niedziela, 10 września 2017

XXXVII ŁPG - Scrap Raiders / Nie damy się aresztować! /

"Nareszcie!" pomyślała Hrabina Eva-Christina "Kato" von Treppel, dowódca najemnej lancy Wściekłych Borsuków, delektując się czerwonym lyriańskim winem, i głaszcząc swoją maskotkę - terrańskiego borsuka, od którego to wziął się drugi człon nazwy grupy (pierwszy pochodził podobno od temperamentu dowódcy, jednak nikt przy zdrowych zmysłach o tym nie wspominał). Po nieoczekiwanej śmierci Hanse'a Klossa została (wobec braku głośnego sprzeciwu Michaela Jonesa) dowódcą kompanii najemników, znanych jako Scrap Raiders. 
"Trzeba być niespełna rozumu, żeby wystawić się na kopniaka w głowę od Awesome'a...".
Rozmyślania przerwał sygnał intercomu przy drzwiach do kabiny. 
- Christin? - tylko jedna osoba (wśród żywych) miała odwagę zwracać się do niej inaczej, niż "Hrabino". Był nią Ernan "Idaeus" Crocker.
Odblokowała drzwi, i spojrzała pytająco na swego zastępcę, który przezornie zatrzymał się za progiem.
- On żyje...


Po przeszło roku udało nam się spotkać na kolejnej odsłonie naszej kampanii. Dzięki nekromancji Brathaca na 37 odsłonie Łódzkiego Portu Gier spotkaliśmy się z Borsuukiem i Machciem, żeby zapolować na bardzo niebezpieczne wiewiórki jaskiniowe (oficjalnie - na WoBistów). Poniżej krótka notka autorstwa ojca prowadzącego ;), i wracam do mojej relacji.

Miejsce walki - Dolny poziom 6-E, Arena Ishiyama, Dystrykt Kobe, Solaris VII City, Solaris VII, Sojusz Lyrański.
Nasze siły - Highlander, Catapult, Bandersnatch, Raven.
Siły Srebrnych Smoków - Ronin, Valiant.
Siły przeciwników (WoB) - Lightray, Bloodhound, Venom, Razorback, Crusader, Awesome.

"Miało być prosto, wyszło jak zwykle. Raidersów wynajęto jako niezależną ochronę spotkania przedstawicieli stajni na okupowanym przez Słowo Solaris VII. Spotkanie zorganizowała stajnia Srebrnych Smoków, w nieczynnej arenie wewnątrz góry Ishiyama. Oczywiście ktoś musiał sypnąć, bo miast reszty stajennych, z wizytą wpadli Blakiści. (ze wstępu Brathaca)"

*   *   *

- COOO???!!!
Furia w głosie Hrabiny była znana Crockerowi. Błyskawicznie zamknął drzwi, a chwilę później rozbił się o nie kielich z winem. Nie zrobiło to na nim wrażenia. Znał ją dobrze, nawet bardzo dobrze. Odczekał dłuższą chwilę, i ponownie wszedł do kabiny dowódcy. Hrabina była już spokojna, jednak zimny wzrok wwiercał się w zastępcę.
- Mów Ernan. - powiedziała opanowanym głosem.
Ten spokojnie usunął resztki kieliszka i wina, podszedł do niej i usiadł naprzeciwko. 
- Kloss żyje, lecz jest ciężko ranny. Jego stan jest stabilny, lecz miną miesiące, nim wróci do pełnej sprawności, nie mówiąc o dowodzeniu. To jest twój czas. Będziesz mogła wprowadzić trochę dyscypliny, i zaszczepić im wojskowego drylu. 
- Masz rację. - jej wzrok nieco złagodniał.
- Wiem - uśmiechnął się półgębkiem - więc bierzmy się do pracy. Pokaż mi zapis przebiegu misji, zrobimy materiały szkoleniowe dla reszty ekipy.

Nasze siły podzieliliśmy na dwie grupy.

Awesome i Crusader powoli podążały w naszym kierunku.

Jedna grupa związała wrogie Lightray'a i Bloodhounda, a druga ostrzeliwała ich z dystansu.

Venom i Razorback zatrzymały się w oczekiwaniu na dwa szturmowce.

Obu przeciwników padło pod skoncentrowanym ogniem. Kloss zaliczył headshota, a Hrabina rozpruła kadłub drugiego za pomocą PPC.

Powolnie posuwaliśmy się przez korytarze.

Ciuchcia, czyli zlot integracyjny.
Highlander nawiązał kontakt bojowy z Razorbackiem.

Kloss dobrze się bawił, a my spaliśmy w kokpitach.

Po przepłoszeniu Razorbacka Highlander ruszył naprzód...

... robiąc miejsce dla reszty ekipy.

Venom przypuszcza samobójczą szarżę...

... zostaje jednak odstrzelony przez Ronina.

Kloss podszedł do Awesoma na bezpośrednią odległość...

... i zarobił kopniaka w głowę!

Razorback ostrzelał Katapultę, a a skoncentrowany ogień powalił w końcu Awesoma.

W odpowiedzi Katapulta niszczy Razorbacka.

To są efekty zadzierania z wkurwioną Hrabiną - Razorback z odstrzeloną z PPC głową.


Skoncentrowany atak na Crusadera.

Ronin zaliczył glebę, jednak Crusader wywiesił białą flagę, ogłosił abdykację i upadłość.

Wszyscy członkowie Scrap Raiders skupili się w ambulatorium, gdzie w maszynie podtrzymującej funkcje życiowe leżał Hanse Kloss. Był przytomny dzięki stymulantom, by poznać końcowe minuty starcia.
- Wyglądasz nieźle jak na kogoś, kto dostał kopa w twarz od Awesoma. - Hrabina nie owijała w bawełnę.
- Wybacz, że się nie zaśmieję... - wychrypiał głos z syntezatora.
- Wybaczam. Nasze HBVR podjęły z powierzchni Awesoma, Crusadera, Razorbacka i... Highlandera. - stwierdziła Hrabina patrząc znacząco na Klossa. - Borsuki przejmują Awesoma, resztę podzielę później.
- Ale zdawało mi się, - odezwał się nieśmiało Kloss - że zbrojownię mamy wspólną...
- Masz całkowitą rację. Zdawało Ci się! - rzuciła na odchodne Hrabina - Wracaj do zdrowia.
Gdy za nowym dowódcą zamknęły się drzwi, Michael "M.J." Jones westchnął, i popatrzył na wciąż zdziwionego Klossa.
- To ty nie wiesz, że każda kobieca szafa mieści zbyt mało gadżetów w stosunku do oczekiwań właścicielki, i w każdej mieszka zwierzątko o nazwie "Niemamconasiebiewłożyć"?
Tym razem z głośnika dobiegł przerywany kaszlem chichot.

Krocząca korytarzem Hrabina popatrzyła na swego zastępcę.
- Czas na zmiany Ernan. Oddasz swojego Victora Mary-Jane.
- Jak sobie życzysz.
- W zamian przesiądziesz się na Awesoma.
- A nie byłoby lepiej, żebyś ty go wzięła? Jest potężniejszy od Katapulty...
- Nie zaczynaj znowu Ernan! Wiesz, że nie zamienię mojej maszyny na żadną inną.
- Jak chcesz. Ty tu rządzisz. - westchnął Crocket.
- I nie zapominaj o tym!

*   *   *

Cytaty i przemyślenia po grze (nie tylko moje, żeby nie było ;)

Nasza kampania przeczy ogólnym zasadom tego typu zabaw (im dłużej trwa, tym mniejsze chęci u graczy) - trwa już ponad 5 lat, i nadal chętnie w nią gramy.
Ostatnio mamy częstotliwość 1 gry na rok - wynika z tego, że czas w grze płynie wolniej, niż czas rzeczywisty! Jak tak dalej pójdzie, to akcje na Terze będzie prowadził mój pierworodny ;)

"Wolę stracić Ravena niż Awesoma! Szacunek dla złomu!"
"- Kto zostaje Man of the match? 
 - Wkurwiona Hrabina!"
"- Zrobiliśmy sobie zlot integracyjny, a tu trafił się taki jeden z aparatem. 
 - To, co się wydarzy na Solaris7, zostaje na Solaris7."

6 komentarzy:

  1. Battletech żyje! Fajnie widzieć roboty w akcji, po latach od pierwszego grania w ten system.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żyje i ma się dobrze! A jeśli chcesz się o tym przekonać, i odświeżyć system, zapraszam na naszą stronę www.solaris7.pl :)

      Usuń
  2. Ekspresowa relacja "ekspresowej" rozgrywki ;). Jedna rozgrywka na rok to taka zdrowa dawka tej jakze dynamicznej gry :).

    Co do samej relacji bardzo fajne wstepy fabularne. Ja proponuje mniej zdjec wiecej tekstu pisanego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo gra była ekspresowa! Przy 12 mechach na 4 planszach, oraz karach +4 do strzelania (+1 przy szperaczach), +3 do ruchu i 4 grających na konwencie osobach 5 godzin na ukończenie scenariusza to dobry wynik.
      A co do relacji, to każdemu nie dogodzisz. Jeden chce więcej tekstu, inny zdjęć ;)

      Usuń
  3. Bardzo przyjemnie czyta się Twoje wpisy na temat grania, tym bardziej, że piszesz o największej imprezie związanej również z grami planszowymi. Szkoda, że zarzuciłeś prowadzenie bloga. Pozdrawiam Recenzje Gier Planszowych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zarzuciłem, jedynie zawiesiłem. Mała ilość czasu powoduje, że wolę go przeznaczyć na granie, niż na pisanie o graniu :)

      Usuń