Po dłuższej przerwie wziąłem się znów za czterdziestkę (czytaj - zacząłem coś przy niej dłubać, bo nowe modele dziwnym trafem pojawiają się cały czas ;) ). Tym razem na warsztat wrócił mój najlepszy sierżant (zarówno pod względem modelarskim - przynajmniej jeśli o konwersję idzie - jak i efektywności w grze) Ultry - Octavius.
Ponieważ on i jego bohaterska 4 drużyna taktyczna wsławiła się swego czasu zabiciem z bolterów eldarskiego Avatara, zafundowałem mu stosowny sztandar (zgodnie z moją zasadą - chciało się być sierżantem, to trzeba dźwigać ozdóbki na plecach), jednak od dość dawna leżał on w pudełku i czekał na zamontowanie. Gdy jakiś czas temu Sky zaczął zbierać armie Mrocznych Eldarów, w moje ręce wpadła głowa ich Archona. Ponieważ z punktu widzenia generalnej większości ludzi w czterdziestym milenium eldarzy i ich mroczni kuzyni to jeden pies, od razu pomyślałem o moim dzielnym sierżancie. Przy pomocy pilnika i green stuffu głowa stała się trofeum w pancernej pięści Octaviusa.
Ponieważ malowałem go dość dawno, rozważałem przez moment możliwość zmycia modelu i pomalowania go na nowo, jednak zwyciężył pragmatyzm i wrodzone lenistwo - zbyt dużo innych modeli czeka na pomalowanie, żeby się bawić kilkukrotnie z jednym.
Jak napisałem wcześniej, ten model jest moim ładniejszym sierżantem. Oprócz deathwingowego hełmu, dostał on przepaskę i rękawicę z zestawu kapitana SM, oraz stormbolter z magazynkiem bębnowym, pochodzący z pudełka wilczych terminatorów. Czemu dostał on (podobnie jak praktycznie każdy mój sierżant) stormbolter, a nie pistolet dający dodatkowy atak w fazie walki wręcz? Ano dlatego, że ani drużyna taktyczna, ani tym bardziej dewastatorzy, nie są do walki wręcz przeznaczeni. Oni mają stać (lub iść) i strzelać, a ta broń daje im dodatkowy strzał, który czasem może wiele na stole zmienić (np. zabić Avatara :D). Od mordoplastyki są inni. A poza tym, najważniejszą dla mnie kwestią nie jest tzw. WYGWIZD, tylko wizualny wygląd modelu. I tyle.
W międzyczasie dokończyłem malowanie dwóch terenów do gry. Ponieważ pierwsze smocze zęby, jakie zrobiłem, przekazałem Wodzowi Stagrafu, wykonałem drugie dla siebie. Oto efekt.
Oprócz tego wykonałem również lej po wybuchu.
Dla odwzorowania skali zamieszczam również zdjęcia z głównym bohaterem odcinka.
Zrobienie obu terenów jest proste i tanie. Opis materiałów zamieściłem w TYM poście.
"A poza tym, najważniejszą dla mnie kwestią nie jest tzw. WYGWIZD" a myślałem że jest on dla ciebie sprawą drugorzędną :>
OdpowiedzUsuńNo bo jest, przecież tak napisałem.
UsuńJak oglądam coraz nowsze cuda wychodzące spod Twojego pędzla i warsztatu to aż mnie coś w środku rozrywa ! Mimo że nie gram w 40 to podziwiam piękno i wykonanie sierżanta. Z drugiej strony Ciekaw jestem czy napisałbyś kiedyś na Blogu jak to wszystko się zaczęło Skąd ta pasja do tworzenia, malowania, grania ? Czy zostałeś nią "zarażony lub zainspirowany" od kogoś ? Jaki to miało swój początek, kiedy to było i jak długo to już trwa :)
OdpowiedzUsuńBez przesady z tymi cudami, jeszcze w samozachwyt wpadnę ;)
UsuńZnm swoje mankamenty, których jakoś nie umiem na razie wyeliminować.
Co do swoich młotkowych początków, to fakt, trochę to trwa, ale czy jest to materiał na art? Zobaczymy, nie mówię nie, ale Hitchcock to to nie będzie ;) Choć przyznam, że wsiąkłem dość nietypowo :)
Zawsze możesz się podzielić artem w stylu : "Witam w moim skromnym warsztacie, mam nadzieję że zdążyłem zrobić porządek na czas i na zdjęciach tego tak nie widać" ;P . Chętnie przeczytam takiego arta w którym opisujesz własnie jak to się zaczęło ;)
OdpowiedzUsuń