sobota, 1 grudnia 2018

Scrap Raiders - Brew Ha-Ha! - scenariusz podczas IV Zlotu Solaris VII

- Podsumujmy nasze ostatnie zadanie - Hrabina jak zwykle nie owijała w bawełnę, i przechodziła od razu do sedna. W sali odpraw skoczka siedzieli wszyscy, poza MJ-em, przebywającym chwilowo w komorze stabilizującej. - W największym skrócie mówiąc, daliśmy dupy po całości.
Kilka cichych pomruków ucichło momentalnie pod lodowatym spojrzeniem XO.
- Skoro już wszystkich zainteresowałam, prześledźmy zapisy z sensorów.


Przedstawiam scenariusz, jaki rozegraliśmy podczas ostatniego Zlotu Solaris VII. Była to pierwsza moja dwunastogodzinna bitwa w BattleTecha, mam nadzieję, że nie ostatnia ;)

- Mieliśmy trzy zadania do wykonania - ochrona wychodka na środku pola łajna, zdobycie języka oraz skopanie tyłków tym, którzy się u nas zjawią. Jak wyszło, wszyscy wiemy. - to rzekłszy, Hrabina uruchomiła projekcję.

- Obstawić wychodek - głos Hrabiny był stanowczy - Ich główne siły będą szły dnem doliny w centrum i prawą flanką. Lewą flanką, przez góry, puszczą raczej niewielkie siły.
- Królowo, nadchodzą! Mamy sześć kontaktów! - głos dowódcy sił milicji zdradzał niepokój i zdenerwowanie, normalne u nienawykłych do walk sił porządkowych.
"Królowo! Boże, ten się dopiero przejął rolą!" pomyślał MJ, jednak dyplomatycznie zachował milczenie.


Pierwsze salwy Van Horstmanna powaliły lekkiego mecha przeciwników.


- Próbują nas okrążyć! - głos MJ'a brzmiał nieco metalicznie od ciągłego ostrzału bronią energetyczną.
Milicyjny LRM Carrier wypluwał salwę za salwą w kierunku wrogiej Banshee, sukcesywnie wycofując się ku siłom Raidersów. Victor Crocketa stał na wzgórzu, wybijając pestkami z gaussa kolejne dziury w pancerzach przeciwników, niestety bez większych efektów w rodzaju odstrzelenia głowy.


- Sanders, utrzymuj lewą flankę! Ernan, MJ, blokujcie z milicją środek! Reszta za mną, czyścimy prawą! - Hrabina ruszyła Katapultą w kierunku zgrupowania lekkich jednostek wroga na prawej flance. Wraz z Van Horstmannem prowadzili ciągły ostrzał przeciwnika.


- Hrabino, zaczynają ostrzeliwać wychodek!
- Musimy ruszyć naprzód milicję, może ściągnie na siebie ogień.
- To im się nie spodoba - MJ nie był specjalnie odkrywczy.
- Bóg z nami, chuj z nimi - rzuciła Hrabina na wewnętrznym kanale, a po przełączeniu na ogólny dodała - Czołgi, naprzód!


Milicyjne czołgi rozpoczęły ostrzał, uzyskując, mimo niezbyt wysokiego poziomu wyszkolenia, kilka trafień. Nie spowodowało to niestety zmiany celu dla baterii przeciwników.


   W tym samym czasie Hrabina wraz z obstawą zajęta była likwidacją zagrożenia na prawej flance.


Pod ciężkim ostrzałem ostatnie z kilkunastu starych zardzewiałych gwoździ puściły, i wśród obłoków suchego łajna wychodek zawalił się, grzebiąc pod deskami nagrodę dla Scrap Raidersów.


Prawa flanka została oczyszczona, jednak przeciwnik przeniósł ciężar ataku na centrum.


Na lewej flance Raidersów utworzył się wyłom, przez który zaczęły się przedzierać cztery jednostki wroga. 


W centrum nastąpił zmasowany atak wroga. Siły obu walczących stron wymieszały się, walcząc na krótkim dystansie.


Po obu stronach pojawiły się straty.


- Crocket, próbują się przedrzeć lewą flanką! - głos Hrabiny był opanowany nawet wtedy, gdy naciskała spust pepcorów Katapulty.
- Przyjąłem, skupiam ogień na Shadow Hawku!


- Skupić ogień na Bansee! - Hrabina nie przerywała ognia.
Pozostali Scrap Raidersi skoncentrowali ogień na szturmowcu przeciwników,


... który podziurawiony salwami w końcu padł.


Kolejna salwa Victora poszybowała w kierunku Shadow Hawka. Pocisk z gaussa minął cel, jednak dwa puls lasery weszły w sam środek nienaruszonego jeszcze korpusu. Wrogi mech zachwiał się, i ku zdziwieniu wszystkich wyłączył się i upadł.
- Brawo Ernan! Przeciążyłeś mu silnik. - w głosie Hrabiny pobrzmiewało zadowolenie - Mamy kolejny fant do zgarnięcia.


Niestety, trzy inne wrogie mechy zdołały się przedrzeć. Aby wykonać zadanie, należało całą resztę zniszczyć.


Milicyjny LRM Carrier wypluł ostatnie salwy rakiet we wrogą Banshee, i z pustymi zasobnikami wycofywał się za linię Raidersów.


W tym samym czasie w centrum trwała walka manewrowa na bardzo krótkim dystansie. Strzały często dosięgały celów, i kolejne wrogie maszyny były eliminowane.


Na polu walki pozostało już tylko dwóch przeciwników, którzy widząc przewagę Raidersów rozpoczęli odwrót na północ.


- Ernan, Kent, nie pozwólcie im uciec! - w głosie Hrabiny brzmiała stal.
Ostatnie dwa wrogie mechy biegły na skraj doliny, by za moment zniknąć za wzgórzami. Obaj wywołani zadziałali instynktownie.


Katapulta Hrabiny otworzyła ogień do jednego z uciekających, który stracił równowagę i się przewrócił. Drugi, zobaczywszy co się stało, odwrócił się tylko po to, by pocisk z gaussa, wystrzelony przez Crocketa, wyrwał mu plecy i powalił na ziemię.


W tym samym momencie Clark Kent uruchomił silniki skokowe, próbując wylądować na głowie przeciwnika ostrzelanego przez Hrabinę. Niestety, na skutek upadku uderzenie minęło kokpit o milimetry, dzięki czemu ten miał możliwość wstania i ucieczki. Towarzyszyła jej przeciągła wiązanka przekleństw dobiegających z kokpitu Katapulty.


Szum projektorów ucichł. Hrabina przyjrzała się zgromadzonym, po czym podjęła wątek. 
- Jedyne, co udało nam się osiągnąć, to złapanie kilku z tych pogromców wychodków. No i zebraliśmy trochę fantów z pola. Ale nie zmienia to faktu, że jesteśmy do tyłu, zwłaszcza, że niedawno kupiliśmy skoczka.
Tym razem pomruk nie został uciszony. Po chwili Hrabina kontynuowała.
- Mamy dwa nowe zlecenia. Pierwsze to rajd na Castelton. Celem jest kopalnia na jakiejś asteroidzie osłaniana przez Słoneczniki. Minus jest taki, że zleceniodawcami ponownie są nasi obrońcy wychodków. - zawiesiła głos - drugim jest ochrona stacji HPG dla WoB na Talitha.
Gdy umilkła, głos zabrał Sanders, pełniący na czas nieobecności Jonesa funkcję dowódcy lancy.
- Mimo, że słabo to wygląda z finansowego punktu widzenia ja widzę tylko jedną opcję do wyboru. Odmawiam walki po stronie ludzi-tosterów. Za to naklepać Słonecznikom - zawsze! *
Hrabina kiwnęła głową.
- Pomimo tego, że najchętniej wsadziłabym tej całej koterii ppc w dupy, to jednak ochrona kolejnej kupy łajna (tudzież złomu) nie wchodzi w grę. Nam płacą za rozpierdol, nie za ochronę.
"Non omnis moriar" pomyślał Klosse słysząc słowa hrabiny podczas narady.
- Tak jest, droga hrabino! - odpowiedział - Będziemy lądowąć na Caselton. Będziemy lądować tak, że Słońca przygasną. Szykujcie Highlandera! *
W tym momencie w kieszeni odezwał mu się komunikator. Kloss spojrzał na niego, a potem rzucił usprawiedliwiająco do Hrabiny:
- Wybacz, mam ważne połączenie z Galatei. Pewnie to kwestia protezy. - i wyszedł z sali odpraw.

----------------------------------------------------
* Wykorzystałem cytaty z forum Solaris VII z tematu kampanii Scrap Raiders

2 komentarze:

  1. 12 godzin grania?! „Biez wodki nie razbieriosz” ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Woodki nie było, ale paliwo do reaktora i owszem ;)

      Usuń