Dawno nie brałem udziału w FKB. Powodów było sporo, jednak najnowszy temat autorstwa Koyotha przypasował mi. Postanowiłem, jak stwierdził Az, odgrzać gnijący stek z dinozaura, i przedstawić historię starcia z początków mojej zabawy wargamingiem. Przed Wami historia Zabójców Eldarów!
Na początek sam bohaterowie tego odcinka - sierżant Octavius i jego czwarta drużyna taktyczna drugiej kompanii Ultramarines. Po jednej z bitew otrzymała zaszczytny tytuł Zabójców Eldarów.
Sierżant Octavius |
Czwarta drużyna - Zabójcy Eldarów - i znacznik do zaznaczania ich obecności w bunkrze lub transporterze |
Mieliście już okazję go zobaczyć, bagatela, prawie pięć lat temu. Opisałem tam proces jego powstawania, jak również części, jakich do tego użyłem. Teraz czas na historię, dzięki której otrzymał swój sztandar i przydomek.
Było to ponad 15 lat temu, w czasie, gdy na stole królowała 4 edycja czterdziestki (weterani wojen tyranidzkich... ehhh), a dla mnie substytutem słowa wargaming był właśnie warhammer 40000.
Było to starcie moich Ultramarines z Eldarami kumpla. Po mojej stronie na pewno były dwie drużyny taktyczne (w tym rzeczona czwarta), drużyna terminatorów i drednot. U Eldarów byli farsir i wojownicy, banshi w transporterze i avatar. Całość sił zaginęła w pomrokach dziejów, podobnie jak większość zdjęć. Pozostały jedynie 3, na których nie ma niestety żadnego z bohaterów tego starcia.
Wydarzenia kolejnych godzin stały się potem legendą...
Wydarzenia kolejnych godzin stały się potem legendą...
Szósty zmysł ostrzegł wojowników Imperatora, że największym zagrożeniem będzie Awatar - chodzące wcielenie Khaina. Wszystkie lufy skierowały się w stronę płonącego monstrum, przedzierającego się przez ruiny. Jako pierwszy dosięgnął go strzał z działa laserowego. Awatar zatrząsł się od trafienia, na ziemię posypały się fragmenty pancerza, jednak diabelski konstrukt wciąż parł naprzód. Z oddali dobiegały bluźniercze inkantacje ohydnych xeno. Kolejnym był czcigodny brat Idaeus, zamknięty w sarkofagu drednota. Seria z działka szturmowego trafiła potwora w pierś. Awatar zatrzymał się, a z jego płonącej paszczy wydobył się upiorny ryk. Przez ułamek sekundy wydawało się, że obmierzła kreatura padnie martwa, jednak zaraz ruszyła ku imperialnym pozycjom, unosząc w górę swój długi, pokryty piekielnymi runami miecz. Na jego drodze stała już tylko czwarta drużyna. Sierżant Octavius wydał rozkaz, i cały oddział rozpoczął ostrzał z bolterów. Jednak, mimo odmawianych litanii do Imperatora, pociski odbijały się jedynie od pancerza, nie czyniąc Awatarowi żadnej szkody. I gdy wydawało się, że nie ma już nadziei, Imperator wysłuchał żarliwych modłów swych synów. Jeden z wystrzelonych pocisków trafił w miejsce, gdzie pancerz był już naruszony wcześniejszym ostrzałem, wniknął do wnętrza potwora i eksplodował. Ryk ranionej kreatury przeszedł w śmiertelny skowyt, od którego zwykli śmiertelnicy straciliby zmysły, i raptownie ustał. Awatar, "żywe" uosobienie bluźnierczego bóstwa Eldarów, legł na ziemi, a płonący w nim ogień wygasł. Sierżant Octavius, korzystając z konsternacji w szeregach wroga, poprowadził śmiały atak zakończony pogromem xeno.
Po bitwie czwarta drużyna otrzymała tytuł Zabójców Eldarów, a sierżant Octavius sztandar, który upamiętnił tamto starcie.
Naprawdę niezła historia i chyba pierwsza w tej edycji FKB =)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Akurat mi temat podpasował ;)
UsuńŁooo :) Fajna historia, a uwiecznienie na sztandarze to super pomysł!
OdpowiedzUsuńNależało im się, nie codziennie zabija się Awatara z boltera ;)
UsuńFajna historia, ale znacznik na obecność w transporcie to świetny pomysł, ukradnę do Bolta!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba. A znacznik bierz, smacznego! Zrobiony z podstawki GW ;)
UsuńŚwietna historia! Gratuluję tempa - rzadko karnawałowe wpisy pojawiają się tak szybko!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Po prostu idealnie trafiłeś w temat.
UsuńNiezły start ma FKB w tym roku :) jeszcze wszyscy nie przeczytali czego dotyczy a tu już pierwsze wpisy.
OdpowiedzUsuńTeż ukradnę znacznik obecności bo nie mam takiego czegoś :)
No wiesz, ktoś musiał otworzyć peleton ;)
UsuńCieszę się, że znaczniki się podobają.
Ależ legenda! Jak z najdalszych krańców świata:-)
OdpowiedzUsuńTylko z Łodzi ;) Dzięki!
UsuńPierwsze koty za płoty! Szybki jesteś :-)
OdpowiedzUsuńSzybki jak błyskawica! Choć raz Cię wyprzedziłem ;)
UsuńSuper cool tekst. Lubię takie historie, i ten klimat opowieści sprzed lat. Piątka :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Nie ukrywam, fajnie było odgrzebać szczegóły z przeszłości :)
UsuńTeraz czekam na Twój wpis ;)
NIezła historia a pomysł ze sztandarem jako upamietnieniem tego starcia jest epicki.
OdpowiedzUsuńNie nie, epicko będzie w tej edycji ;)
Usuń