W pierwszą sobotę października, na zaproszenie Robsala, przyjechaliśmy wraz z Azem do Warki na tamtejszy minikonwent Warcon.
Impreza nastawiona jest głównie na planszówkowiczów, jednak na miejscu była ekipa ASG, i kilka blatów z bitewniakami. Na miejscu spotkaliśmy SeeMa, którego świetnie wyposażonego stoiska nie powstydziłoby się CGL.
Az rozstawił się z Epiciem, na którego znalazło się dwóch chętnych.
Moją jedyną bitwę w Full Thrusta stoczyłem z SeeMem.
Starcie lekkich sił (CL + DD) zakończyło się zwycięstwem SeeMa.
Dla mnie jednak clue programu było stoiska z Gundamami, gdzie Seweryn prezentował również malowanie aerografami.
Po raz pierwszy miałem okazję wziąć do ręki aerograf (i to nie jeden) i zasięgnąć porady specjalisty. Na własne oczy (i ręce ;) zobaczyłem różnice w funkcjonowaniu "chińczyka" oraz Iwaty.
Oprócz tego zapoznałem się z pigmentami, oraz odświeżyłem używanie washy olejnych.
Małe konwenty mają jedną niezaprzeczalną zaletę w porównaniu z masówkami w rodzaju Pyrkonu - czas płynie na nich wolniej. Można zagrać, jest czas na odwiedzenie stanowisk i spokojną rozmowę z uczestnikami, można wziąć udział w warsztatach bez grupy innych chętnych za plecami, czekającymi z niecierpliwością, aż zwolnisz miejsce. I to mi się w nich najbardziej podoba.
Bardzo fajnie to wygląda :) Właśnie ta niszowość o możliwość obcowania bardziej :)
OdpowiedzUsuńMnie też się to podoba w takich małych imprezach :)
UsuńNawet "Epic" był! No no no, nieźle!
OdpowiedzUsuńGdzie Az, tam Epic ;)
Usuń