10 września w Pile odbył się lokalny konwent Pilkon. Ponieważ Cread organizował tam event Władcy, odpowiedziałem na zew gondorskiego rogu, i przybyłem pograć i miło spędzić czas. Chciałem również zobaczyć, jak bardzo różni się ta impreza od tych, na których bywałem.
Na miejscu byłem ok 10.30. Z parkowaniem nie było problemu - parking wokół placu Staszica w weekendy jest darmowy. Do Centrum Kultury wszedłem bez kolejki, i skierowałem się prosto do informacji celem zlokalizowania Creada i miejscówki do gry we Władcę. Stamtąd, praktycznie za rączkę zostałem zaprowadzony na miejsce.
Łącznie było czworo graczy przystępujących do głównego scenariusza, oraz dwie młode adeptki pragnące zgłębić tajniki Władcy. Czy dotarł ktoś jeszcze, przyznam, że nie wiem, gdyż pochłonęła mnie rozgrywka.
Podstawowym celem eventu był scenariusz "Droga do Rivendell". Pomny wcześniejszych, pyrkonowych, porażek, postanowiłem tym razem nie podchodzić do scenariusza z marszu, tylko przygotować odpowiednią talię (o moich krasnoludach pisałem tutaj). Ponieważ zaplanowane były rozgrywki w parach, usiadłem do stolika z Gosią. Moja partnerka miła trzy-kolorową talię opartą na strażnikach.
Łącznie było czworo graczy przystępujących do głównego scenariusza, oraz dwie młode adeptki pragnące zgłębić tajniki Władcy. Czy dotarł ktoś jeszcze, przyznam, że nie wiem, gdyż pochłonęła mnie rozgrywka.
Podstawowym celem eventu był scenariusz "Droga do Rivendell". Pomny wcześniejszych, pyrkonowych, porażek, postanowiłem tym razem nie podchodzić do scenariusza z marszu, tylko przygotować odpowiednią talię (o moich krasnoludach pisałem tutaj). Ponieważ zaplanowane były rozgrywki w parach, usiadłem do stolika z Gosią. Moja partnerka miła trzy-kolorową talię opartą na strażnikach.
Pierwsze dwa podejścia to porażki. Nie podeszły nam Sprawdziany woli, i karty z talii przeciwności zabiły nasz cel - Arwenę. W trzeciej próbie na starcie dostałem dwie kopie Sprawdzianu woli, więc raźno przystąpiliśmy do rozgrywki. W 11 rundzie odnieśliśmy zwycięstwo. Poziom zagrożenia Gosi wynosił 41, mój 33. Thalin miał 3 rany, Arwena 1, Faramir 1, pozostali bohaterowie 2 i 1. Ale liczy się efekt końcowy, czyli zwycięstwo.
Kolejnym scenariuszem była "Podróż w dół Anduiny". Dwa pierwsze podejścia zakończyły się szybką porażką - zjadło nas błyskawicznie rosnące zagrożenie. Trzecie podejście szło bardzo obiecująco - poziom zagrożenia utrzymywaliśmy na względnie dobrym poziomie, wrogowie byli sukcesywnie eliminowani, a my dość zdecydowanie posuwaliśmy się dalej. Ubiliśmy trolla, przeszliśmy 1 etap, pokonywaliśmy kolejne lokacje i wrogów. Niestety, w pewnym momencie dwa razy pod rząd zadane obrażenia postaciom przydzielonym do wyprawy zabiły mi Dwalina i Thalina. To był początek naszego końca - nie mogłem zagrywać kart ze strefy taktyki ani przywództwa, dodatkowo nasze możliwości podróżnicze znacząco zmalały. Udało nam się dociągnąć do 19 rundy, w której poziom zagrożenia ostatecznie zakończył nasze zmagania.
Gdy skończyliśmy grać, była już 16, więc nadszedł najwyższy czas na powrót do domu. Obszedłem na szybko teren konwentu, zatrzymując się na dłużej przy stanowisku Prodos Games, gdzie prezentowane były modele do Warzone Resurrection oraz planszówki AvP: The Hunt Begins.
Na koniec prezentuję jeszcze promocyjne karty do Władcy, jakie można było otrzymać z okazji uczestnictwa w "Spadkobiercach Gondolinu".
Sam konwent jest imprezą bardzo kameralną. Porównałbym ją do naszego Łódzkiego Portu Gier, jeśli idzie o ilość uczestników (przynajmniej tam, gdzie ja się kręciłem). Dodatkowo wystrój budynku Regionalnego Centrum Kultury stworzył dodatkowo pozytywne (przynajmniej u mnie) wrażenie. Całości dopełniała cisza (przerywana co jakiś czas pokrzykiwaniami sędziego MtG ;), której tak brakuje choćby na Pyrkonie.
Specjalne podziękowania należą się Creadowi za organizację, a także Gosi za wspólną podróż do Rivendell.
Ogólnie wyjazd uważam za bardzo udany. Szkoda tylko, że więcej czasu spędziłem za kółkiem, niż na samej imprezie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz