Na początku grudnia wraz z Azem rozpoczęliśmy testowanie systemu autorstwa QC - Warheim FS. O ile mój współgracz dopiero przecierał swe szlaki, o tyle ja grałem już kilka razy w Mordheima, i wiedziałem, że taki system rozgrywki mi podchodzi. W związku z tym, zacząłem jakiś czas temu prace nad zaganem dla krasnoludów chaosu.
Czym jest zagan? Posłużę się cytatem z podręcznika Warheima (mam nadzieję, że QC się nie obrazi ;).
"Wkrótce wśród Dawi’Zharr pojawiły się potężne Bykocentaury, potworne istoty będące hybrydą Krasnoluda i byka oraz Zagany, masywne byki ze skrzydłami gryfonów, których skóra zdawała się płonąć trawiona wewnętrznym ogniem. Powiadano o tych zwyrodniałych stworzeniach, że noszą znamię samego Hashuta, albowiem ten uczynił je na swoje podobieństwo, dając im kształty byka.
Bykocentaury i Zagany były jedynie zapowiedzią potężniejszego stworzenia, które z woli Hashuta miało pojawić się pośród Krasnoludów Chaosu. Przybycie Proroka Ojca Ciemności poprzedziły erupcje wulkanów i trzęsienie ziemi wywołane uderzającymi w równinę Zorn Uzkul meteorami. Gdy opadł pył z największego krateru wyszedł potężny Zagan. Stwór różnił się jednak od bestii, które pojawiły się przed nim. Skóra stwora zdawała się pochłaniać światło, zaś jego przerażające oblicze przypominało twarz samego Hashuta. Bestia kazała zwać się Molocharoar i była pierwszym Lammasu, zesłanym przez Ojca Ciemności między Krasnoludów Chaosu, by wspierać swą złośliwą i okrutną inteligencją oraz niezwykłej biegłości w sztuce magicznej wschodzące imperium Krasnoludów Chaosu."
Molocharoar nie jest dostępny w grze, jednak u mnie będzie robił za zwykłego zagana.
Ponieważ oryginalne modele zaganów są trudno dostępne, a do tego horrendalnie drogie (nie wspominając o tym, że są strasznie mikre), postanowiłem go sobie zmontować samodzielnie. W tym celu w jednym z marketów nabyłem drogą kupna model byka (koszt zamknął się w jednocyfrowej kwocie), wystawionego wraz z całą gamą innego zwierza na stoisku z zabawkami. Do tego dodałem dwa skrzydła z poniższego zestawu:
Nie do końca te, które chciałem, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi to, co inni mają (poza tym lepiej imo pasują do demonicznego potwora, niż gryfowe). W ruch poszedł green stuff, by naszemu byczkowi nieco powiększyć rogi (niebieska tabletka nie podziałała) i bary.
Później już tylko malowanie i odpowiedni cokolik, by zmieścił się na przepisową podstawkę 4x4 cm.
Oczy pozostawiłem bez źrenic, aby podkreślić demoniczną naturę stwora. Rogi, kopyta i szpony są z brązu.
Spójrz mi w oczy, nędzny człeczyno... |
Ostatecznie wyszedł całkiem byczy model. Patrząc na niego, bez problemu jestem sobie w stanie wyobrazić go wydzierającego serce z piersi króla Karak Ungor.
Jedynym mankamentem, jaki uzmysłowiłem sobie pod koniec prac, jest niefortunne ułożenie lewego skrzydła, utrudniające ruch pomiędzy zabudowaniami. Ale to w sumie mały problem, makiety zawsze można przemodelować ;)
Na etapie modelowania GSem rozbudowałbym trochę bardziej łączenie skrzydełek na grzbiecie. Teraz wygląda na takie dość delikatne. Ale generalnie i tak najważniejsze jest że masz swojego własnego a nie tego z FW za trzy wypłaty :)
OdpowiedzUsuńMyślałem o tym, tyle, że najpierw nieco je skróciłem, a potem, po dodaniu kilku milimetrów barów, nie bardzo już miałem pomysł, jak. W każdym razie uznałem, że i tak efekt nie jest zły.
