to spojrzał w kierunku, w którym
dryfował dogorywający Kirow.
„Jeśli
reaktor nie eksploduje, wrócimy po niego” pomyślał.
Teraz
jednak skupił się całkowicie na walce. Obserwował na monitorach obu
przeciwników. Cel nr 1 próbował się wycofać , cel nr 2 dryfował bezwładnie. Napawał
się tym widokiem, podczas gdy komandor podprowadzał Nieustraszonyja w bezpośrednie sąsiedztwo obu przeciwników. Coraz
lepszy nastrój mącił tylko jedna myśl krążąca po rozbitej głowie.
„Dlaczego,
u licha, odległość pomiędzy celami jest wciąż prawie niezmienna?”
Olśnienie
przyszło nagle, wraz z ruchem obu wrogów zmierzającym do ustawienia się
dziobami w kierunku jego ostatniego okrętu.
-
Pułapka! – zdążył krzyknąć, gdy salwa baterii energetycznych przeorała kadłub
okrętu.
-
Meldować o uszkodzeniach!
-
Towarzyszu kapitanie, rozhermetyzowanie kadłuba w 82%, zniszczenie
prawoburtowej baterii głównej i pomocniczej oraz SKO. Napęd podprzestrzenny
zniszczony, uszkodzenie reaktora!
W
tym czasie oba wrogie niszczyciele zbliżyły się na odległość umożliwiającą
odczytanie symboli na poznaczonych strzałami burtach, szykując się do zadania
decydującego ciosu. Przez jedyny ocalały optoczujnik Antonow poznał nazwę swego
pogromcy. Simo Häyhä. Patrzył w bezsilnej
wściekłości na mknące w kierunku Nieustraszonyja
torpedy plazmowe.
-
Job Wasza m…
Gdyby
żył kilka chwil dłużej, być może zobaczyłby białą kulę ognia, w jaką
niestabilny reaktor zmienił to, co jeszcze pół godziny temu było Kirowem.
214
flotylla EWS przestała istnieć.
* * *
WYCIĄG
Z RAPORTU […] LUDOWEJ KOMISJI WOJENNO-KOSMICZESKAJEJ FŁOTY EWS Z ZAGINIĘCIA 214
FLOTYLLI
214
flotylla, pod dowództwem kapitana Antonowa, w składzie lekki krążownik Kirow (klasa Tybet), niszczyciele Niezwyciężonyj
i Walecznyj (klasa Warszawa), wyruszyła z bazy Nowy
Kronsztad w dniu […] celem dokonania […].
Ostatni
kontakt nawiązano […]. Flotylla wykryła imperialistyczny konwój i zajmowała
pozycję do ataku. Wobec braku kontaktu ze strony towarzysza Antonowa, po 14
dniach wysłano okręty patrolowe celem lokalizacji zespołu.
Na
miejscu potyczki (współrzędne: […]) znaleziono pozostałości bitwy kosmicznej.
Wśród szczątków zidentyfikowano fragmenty kadłuba krążownika klasy Tybet (napromieniowanie pozwala
przypuszczać, że powodem katastrofy była eksplozja reaktora), części z
niszczycieli klasy Warszawa, a także
niszczyciela klasy Ticonderoga, oraz
niezidentyfikowane fragmenty poszycia.
Pomimo
odnalezienia kilkunastu kapsuł typu BT-10 (używanych na krążownikach klasy Tybet) nie udało się uratować nikogo z załogi
[…].
Odnalezione
fragmenty poszycia pozwalają przypuszczać, że okręty towarzysza Antonowa
zostały zaatakowane przez znacznie liczniejszy i silniejszy zespół wroga.
Analiza jakości w/w płyt jednoznacznie wskazuje na obecność co najmniej dwóch
jednostek klasy krążownik liniowy. […]
Pomimo
liczebnej przewagi przeciwnika, towarzysz Antonow podjął nierówną walkę,
potwierdzając swą postawą odwagę i waleczność marynarki EWS, i godnie zapisując
się w annałach historii światowej rewolucji. Zginął śmiercią bohaterską,
zabierając ze sobą kilka okrętów wroga (w tym co najmniej jeden krążownik
liniowy). […]
W
związku z powyższym, rekomendujemy pośmiertnie towarzysza Antonowa do
odznaczenia Medalem Bohatera EWS, i awansu na stanowisko Admirała
Wojenno-Kosmiczeskajej Fłoty Bałtyckiej.
Ponadto,
należy przedsięwziąć wszelkie możliwe środki w celu identyfikacji i zniszczenia
wroga klasowego. W tym celu konieczne jest zwiększenie ilości patroli zarówno w
naszych sektorach, jak i tych, w których nasza obecność będzie niezbędna dla
utrzymania pokoju.
Planuje
się również rozszerzenie kompetencji oficerów politycznych w zakresie […].
Podpisano
Ludowy Komisarz ds.
Wojenno-Kosmiczeskajej Fłoty EWS
[…]
Klasyk :D
OdpowiedzUsuńNo ba :) Będzie więcej! ;)
Usuń