Dziś prezentuję trzecią, i na szczęście ostatnią, część relacji z łódzkiej inscenizacji bitwy pod Quatre Bras. Z poprzednimi dwoma możecie zapoznać się tu i tu.
Do Jego Wysokości Jerzego III, z Bożej łaski króla Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii, króla Obrońcy Świętej Wiary.
Mój ostatni list, jaki Wasza Miłość otrzymać raczył, informacją o przybyciu na pole bitwy korpusu kawalerii generała Kellermanna po stronie Uzurpatora, i dywizji piechoty generała von Altena do nas, zakończyłem.
Mój ostatni list, jaki Wasza Miłość otrzymać raczył, informacją o przybyciu na pole bitwy korpusu kawalerii generała Kellermanna po stronie Uzurpatora, i dywizji piechoty generała von Altena do nas, zakończyłem.
Siły von Altena wprost z marszu pozycje zajęły, i do boju ruszyły.
Dwa szwadrony francuskiej jazdy próbowały szarżę przypuścić na bok naszego batalionu piechoty,
jednak celna salwa Szkotów z zabudowań Quatre Bras położyła im kres.
Kawaleria nasza, która w przód się wysforowała celem wycięcia uciekających piechociarzy francuskich, sama stała się celem szarży lansjerów gwardii, którzy to z boku ich zajechali.
Niezrażeni takim sprawy obrotem, kawalerzyści nasi przeciw nowemu celowi się zwrócili, i z taką furią zaatakowali,
że z lansjerów żaden z potyczki żyw nie uszedł.
Wnet kolejni do nich doskoczyli, tym razem w sile czterech szwadronów, by swych towarzyszy pomścić.
Trzy bataliony francuskie kolumnę przyjęły,
i uderzyły na dwa nasze, na prawej flance stojące.
Na ten widok uśmiechy szerokie na twarzach francuskich dowódców zagościły, pewnych już zwycięstwa i przyszłych awansów,
choć niektórzy, nadal sceptycznymi będąc, oddziały dwoje lasami na flankę naszą przeganiali.
Na lewej flance francuskie pułki rozpoczęły szturm Pireaumont, przez brunszwickich strzelców broniony.
Na francuskich tyłach niewielkie jeno oddziały maruderów pozostały, również w kierunku bitwy zmierzające.
Korpus kawalerii Kellermanna rączo rwał się do boju.
Wobec generalnego szturmu wroga, pułki nasze zwarły szeregi, i do boju ruszyły.
Od Grand Pierre Pont główne uderzenie nieprzyjaciela szło.
Na wzgórzu przed Quatre Bras wróg baterię artylerii ustawił, by obrońców kulami razić.
Żołnierze nasi raźno podciągnęli działa na pozycje, by atakujących kartaczami razić.
Pod murami Quatre Bras trwała zacięta walka na bagnety.
Francuska jazda próbowała zajść nas z prawej flanki, przez las się przedzierając.
Ludzie okoliczni powiadali, że z oddali bitwa wspaniałym widowiskiem była.
Francuska piechota poszła na bagnety pod ogniem Szkotów w zabudowaniach Quatre Bras stojących.
Francuskie pułki szturmując Pireaumont,
wyparły po krwawych walkach brunszwickie pułki liniowe z zabudowań.
Atak francuskiego pułku piechoty na prawym skrzydle obrony Quatre Bras został odparty,
a piechota nasza w pościg ruszyła, a dogoniwszy w pień wroga wycięła.
W tym czasie nasze dwa szwadrony jazdy, które na wzgórze za wrogiem się zapędziły, przeważającym siłom uległy.
Godzina osiemnasta wybiła, a bitwa wciąż trwała i finał jej był niepewny.
Dwa nasze bataliony, które zbyt się wysforowały w pogoni za wrogiem, rozbiwszy,
Francuzi rozpoczęli szturm Quatre Bras.
Znaczne siły wroga przedrzeć się przez las zdołały, i wyszły na skraj naszej prawej flanki.
Ta jednak broniona była przez brygadę piechoty oraz kawalerię.
Po wyjściu z lasu pułk francuski w linię się rozstawił, a za nim podążało osiem szwadronów jazdy.
Dwa bataliony francuskie próbowało wedrzeć się na pozycje przez Szkotów trzymane.
Główne siły oczekiwały przełamania obrony naszej,
a z Grant Pierre Pont wciąż nowe oddziały nadchodziły.
Wobec śmiałego wypadu sił brunszwickich nieprzyjaciel pod las się cofnął,
a czarne bataliony na powrót Pireaumont zajęły.
Na prawej flance, w lasach przy Quatre Bras, trzy francuskie bataliony sposobiły się do ataku na samotny batalion brytyjski.
Na skutek artylerii ostrzału siły brunszwickie w Pireaumont topnieć zaczęły, jednak wciąż na posterunku trwały.
Wobec strat w piechocie i artylerii, brunszwiccy huzarzy ustawili się na stoku wzgórza, by działa osłaniać, a jednocześnie, w razie potrzeby, z pomocą piechocie móc przybyć.
Szturm Quatre Bras był zacięty,
jednak pod celnym ogniem górali pokotem padały całe bataliony. Dość rzec, że z tej potyczki żaden Francuz żyw nie uszedł.
Gdy 18.30 wybiła, dzień, a wraz z nim i bitwa, zbliżać się zaczęła ku końcowi,
gdy na plac boju pierwsza dywizja piechoty, pod dowództwem generała Cooke'a, przybyła.
