Po operacji „Midway”, która była de facto testami różnych wariacji myśliwców w walkach z okrętami oraz ze sobą, nadszedł czas na kolejny test moich jihadystów. Ponownie bitewka na 700 punktów, jednak z drobną modyfikacją po obu stronach (no dobrze, drobna była u mnie…). Przeciwko moim siłom (pancernik klasy Saif ed Din, 4 niszczyciele klasy Khabar i 2 łodzie klasy ash Shaulah) stanęły jednostki UNSC - krążownik liniowy klasy Point i krążownik uderzeniowy klasy Storm. Przez środek pola walki biegł niezbyt gęsty pas asteroid, dodatkowo były też 2 planety.
Tym razem, pomny wcześniejszych doświadczeń, zmieniłem nieco taktykę. Na początku 2 tury wystrzeliłem pełną salwę pocisków (12 sztuk), które szeroką ławą pomknęły w kierunku przeciwnika. Podobnie jak poprzednio, był to typ Standard. Zamierzenie było takie, żeby połowa uderzyła w Pointa, a połowa w Storma. Moje jednostki w tym czasie powoli posuwały się do przodu, czekając na efekt. A ten był szybki i bolesny. Storm, którego obawiałem się ze względu na 3 torpedy AMT, manewrując w pasie asteroidów wleciał wprost w pierwszą grupę 6 rakiet. 3 SOBy i 1 bateria 1 klasy nie zniszczyły żadnej rakiety, które eksplodując zadały 48 punktów obrażeń, zamieniając Storma w supernową. Próba pojedynku artyleryjskiego pomiędzy pozostałymi ciężkimi okrętami nie przyniosła żadnych efektów.
3 tura rozpoczęła się od dalszego ruchu rakiet, które za cel obrały Pointa. Po raz kolejny udało mi się trafnie przewidzieć ruch przeciwnika (dla ścisłości – nie stosujemy pomiaru przewidywanego położenia okrętów na bazie znanej prędkości końcowej, polegamy jedynie na wyczuciu i patrzeniu na to, jak w fazie ruchu leciał przeciwnik) – po dodatkowym ruchu rakiet Point znalazł się w polu rażenia całej szóstki. Tym razem obrona bezpośrednia była nieco skuteczniejsza, 2 baterie klasy 1 i 4 SOBy zniszczyły 2 rakiety. Pozostałe 4 zadały łącznie 18 punktów uszkodzeń, co stanowiło „większe pół” kadłuba krążownika. W tym samym czasie moje lekkie jednostki były już w odwrocie, tylko krążownik podążał powoli w stronę wroga celem dobicia go z baterii. Niestety, tym razem cel był zasłonięty przez planetoidę.
4 tura to wymiana ognia pomiędzy okrętami liniowymi. Inicjatywę wygrał Sky, i strzelał jako pierwszy. Najpierw torpedy plazmowe zadały mi 11 punktów obrażeń, później graser dodał 4 kostki, i w efekcie zniszczył mi pancerz i pierwszy rząd kadłuba. Testy spowodowały wyłączenie awaryjne 1 baterii klasy 2, 1 SKo i 1 SOBa. W odpowiedzi 2 baterie klasy 3 i 5 baterii klasy 2 zbiły kolejny poziom kadłuba, wyłączając m.in. jedną wyrzutnię torped plazmowych, 2 baterie klasy 2 i 1 SKO. Nośniki rakiet kontynuowały wycofywanie się do brzegu planszy w powolnym tempie.
5 tura okazała się kończącą. Wygrałem inicjatywę, a dodatkowo nasze rozkazy spowodowały ustawienie się naszych okrętów naprzeciw siebie w odległości poniżej 12 cali. Dzieki czystemu polu ostrzału mogłem wykonać rzut 16k6, i posłałem przeciwnika do krainy Wiecznych Łowów (na obcych). Po raz pierwszy udało mi się dokonać całkowitej anihilacji przeciwnika w bitwie na takie punkty, nie tracąc przy tym żadnej jednostki (co przy założeniu, że nośniki rakiet to dosłownie jednostrzałowce, było raczej sporym osiągnięciem).
Podsumowanie: plan został wykonany w 95% - po zapoznaniu się z siłami przeciwnika liczyłem na to, że uda mi się wygrać bitwę samymi rakietami (a 2 tura pokazała, że jest to możliwe). Jednak ostatecznie wyszło tak, jak pierwotnie planowałem – przeciwnik poważnie ucierpiał w wyniku zmasowanego ataku rakietowego, a następnie został dobity przez baterie nienaruszonego pancernika. Należy jednak pamiętać, że bardzo pomocnym był dla mnie wybór okrętów przez Skya. Gdyby, podobnie jak poprzednio, wziął lotniskowiec z krążownikiem eskortowym, efekt ostrzału na pewno nie byłby tak okazały, jednak nowa taktyka pokazała, że jakieś obrażenia zostałyby na pewno zadane. Co zapewne zostanie przetestowane w kolejnej bitwie.
Wkrótce postaram się zamieścić wersję zbeletryzowaną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz