W przedostatni, deszczowy weekend września wspólnie z Jankiem i Robertem przyjechaliśmy do Niepołomic, na 12 już edycję Pól Chwały.
Podczas afterparty w hotelu zagraliśmy w pięcioosobowym składzie w planszówkę Bonaparte z wydawnictwa Imperium (to chyba ich jedyna niezła gra, choć nie pozbawiona wad).
Podczas tej rozgrywki miało miejsce zdarzenie, które przeszło do historii jako "Schtrasna dyplomacja". Przyczyniła się ona do prawie całkowitego unicestwienia Cesarsko-królewskiego imperium. Pewna znana skądinąd papuga miała na ten temat dość jasne zdanie.
Niedziela upłynęła nam na rozgrywce w Grande Armee, którą, podobnie jak Bonapartego, przywiózł ze sobą przewidujący Janek. I dobrze, bo z zeszłorocznych systemów, na które miałem ochotę rzucić okiem (Muszkiety i tomahawki, Impetus, DBA) nie było niczego. Pojawił się za to Team Yankee, jednak gdy akurat mieliśmy czas i ochotę, stolik był albo oblegany, albo akurat nikogo przy nim nie było. Trudno, może następnym razem się uda.
Nasze starcie było inscenizacją bitwy pod La Coruną. Graliśmy modelami 1:150 GHQ.
|
Brytyjska linia pod La Coruną. |
|
Centrum... |
|
... lewa flanka... |
|
... i prawa. |
|
Siły francuskie. |
|
Francuzi ruszają do ataku. |
|
Brytyjska brygada rusza do ataku... |
|
... i zmusza Francuzów do odwrotu. |
|
Francuskie siły atakują lewą flankę... |
|
... i centrum... |
|
... zmuszając Brytyjczyków do odwrotu. |
|
Kolejne brygady cesarskie szturmują lewą flankę... |
|
... a w centrum udaje im się wyprzeć siły brytyjskie z zabudowań. |
|
Do ataku rusza brytyjskie prawe skrzydło. |
|
Skoncentrowany ogień artylerii brytyjskiej... |
|
...zdziesiątkował francuskie oddziały w centrum i na lewej flance. |
|
Brytyjska obrona ustabilizowała się, a prawe skrzydło odrzuciło Francuzów. |
Bitwa, nastawiona na zapoznanie się z systemem, zakończyła się remisem. Ale najważniejsze jest to, że zasady bardzo przypadły nam (Robertowi i mnie) do gustu. Myślę, że nie będzie to ostatnie nasze podejście do tego systemu - mamy już pomysł na kolejne starcie.
Niestety nie załapaliśmy się na paradę rekonstruktorów, która odbywała się akurat wtedy, gdy nasze brygady ścierały się na wzgórzach La Corunii.
Dzięki za pasjonującą relacje :)
OdpowiedzUsuńBardzo proszę, i zapraszam w przyszłym roku ;)
UsuńMuszę w końcu ;-)
UsuńMoże w końcu da radę się spotkać (choć zawsze jest jeszcze Gladius ;)
UsuńFajna relacja, z naciskiem na bitewniaki. Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńProszę uprzejmie! Powód tematu przewodniego jest prozaiczny - po prostu siedziałem tam cały czas. Mam jednak zamiar w przyszłym roku zajrzeć również do planszówek, o ile ktoś będzie miał ochotę zagrać z takim zielonym graczem, jak ja.
UsuńDzięki za relację. Ależ kolega uszczypliwy!
OdpowiedzUsuńO tak pamiętnej dyplomacji trudno zapomnieć.
UsuńCo do Bonapartego - bardzo fajnie się grało, natomiast znaleźliśmy kilka błędów - bitwy wygrywał ten, kto miał więcej armat. Zaraz pojawiły się zatem stosy żetonów z armatami i tylko odrobina piechoty.
Jaki uszczypliwy? Toć opisuję wiekopomne zdarzenie, które przeszło do kanonu planszówkowo-wargamingowego :P
UsuńA co do samej gry, to cóż... Wydawnictwo Imperium słynęło z niezłych pomysłów (Stalingrad, Lis pustyni) i raczej kiepskiego wykonania (wiem, bo jedną miałem, i na szczęście udało mi się ją sprzedać). Ale na takie spotkanie, pod zakąskę i coś do zakąski ;), dała radę. Myślę nawet, że jeszcze kiedyś w nią zagramy.