Jeszcze jeden tekst zamieszczony na forum Drachenfelts, tym razem pierwsza (i jedyna po polsku) część cyklu Legendy - Młotodzierżca autorstwa Grahama McNeilla
"Czas legend. Kraje Starego Świata są jeszcze
dzikie i pierwotne, a prymitywne ludzkie plemiona walczą o przetrwanie. W
tych niebezpiecznych czasach młody człowiek, za sprawą swej odwagi i
czystego serca, przejmuje władzę nad plemieniem Unberogenów. Jego imię
brzmi Sigmar Młotodzierżca, a jego czyny zmienią bieg historii. Oto
opowieść o tym, jak armia Sigmara rośnie w siłę i wreszcie doprowadza do
bitwy na Przełęczy Czarnego Ognia. Ludzie i krasnoludy stają
naprzeciwko hordy orków, broniąc swych ziem i dając początek Imperium.
Młotodzierżca jest pierwszym tomem wspaniałej nowej serii ożywiającej największe legendy świata Warhammera. "
Podobnie, jak w mojej poprzedniej recenzji, zaznaczam, że jest ona w 100% subiektywna
Pozycja jest gratką dla każdego miłośnika Imperium. Wszak opowiada o jego powstaniu. Autor jest znany w świecie obydwu młotków, a książka stylem nie odbiega od wysokiego poziomu innych jego pozycji.
Na samym początku czytania pojawia się mały (w zależności od czytającego ) zgrzyt. Otóż autor rozpoczął swą opowieść już po słynnej bitwie, w której Sigmar zdobył sobie (i ludzkości) poparcie krasnoludów. Niby szczegół, ale jednak (jak dla mnie) znaczący. W końcu od tego niby zaczęła się cała legenda Imperium.
Dalej jednak akcja zaczyna nabierać tempa. Książkę czyta się szybko, miejscami nawet za szybko Pojawiają się sporadycznie kwiatki typu zmiana młota na topór (nie wiem, jak jest w oryginale, ale mniemam, że podobnie), jednak w ogólnym rozrachunku jest to praktycznie niezauważalne.
Podążając za naszym bohaterem, poznajemy wszystkie prowincje przyszłego Imperium (i nie tylko) i zamieszkujących je ludzi.
Książka kończy się zjednoczeniem większości plemion ludzkich pod jedynym słusznym sztandarem, i powstaniem tego, o czym marzyło większość wielkich zdobywców - Imperium.
Pozycja warta polecenia każdemu fanowi fantastycznego młotka.
Według mnie posiada ona tylko jeden mankament - jest to pierwsza część trylogii, a na kontynuację (o ile w ogóle się pojawi) będziemy musieli długo czekać.
Młotodzierżca jest pierwszym tomem wspaniałej nowej serii ożywiającej największe legendy świata Warhammera. "
Podobnie, jak w mojej poprzedniej recenzji, zaznaczam, że jest ona w 100% subiektywna
Pozycja jest gratką dla każdego miłośnika Imperium. Wszak opowiada o jego powstaniu. Autor jest znany w świecie obydwu młotków, a książka stylem nie odbiega od wysokiego poziomu innych jego pozycji.
Na samym początku czytania pojawia się mały (w zależności od czytającego ) zgrzyt. Otóż autor rozpoczął swą opowieść już po słynnej bitwie, w której Sigmar zdobył sobie (i ludzkości) poparcie krasnoludów. Niby szczegół, ale jednak (jak dla mnie) znaczący. W końcu od tego niby zaczęła się cała legenda Imperium.
Dalej jednak akcja zaczyna nabierać tempa. Książkę czyta się szybko, miejscami nawet za szybko Pojawiają się sporadycznie kwiatki typu zmiana młota na topór (nie wiem, jak jest w oryginale, ale mniemam, że podobnie), jednak w ogólnym rozrachunku jest to praktycznie niezauważalne.
Podążając za naszym bohaterem, poznajemy wszystkie prowincje przyszłego Imperium (i nie tylko) i zamieszkujących je ludzi.
Książka kończy się zjednoczeniem większości plemion ludzkich pod jedynym słusznym sztandarem, i powstaniem tego, o czym marzyło większość wielkich zdobywców - Imperium.
Pozycja warta polecenia każdemu fanowi fantastycznego młotka.
Według mnie posiada ona tylko jeden mankament - jest to pierwsza część trylogii, a na kontynuację (o ile w ogóle się pojawi) będziemy musieli długo czekać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz