sobota, 28 lipca 2012

Epickie grzybobranie, czyli Mechanicum vs Orki


Po dłuższej absencji spowodowanej robotami budowlanymi nadrabiam zaległości. W czwartek rozegraliśmy z Azem kolejne starcie w Epic Armagedon (swoją drogą, coraz bardziej mi się ten system podoba, w przeciwieństwie do klasycznej 40, która mi już jakiś czas temu obrzydła, został na razie tylko aspekt modelarski – choć może najnowsza edycja coś zmieni). Bitwa na 3k punktów, moje Mechanicum odpierało najazd zielonej chordy.
Po mojej stronie znalazły się dwa składy artylerii (3 bombardy i 3 bazyliszki), kompania superciężkich czołgów (baneblade i 2 shadowswordy), dziesięć oddziałów Skitarii w obstawie 3 leman russów oraz dwa tytany. Warlord wyposażony był w plasma cannon i volcano cannon na ramionach, oraz suport missle (głowice deathstrike 3 szt., warp 3 szt. i baraże 2 szt., co później okazało się błędem) i vulcan megabolter w korpusie. Reavera uzbroiłem w gatling blaster i vulcan megabolter w ramionach oraz turbolaser destruktor w korpusie.
Az wystawił gargantua z uberbossem, wiaderko piechoty (ponad 20 podstawek), oddział zawierający stompy i deathdredy, dwa odziały czołgów oraz dwa oddziały motocyklowo-czołgowe (oba zawierające dużo jednostek). Mam nadzieję, że w komentarzu zamieścisz swoją listę armii ;)
Na początku stompy oraz piechota stanęły przy znacznikach, po czym rozpoczęło się rozstawianie pozostałych jednostek. Graliśmy na świeżo zrobionej przez Aza makiecie miasta, co miało spory wpływ na rozgrywkę. Patrząc na sytuację na stole przed rozpoczęciem gry, nie byłem specjalnie uradowany. Przeciw moim skromnym ilościowo siłom stało dosłownie morze orków. Ale jak wiadomo, wyznawców Boga-Maszyny nie takie rzeczy nie przerażały, wiec rozpoczęło się starcie.
Pierwsza tura to inicjatywa po stronie orków. Ruch bodajże stomp i spółki, ostrzał nie przyniósł efektu. Moja tura i ostrzelanie orkowej piechoty przez artylerię (pierwszy wałek – brak rzutów na trafienie jednostek pod znacznikiem), czego efektem była pierwsza krew. Następnie przejęcie inicjatywy warlordem i potraktowanie garganta deathstrikiem (pierwszy błąd taktyczny, należało użyć warpa i liczyć na krytyki). Az ruszył do przodu czołgi na podwójnym biegu (red uns go fasta :D) i ostrzelał moją piechotę, w wyniku czego jeden piechociarz padł (i jak się okazało, była to moja jedyna strata w regulaminowym czasie gry). W ramach odpowiedzi bombardy masakrują dalszych zielonoskórych piechociarzy dwoma znacznikami, a po przejęciu inicjatywy reaver masakruje oddział czołgów (z kilkunastu zostają trzy, które zostają złamane i uciekają, nie odgrywając już w bitwie żadnej roli. Gargant chowa się za budynek, moje superciężkie czołgi masakrują oddział stomp, który łamie się i ucieka. Drugi oddział orkoczołgów podjeżdża do miejsca, gdzie stały stompy, i próbuje zniszczyć ukryte za budynkiem shadowswordy. Efekt – 1 trafienie w shadowa. Poza tym skitarii ostrzeliwują z Lemanów piechotę (znów spada kilku grotów), motocykle podjeżdżają pod górkę, za którą stoją bombardy i reaver, a drugi oddział motoroczołgów nie zdaje inicjatywy.
Druga tura to niestety zwycięstwo Aza w rzucie na inicjatywę i szarża motorów na mojego reavera. Efekt jest taki, że w wyniku walki wręcz oraz od ognia pomocniczego skitarii giną 2 motocykle, a mój tytan dostaje 3 obrażenia, w końcowym efekcie zostaje złamany i ucieka, również kończąc swój udział w tym starciu. W ramach odpowiedzi najpierw bombardy z bolterów, potem skitarii dziesiątkują motocykle zmuszając je do odwrotu. Mój tytan oblewa test inicjatywy, i w efekcie strzela częścią swojej broni do drugiego oddziału czołgów, który złamany wycofuje się. Bazyliszki kontynuują ostrzał piechoty, już pamiętamy o rzutach na trafienie. Gargant przechodzi na moją stronę i zaczyna ostrzał warlorda. Efekt – znikają 4 tarcze. Moje czołgi zostają ostrzelane przez stompy, a odpowiedzi przegrupowują się (kolejny błąd taktyczny – zamiast tego powinienem strzelić jednym shadowswordem, który strzelać mógł, zniszczyć jednego dreda i w efekcie ponownie złamać oddział). Drugi oddział motoczołgów dociera na moje pozycje pomiędzy skitarii a bazyliszki.
Trzecia tura i wreszcie wygrana inicjatywa. Nie pomógł nawet boss przerzucający nieudany test tejże. Na początku skitarii wraz z warlordem dziesiątkują drugi zestaw motoczołgów, który wycofuje się złamany. Niestety, stompy do spółki z gargantem łamią moje superciężkie czołgi. Bombardy i bazyliszki kontynuują ostrzał orkowej piechoty, która topnieje w oczach, jednak wciąż trwa na pozycjach i trzyma znaczniki. Na koniec udaje mi się zebrać reavera i czołgi. Koniec trzeciej tury i taktyczne zwycięstwo Aza – kontroluje 2 znaczniki na mojej połowie. Jednak wielkość strat pozwala je określić jako pyrrusowe. Ale fakt pozostaje faktem.
Czemu przegrałem? Siła ognia była dobra, straty zadane orkom przekroczyły 50% stanu (na pewno ilościowego, jak z punktowym nie wiem). Zabrakło na pewno mobilnych jednostek do zajmowania znaczników. Przed bitwą rozważałem wzięcie sentineli, następnym razem należało będzie zastanowić się podwójnie. Wszystkiego niestety nie da się wystrzelać, tym bardziej, że następnym razem nie popełnimy takich błędów jak teraz (ani razu nie rzuciliśmy na efekt krytyczny na tytanach i czołgach, przez pierwszą turę moja artyleria trafiała wszystko pod znacznikiem „z automatu”, no i najlepszy kwiatek to wielokrotne użycie jednostrzałowej Support Missle – to ostatnie byłoby prawidłowe tylko przy użyciu ich na Imperatorze). Nie zmienia to faktu, że grało się bardzo przyjemnie. Być może wraz ze wzrostem częstotliwości gry zmniejszy się ilość popełnianych przez nas błędów. Bardzo pomocne byłoby również spolszczenie zasad przez głównego prowodyra zajścia, który się jednak przed tym broni ręcyma i nogyma :P
PS. Zdjęcia autorstwa Aza niebawem ;)

środa, 25 lipca 2012

Anioł Śmierci - pierwsze testy Tyranidów i Skrzydła Śmierci

Jestem świeżo po testach dwóch nowych dodatków do Anioła Śmierci. Najpierw z Azem graliśmy standardowym zestawem przeciwko nowym Tyranidom, a tydzień później z Wodzem w Stagrafie testowaliśmy Deathwing również przeciw Tyrkom. Oto efekty i moje przemyślenia.
Obie gry skończyły się bardzo szybko (licząc ilość pomieszczeń, jakie udało nam się przejść). W obu przypadkach zostaliśmy zjedzeni w pomieszczeniu 1C. Nowi przeciwnicy rozmnażają się w trybie przyspieszonym (zwłaszcza gdy ma się pecha przy rzutach z hormagauntami), i dość szybko z 1-2 robali robi się pokaźne stadko, którego nie ma czym przetrzebić. Flankujący liktor jest niebezpieczny, choć nie spotykaliśmy go zbyt często.
Klasyczni terminatorzy w odpowiedniej konfiguracji powinni sobie z nowymi Tyrkami poradzić. Grając z Azem mieliśmy miotacz, działko szturmowe, sierżanta z mieczem oraz szpony. Niestety, dość pechowe rzuty na miotaczu spowodowały, ze planowana eksterminacja dość dużego zbiegowiska robali zakończyła się raptem ich okopceniem. Assault cannon strzelał ze zmiennym szczęściem, szpony robiły co mogły, jednak efekt końcowy był krwawy i niezbyt dla nas przyjemny.
Skrzydło śmierci – zupełnie odmienne od tego, do czego się człowiek przyzwyczaił grając czerwonymi. Jednostrzałowy assault cannon boli. Może dlatego tak szybko zakończyliśmy naszą przygodę. Choć z drugiej strony nie można odmówić twórcom pomysłu na nowe świetne zasady (np. umiejętność konsyliarza – ratowanie od śmierci terminatora w zamian za odrzucenie żetonu wsparcia – jest wg mnie super). Myślę, że dobrym pomysłem będzie rozegranie kilku bitew przeciw „staremu dobremu” przeciwnikowi, czyli genkom, żeby oswoić się z nowościami.
Ogólne moje (i nie tylko) odczucia co do nowych dodatków są jak najbardziej pozytywne. Terminatorzy dają powiew świeżości (choć na początku można mieć od niego czkawkę ;)), a Tyrki są dużo bardziej wymagającym przeciwnikiem. Pomimo dość wysokiej ceny (za oba dodatki zapłacimy więcej niż za podstawkę) są warte zakupu. Zwłaszcza, jeżeli podstawowe karty są już nam znane i ograne.

sobota, 21 lipca 2012

Tytan W.I.P. cz.1

Zgodnie z wcześniejszą obietnicą, zamieszczam efekt moich prac nad Azowym urbanmechem z AoD. Stosunkowo niewielkim nakładem środków (sił i czasu już niestety nieco więcej) uzyskałem swojego pierwszego tytana do Epica. Co prawda jest to jeszcze wersja WIP, jednak ogólny zarys jest już gotowy.
Oto on:

piątek, 20 lipca 2012

Wrath of (Machine) God

Witam po bardzo długiej przerwie. Oto początek mojej recenzji z jednego z ostatnich (ale nie ostatniego ;) ) starcia moich Adeptus Mechanicus z renegackimi marines Aza. Recenzja powstać miała już dość dawno temu, jednak czas (a ściślej jego brak) spowodował, że prace zatrzymały się w momencie, gdy przekroczyły punkt startowy. Być może wrócę do tego tekstu go i skończę, a może zostanie jako swoiste memento dla przyszłych projektów, na które się będę porywał.
W wielkim skrócie - bitwa od początku praktycznie szła po mojej myśli (choć muszę przyznać, że jako jedna z pierwszych, powodowała mały galimatias z zasadami). W całym starciu Az zniszczył mi 4 bombardy, natomiast moje superciężkie składy czołgów wsparte dwoma tytanami klasy warlord i reaver zmasakrowały siły najeźdźców. Czas pokazał, że był to wstęp do krwawych bitew, gdzie trup ścielił się gęsto (po obu stronach) a zwycięstwa przechodziły z rąk do rąk.