UsuńO FW nawet nie myślałem. Kiedyś na allegro obserwowałem jednego, ale cena przekroczyła 150 zeta, więc odpuściłem.
Teraz przede mną jeszcze bykocentaur i żelazny demon ;)
UsuńEh, no to kupa roboty. Jak już takie trzy ulepisz to do całej armii niedaleko będziesz już miał :)
UsuńResztę modeli mam. Trzeba je "tylko" potraktować farbą ;)
UsuńWygląda naprawdę super- po pomalowaniu tym bardziej!
OdpowiedzUsuńDzięki Michale :)
UsuńFajna trzoda.
OdpowiedzUsuńPo byku ;)
UsuńNiesamowicie sobie poradziłeś z wkomponowaniem na pozór niepasujących skrzydeł. Po pomalowaniu, oczywistym jest wrażenie, że tak miało być.
OdpowiedzUsuńDzięki! Nie ukrywam, że musiałem się choć w części na układzie skrzydeł w modelu, z którego pochodziły. Grunt, że efekt końcowy nie jest zły.
UsuńGenialny :D
OdpowiedzUsuńDzięki Wujo! ;D
UsuńŚwietny! Naprawdę udana konwersja :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńSkrzydlaty gorgon, świetne!
OdpowiedzUsuńDziękuję Sławku :)
UsuńDobrze, że wróciłeś ;)
Elegancka mućka chaosu. Też muszę kiedyś taką sobie zrobić. Co ciekawe, zwiedziłem K20 sklepów z zabawkami i takiego fajnego krowiszcza nie znalazłem :/
OdpowiedzUsuńAle wiesz, że trzeba bez skrzydeł szukać? ;)
UsuńNa poważnie, zalega tego tałatajstwa na specjalnych kartonowych stojakach w większych marketach. Są różne - zwierz dziki, zwierz domowy, zwierz prehistoryczny. Inna rzecz, że też kilka zwiedziłem, zanim rzeczonego osobnika dorwałem. Dam znać, co to za firma, jak odwiedzę Leklera.
Leklerk... a u mnie w okolicy same Tesco :(
UsuńLeksa mam akurat pod nosem. A mają te ustrojstwa w każdym większym markecie. Swojego, jak dobrze pamiętam, dorwałem w Kerszczurze.
UsuńDorwałem dziada w askocie :D ale mój trochę inny. Teraz pozostaje wyprosić skrzydełka u Potsiata :D
UsuńCzekam na foty! :D
UsuńProście, a będzie Wam dane.
UsuńJestem pod wrażeniem konwersji. :) Świetnie ci ten Fernando wyszedł :D
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńZobaczymy, jak się na stole sprawdzi. Choć tak na prawdę to nie jest najważniejsze ;)
Bardzo ładnie wykonany model, brawo ty!
OdpowiedzUsuńDzięki :) Mam nadzieję, że będziesz równie zachwycony, jak będzie ogryzał tyłki Twoim długouchym ;)
UsuńKrowa nie do poznania :D Zadziwiająca metamorfoza! Brawo.
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńKurczę, znaczy się Byczku! Dobra robota!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Mam jeszcze kilka pomysłów na kolejne konwersje, które mam zamiar wykonać w tym roku :)
UsuńKonwersja po prostu bycza! =D Super!
OdpowiedzUsuńDzięki, w końcu kawał z niego byka ;)
UsuńBardzo cenię takie udane, a jednocześnie budżetowe rozwiązania! Tak trzymać! Jak dobrze pójdzie, to w niedalekiej przyszłości z podobnymi klimatami ujawnię się na "Hakostwie".
OdpowiedzUsuńDziękuję, i czekam z niecierpliwością :)
Usuń