sobota, 12 września 2015

Planszówkowe popołudnia - X-COM, czyli polowanie na ufoki

Udało mi się spotkać ze Skyem i Darkiem na nasiadówkę przy planszy. Naszym celem było polowanie na ufoki, czyli planszowa wersja dwóch znanych gier komputerowych - X-COM.


Nasze spotkanie odbyło się w sklepie-klubie Gralnia na ul. Więckowskiego. Byłem tam po raz pierwszy, i wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie - przestronny lokal, kilka stolików do gry, toaleta (tak, to wbrew pozorom duży plus), możliwość zakupienia i wypożyczenia gier oraz kompetentny sprzedawca. Czego chcieć więcej? Myślę, że będę częściej zaglądał.
Teraz o samej grze słów kilka. Jest to ciekawe połączenie gry planszowej i komputerowej, i to nie tylko ze względu na jej elektroniczny pierwowzór. Oprócz zawartości pudełka (planszy, kart, modeli, znaczników i kosci) do gry niezbędna jest aplikacja, która jest do pobrania za darmo ze strony producenta (FFG - wersja oryginalna) oraz polskiego wydawcy (Galakta - wersja PL). 

Plansza wraz z rozłożonymi kartami

Jest to gra kooperacyjna dla 1-4 graczy. oczywiście najlepiej sprawdza się przy komplecie, a dlaczego, o tym za chwilę. Plansza przedstawia Ziemię w wersji ściągniętej z ekranu komputerowego. Po bokach znajdują się miejsca na karty i żetony dla poszczególnych graczy. Do obsadzenia są cztery role - dowódcy, głównego oficera, głównego naukowca i kapitana. Każdy z nich zajmuje określoną krawędź planszy, i wykonuje określone zadania. I tu mamy odpowiedź, dlaczego najlepiej grać w komplecie - otóż każda rola jest konieczna do odniesienia zwycięstwa, i nie można jej pominąć. Oznacza to, że w przypadku braków kadrowych jeden z graczy obejmuje kontrolę nad dwoma lub więcej postaciami, a to powodować może problemy z ogarnięciem kuwety w fazie czasowej.

Kości X-COMu i obcych
Oprócz planszy, otrzymujemy pokaźną ilość kart (misje, wrogowie - ufo, technologie), specjalne kości, żetony oraz modele latających spodków, myśliwców przechwytujących oraz czterech rodzajów żołnierzy.

Sama rozgrywka składa się niejako z dwóch części - fazy czasowej, w której aplikacja informuje nas na bieżąco o sytuacji na Ziemi i w okolicy i wyświetla listę akcji, jakie gracze mogą wykonać, oraz fazy rozpatrywania, w której gracze mają za zadanie ogarnąć tą całą kuwetę, w której znaleźli się podczas czasówki. No właśnie - aplikacja. Ciekawostką jest to, że jest to gra bez prądu, która tego prądu potrzebuje. Do rozgrywki potrzebujemy aplikacji, którą można odpalić na PC, tablecie, telefonie lub skorzystać z wersji online. Oprócz zasad i opisu gry, służy nam ona do rozgrywania tur gry, a zwłaszcza tury czasowej. Nasza gra odbywała się na najprostszym poziomie, dzięki czemu po każdym wydarzeniu aplikacja wstrzymywała odliczanie czasu, pozwalając na zastanowienie się i dobór właściwej strategii. Na wyższych poziomach nie ma już tak dobrze.
Wszelkie testy w grze (walka z obcymi na lądzie i w powietrzu, wykonywanie misji, wynajdywanie technologii) wykonujemy rzucając specjalnymi kośćmi. W zależności od przydzielonych do zadania sił, rzucamy tyloma kośćmi X-COMu (niebieskie), a obcy rzucają zawsze 1 kością k8 (czerwoną). Dowcip polega na tym, że o ile w naszym przypadku  ilość sukcesów na kościach przekłada się np. na ilość zniszczonych wrogich jednostek, o tyle sukces na kości obcych automatycznie niszczy wszystkie nasze jednostki. Dlatego trzeba mądrze przydzielać siły do zadań, aby nie okazało się, że jeden mały obcy wyeliminuje nam połowę dostępnych sił. Warto również dodać, że testy można wykonywać do skutku. O ile w naszym przypadku sukces to zawsze symbol X-COMu na kości, to z każdym kolejnym testem poziom sukcesu obcych rośnie (w pierwszej turze wynosi on 1 na k8, w drugiej - 2 itp, aż do 6, która jest wartością graniczną). Na początku nie ma z tym problemu (choć zdarzały nam się 1 w pierwszej turze), to po przekroczeniu 4 zaczyna się robić ciekawie.