Po artyleryjskiej nawale, kolejny batalion do szturmu na Pireaumont ruszył,
a wroga kawaleria do ataku na lewe skrzydło obrony Quatre Bras się szykowała.
By słabnącą obronę na prawym skrzydle wesprzeć, dwa szwadrony jazdy do samobójczego kroku się posunęły, przeważające siły wroga atakując.
Francuscy wodzowie uwierzyć nie mogli, że przy tak wielkiej przewadze obrona brytyjska jako skała była, o którą kolejne szturmy się rozbijały.
Kolejny francuski pułk ruszył do szturmu na centrum Quatre Bras.
Wobec zagrożenia kawaleryjską szarżą brygada na prawej flance w czworobok się zbiła, wrogą jazdę odrzucając.
Na lewym skrzydle Francuzi szturm na Pireaumont ponowili,
a bliżej centrum liczne szwadrony jazdy z artylerią podciągnęli, by ducha naszego zdławić.
Świeże siły na tyłach pozostały, by w razie pęknięcia obrony kontratak móc przeprowadzić.
Na prawym skrzydle francuski pułk zwarł się w ataku na bagnety z naszą brygadą. Wroga kawaleria w zbożu utknęła, przeto moralnie jeno wspierać swych piechurów mogła.
Wobec nieustannego naporu wroga, prawa flanka nasza cofnąć się musiała, pozostawiając Szkotów na wysuniętych pozycjach w zabudowaniach Quatre Bras.
Po raz drugi, w zajadłej walce, bataliony brunszwickie opuścić Pireaumont musiały,
a wróg rzucił swą piechotę na lewą flankę obrony Quatre Bras.
By piechotę wspomóc, podciągnięto do jej wsparcia baterię konnych sześciofuntówek.
Dziwne były decyzje dowódców francuskich, którzy zamiast atakować naszą prawą, mocno już osłabioną, cały impet na zabudowania Quatre Bras skierowali.
Osiem szwadronów francuskiej jazdy, w walce udziału nie biorących, na belgijskim życie się pasło, dzięki czemu odwrót sił naszych w porządku przebiegł.
Ostatni brytyjski batalion, stojący na pierwotnych pozycjach prawej flanki Quatre Bras, walczył jeszcze w lesie z francuskim pułkiem. W zabudowaniach Quatre Bras do końca trwali dzielni Szkoci, którzy pomimo strat wysokich dzielnie wszelakie szturmy odpierali, przeto nawet nieprzyjaciel winien im cześć oddać za waleczność i męstwo.
Bitwa wielce krwawą była, i wielu dobrych żołnierzy na zawsze pozostało w tej obcej ziemi, której przyrzekli bronić przed francuską inwazją.
Wobec wysokich strat własnych, jak również faktu, iż dzień chylił się ku końcowi, zarządziliśmy odwrót wojsk naszych w kierunku na Brukselę. Na końcu, przy dźwiękach kobz, szli bohaterowie tego starcia - 9 brygada szkocka, w wyniku walk do jednego batalionu zredukowana, przed którymi nawet nieprzyjaciele sztandary chylili.
Choć z taktycznego punktu widzenia uzurpator zwycięstwo odniósł, to w całej kampanii przekroju może go ono drogo kosztować. Równolegle bowiem z naszym starciem, po Ligny trwało starcie Napoleona z Blucherem, na którym obecność 1 korpusu kawalerii d'Erlona zaważyć mogła. O nim jednak napiszę Waszej Miłości w kolejnym liście, gdy się z oficerami pruskimi rozmówię. Tymczasem sir Artur Wellesley wojska zbiera do decydującego z uzurpatorem starcia, przeto na tym kończę swój list, czytającego Bogu polecając, i o wstawiennictwo u Niego dla nas przed zbliżającą się bitwą prosząc.
W Quarte Bras na koniec został tylko sergeant McNamara z szenastoma podkomendnymi. Reszta legła wokół i pośród nich, a ci uparcie nie chcieli cofnąć się z pozycji.
OdpowiedzUsuńUff, batalia naprawdę była mordercza. :)
Dzięki za jej przypomnienie!
Miło, że się podobała :) I dzięki za grę!
UsuńPrawdziwi Die hards!
UsuńI w jakim stylu ;)
UsuńJak poprzednie części trzyma wysoki poziom - świetnie się to czyta i ogląda.
OdpowiedzUsuńDzięki. Ale muszę przyznać, że nie wiem, czy po raz drugi podejmę się takiej pracy.
UsuńBardzo udana relacja =)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńJedna mała poprawka. Na końcu chodzi o korpus Kellermanna. D'Erlona to korpus piechoty ale też go będzie brakować.
OdpowiedzUsuńZ tego, co kojarzę, D'Erlon również pojawił się na stole, choć po takim czasie głowy bym już nie dał...
UsuńNa D'Erlona nie byłoby figurek nawet :)
UsuńFrancuzi podejmowali tylko decyzję czy go przywołać czy nie ale o ile dobrze pamiętam to pozwolili mu ruszyć na Ligny...
Najlepiej, gdyby wypowiedzieli się w tej kwestii gracze francuscy. Powinni wiedzieć, co mieli na stole ;)
UsuńA poważnie, to to są efekty pisania relacji kilka miesięcy po imprezie. Ale zobaczymy, co Robert naskrobie :P