W maszynkę nie grałem dawno. Tak dawno, że obawiałem się, czy nie zapomniałem zasad. Ale jednak coś tam w głowie zostało, wiec gdy musiałem przymusowo zostać w domu, postanowiłem odświeżyć system, i rozegrać kolejną potyczkę ze Skyem.
Niestety, z racji partyzanckiej organizacji tych kilka fotek zrobiłem telefonem.
Nasze armie miały limit 25 punktów.
Mojej zbieraninie religijnych fanatyków przewodził High Exemplar Kreoss. Z jacków wziąłem Devouta (to u mnie standard) oraz Redeemera (spodobał mi się, więc dałem mu kolejną szansę). Do tego doszły dwa oddziały - Exemplar Knights oraz Exemplar Errants z oficerem i sztandarem. Pulę zamykały dwa zupełne debiuty - Paladyn Ściany oraz Vassal of Menoth. (za Vassala robił pieszy Gravus, za sztandar robił Visgoth Rhoven z obstawą, a za Redeemera Kaleki Revenger).
Przeciwko mnie stanęły siły Cygnaru pod dowództwem murzynka Bambo (czyli Markusa Brisbane'a). Do tego komandosi okopowi, czarna trzynastka, Hunter, Squire, Defender oraz najemnik Reinhold, Gobber Speculator.
Pole bitwy było dość wąskie (patrz analogiczny problem z fotkami), więc nie można było się zbytnio rozwinąć flankami. Jako, że szedłem jako pierwszy, pomny rad z wcześniejszych bitew ostro ruszyłem na przód (biegiem).
Lewą flanką podążał samotny Paladyn, środkiem Redeemer z Vassalem, obok Kreoss z Devoutem, dalej Erranci i na prawej flance Knighci. Niestety, na przeciwko Knightów stała za osłoną Trzynastka, która ich dosłownie rozstrzelała, zanim zdążyli cokolwiek zrobić
Na lewej flance Paladyn pod osłoną tarczy przesuwał się w kierunku Huntera, który próbował ustrzelić go z działa, ale skończyło się na 3 ranach. W centrum Vassal stojący za osłoną dawał Redeemerowi dodatkowy atak, a ten ostrzeliwał (początkowo nieskutecznie) komandosów. Ci podeszli i próbowali zniszczyć mi Errantów, jednak dzięki umiejętnemu użyciu ich zdolności poświęcania się oraz zwiększeniu obrony przez zaklęcie Kreossa wytrwali niemal bez strat. W kolejnej turze nastąpił mój atak. Kreoss odpalił feata, i wszyscy wrogowie w jego polu kontroli padli na ziemię. Erranci zaszarżowali komandosów, wybijając ich w ciągu 2 tur. Podobnie rzecz się miała z Hunterem rozmontowanym w dwie tury przez Paladyna. Redeemer ostrzelał, z na prawdę niezłą skutecznością, cygnarskiego castera - zdjął mu ponad połowę punktów życia. Gdy Cygnar pozbierał się z kolan, Defender rozstrzelał mojego Devouta, a Brisbane wbił kilka ran Kreossowi (którego w następnej turze przezornie schowałem, pomny efektów poprzednich potyczek). Trzynastka zdjęła kilku Errantów, jednak na tym się skończyło. Ani komandoci, ani Hunter nic nie zrobili. W mojej turze Redeemer ostrzelał skutecznie Trzynastkę - padło dwóch z 3 ludków (jeden dostał plombkę centralnie na beret), Paladyn wykończył Huntera, Erranci wyrżnęli resztkę komandosów, a na deser ostatni Errant wykonał szarżę na Brisbane'a, wbijając mu 6 obrażeń, i zostawiając go na 1 punkcie życia.
Co prawda w turze Sky'a zginął, ale przynajmniej zrobił swoje (i tu pytanie do znających system - czy caster będący w zwarciu, po zabiciu swojego przeciwnika, może jeszcze wykonać atak zasięgowy?). Defender zaszarżował dwóch pozostałych przy życiu Errantów, namachał się toporem, i... nic nie zrobił.
Po skończeniu tury, w związku z przygotowywaną szarżą Paladyna na ledwo żywego Brisbane'a (nie mylić z wiecznie żywym Leninem) Sky się okopał, wywiesił białą chorągiew, ogłosił abdykację i upadłość.
Lewą flanką podążał samotny Paladyn, środkiem Redeemer z Vassalem, obok Kreoss z Devoutem, dalej Erranci i na prawej flance Knighci. Niestety, na przeciwko Knightów stała za osłoną Trzynastka, która ich dosłownie rozstrzelała, zanim zdążyli cokolwiek zrobić
Na lewej flance Paladyn pod osłoną tarczy przesuwał się w kierunku Huntera, który próbował ustrzelić go z działa, ale skończyło się na 3 ranach. W centrum Vassal stojący za osłoną dawał Redeemerowi dodatkowy atak, a ten ostrzeliwał (początkowo nieskutecznie) komandosów. Ci podeszli i próbowali zniszczyć mi Errantów, jednak dzięki umiejętnemu użyciu ich zdolności poświęcania się oraz zwiększeniu obrony przez zaklęcie Kreossa wytrwali niemal bez strat. W kolejnej turze nastąpił mój atak. Kreoss odpalił feata, i wszyscy wrogowie w jego polu kontroli padli na ziemię. Erranci zaszarżowali komandosów, wybijając ich w ciągu 2 tur. Podobnie rzecz się miała z Hunterem rozmontowanym w dwie tury przez Paladyna. Redeemer ostrzelał, z na prawdę niezłą skutecznością, cygnarskiego castera - zdjął mu ponad połowę punktów życia. Gdy Cygnar pozbierał się z kolan, Defender rozstrzelał mojego Devouta, a Brisbane wbił kilka ran Kreossowi (którego w następnej turze przezornie schowałem, pomny efektów poprzednich potyczek). Trzynastka zdjęła kilku Errantów, jednak na tym się skończyło. Ani komandoci, ani Hunter nic nie zrobili. W mojej turze Redeemer ostrzelał skutecznie Trzynastkę - padło dwóch z 3 ludków (jeden dostał plombkę centralnie na beret), Paladyn wykończył Huntera, Erranci wyrżnęli resztkę komandosów, a na deser ostatni Errant wykonał szarżę na Brisbane'a, wbijając mu 6 obrażeń, i zostawiając go na 1 punkcie życia.
Co prawda w turze Sky'a zginął, ale przynajmniej zrobił swoje (i tu pytanie do znających system - czy caster będący w zwarciu, po zabiciu swojego przeciwnika, może jeszcze wykonać atak zasięgowy?). Defender zaszarżował dwóch pozostałych przy życiu Errantów, namachał się toporem, i... nic nie zrobił.
Po skończeniu tury, w związku z przygotowywaną szarżą Paladyna na ledwo żywego Brisbane'a (nie mylić z wiecznie żywym Leninem) Sky się okopał, wywiesił białą chorągiew, ogłosił abdykację i upadłość.
Straty moje - 6 ran na Kreossie, 3 na Paladynie, wszyscy Knighci, całkowicie zniszczony Devout oraz 10 Errantów (w tym sztandar).
Straty Skya - Brisbane, całkowicie zniszczony Hunter, wycięci komandosi okopowi, 2 z 3 członków Trzynastki.
Wnioski i przemyślenia
Bieg Knightów przeciwko Trzynastce to błąd. Duży błąd.
Czytanie kart jednostek ma przyszłość (sztandar Errantów ma 4 punkty życia, a nie 1).
Gdy oddział ma sztandar, to po to, aby go używać (czyli mój pierwszy plus w tej rozgrywce).
Feat castera jest również po to, aby go używać, najlepiej zanim przeciwnik zdoła użyć swojego (drugi plus).
Strzelanie do leżących z Redeemera jest jeszcze przyjemniejsze niż przysłowiowe kopanie (zwłaszcza, gdy się strzela do castera - dzięki MJ! ;).
Boostowanie strzałów z Redeemera jest również przyjemne, zwłaszcza gdy dzięki temu zrzucasz pocisk centralnie na głowę celu.
Szarże Errantów są skuteczniejsze, niż strzelanie (nawet po utracie Pathfindera).
Bonusy dla jacków są zdecydowanie przydatne (czas pomyśleć o jakimś Festiwalu Piosenki Kościelnej ;).
W tej bitwie nie było po mojej stronie złych jednostek, była tylko jedna źle użyta. A więc jest jakiś postęp.
Super! Duży plus za battle reporcik, mały minus za brak makiet i niepomalowane ludki ;-) I znowu duży plus za przypomnienie Apelu :D Numizmat!
OdpowiedzUsuńDzięki! Jak pisałem, gra wyszła totalnie z partyzanta, więc, poza figurkami, cała reszta była totalnie improwizowana. Co do figurek, to sypię głowę popiołem, i obiecuję poprawę. Nie wiem, kiedy, ale obiecuję ;)
UsuńA kapitan Bednarz rządzi!
Skąd wiesz jak on się nazywał? :-)
UsuńTrzeba było uważać :P
Usuń