W naszej rozgrywce Sky wziął na siebie rolę głównodowodzącego, Darek, jako najbardziej doświadczony - naukowca i oficera, a ja zostałem kapitanem. Graliśmy na najprostszym poziomie, tutorialu. O ile piechota jakoś sobie radziła z obroną bazy, a naukowcy co turę dostarczali nam nowe technologie, o tyle siły lotnicze nie nadążały z eliminacją spodków, i ginęły jak muchy. Efekt był taki, że panika na kontynentach wciąż rosła, i zbliżała się niebezpiecznie do poziomu kończącego grę. Żeby móc cieszyć się rozgrywką nieco dłużej, i lepiej poznać grę, zastosowaliśmy manewr, jaki właściciel przewidział do gry z młodszymi graczami - zamiast kości k8 dla obcych zaczęliśmy używać k12. Drobna zmiana, a znacznie ułatwiła rozgrywkę. Dzięki temu nasze asy przestworzy zaczęły osiągać zwycięstwa w powietrzu, poziom zagrożenia udało się zredukować, a w 7 turze przystąpiliśmy do realizacji misji głównej. Miałem już wtedy do dyspozycji 4 weteranów, którzy bez większych problemów poradzili sobie z przeciwnościami, i tym sposobem, nieco sobie pomagając, osiągnęliśmy zwycięstwo. W kolejnych rozgrywkach ułatwień nie przewiduje się!

8 komentarzy:

  1. Cheaterzy ;-) Bardzo ciekawie to wygląda. Jak długo zajęła rozgrywka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co, wolno nam! :P
      Wygląda ciekawie, i tak samo się gra. Nam rozgrywka zajęła około 3 godzin, ale trzeba wziąć pod uwagę, że Sky i ja graliśmy w to po raz pierwszy, na trybie samouczka (z pauzowanym czasem). Ponadto było to spotkanie "po latach" z Darkiem, więc sporo też było rozmów o wszystkim. W normalnym systemie, gdy tura czasowa pędzi nieprzerwanie, rozgrywka będzie dużo krótsza, myślę, że w półtorej godziny spokojnie się zamknie.

      Usuń
  2. Właśnie niedawno zastanawiałem się jaką popularność osiągnął "X-com" - widze że nie jest źle chyba :). Dla mnie to genialna gra. Też miałem wpis u siebie na ten temat - aż mi się od razu zachciało zagrać ponownie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, gra jest super. Tym bardziej, że to tak lubiany przeze mnie koop. Jej jedyną wadą (o cenie nie piszę, bo to akurat jest rzecz względna, tym bardziej przy bitewniakach ;) jest ilość graczy potrzebna do rozgrywki. Niby można grać samemu, ale cała smakowitość pojawia się przy komplecie. A zebranie w jednym miejscu i czasie tylu chętnych często jest problemem.

      Usuń
  3. Dwoch znanych gier komputerowych. Pan sie musi doedukowac bo tych gier bylo sporo wiecej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i było. Dla mnie to był Terror z głębin, i ewentualnie to najnowsze. O reszcie nie słyszałem, więc nie ma co się nią zajmować :P

      Usuń
    2. Że o Apocalypse nie słyszałeś to zrozumiem ale o pierwszym enemy unknown ... hańba!

      Usuń
    3. Jak napisałem - Terror ponad wszystko :P

      Usuń