czwartek, 11 stycznia 2018

Magic the Gathering - Archenemy Nicol Bolas

Po dość długiej przerwie znów wkręciłem się (tudzież zostałem wkręcony) w MtG. I to dość konkretnie. Nie żebym planował okupować turnieje, po prostu mam wielką ochotę na granie. A że do tanga trzeba dwojga (a do innych zabaw i więcej... ;), trzeba jakoś współgraczy zachęcić. W tym celu nabyłem (drogą kupna) zestaw Archenemy Nicol Bolas.


Czym jest Magic the Gathering chyba wyjaśniać nie muszę. To najpopularniejsza gra CCG (collectible card games - kolekcjonerska gra karciana) na świecie. Wcielamy się w niej w rolę maga, walczącego z innymi magami za pomocą zaklęć i przyzywanych kreatur. Tyle w największym skrócie, aby poznać szczegóły polecam materiały np. z serwisów psychatog.pl czy mtgnews.pl. Ja natomiast skupię się na tytułowym zestawie.

Czym jest Archenemy Nicol Bolas? To gotowy zestaw dla 2-4 graczy, z których jeden wciela się w największy czarny charakter uniwersum - Nicol Bolasa, a pozostali w jego przeciwników (Gatewatch). Nicol Bolas jest smokiem, najstarszym i najpotężniejszym znanym planeswalkerem (magiem zdolnym do podróży pomiędzy planami). Jako taki, ma on w swym arsenale wiele zaskakujących i potężnych sztuczek.

Tak prezentuje się pudełko
 Po otworzeniu solidnego, sztywnego pudełka oczom naszym ukazuje się następujący widok:

A po otwarciu...
W białej kopercie znajdują się cztery kartonowe pudełka na talie każdego z graczy. Ich plusem jest to, że mieszczą talie w protektorach/koszulkach/folijkach (niepotrzebne skreślić). To dość istotna kwestia, gdyż dzięki temu karty się nie niszczą.

Pudełka na cztery decki
W prawym dolnym rogu, w specjalnym zagłębieniu, spoczywa licznik życia dla smoczego gracza. Muszę przyznać, że od razu przypadł mi do gustu. Mały minus dla Wizardów za to, że nie dali nic, nawet zwykłych kości k20, na liczniki życia dla pozostałych graczy.

Rewelacyjny licznik życia
Jak pisałem wcześniej, smoczy mag ma w zanadrzu wiele piekielnych sztuczek, którymi może uraczyć swych wrogów. W grze jest to zobrazowane przez dodatkową talię efektów, tzw. scheme deck. Zawiera ona 20 różnych kart, z których gracz co turę dobiera i zagrywa jedną. Wielkościowo odpowiadają one dwóm kartom do MtG.

Scheme deck
Podstawą rozgrywki w MtG są talie. W naszym zestawie otrzymujemy je cztery (każda ma 60 kart). Jedną jest talia arcywroga Nicola Bolasa, pozostałe to talie koalicjantów - Chandry Nalaar, Gideona Jury i Nissy Revane. Do tego otrzymujemy paczkę dwustronnych tokenów. Dokładne spisy kart zawartych w taliach graczy oraz scheme decku znajdziecie tutaj.

Cztery talie oraz paczuszka z dwustronnymi tokenami
Całości dopełnia broszurka z zarysem fabularnym i ogólnymi informacjami odnośnie rozgrywki.
Po wyjęciu wszystkich dóbr z pudełka, zostaje w nim całkiem praktyczna wypraska, pozwalająca nam ułożyć wszystkie elementy w praktyczny i miły dla oka sposób. Po lewej stronie znajdują się przegródki na talie Gatewachu, po prawej na dole licznik życia, a wyżej mamy spore miejsce mieszczące w kolejności od spodu - tokeny, schame deck oraz talię smoka.

Wypraska na wszystkie elementy gry
Jak przebiega rozgrywka w Archenemy w porównaniu do innych znanych formatów? 
Gracz grający smokiem ma 40 punktów życia. Zawsze zaczyna jako pierwszy, i w pierwszej turze dobiera kartę. Na początku swej fazy głównej dociąga kartę z schame decku. Co ważne nie jest ona czarem ani permanentem, więc gracze nie mogą jej skontrować ani usunąć. W fazie ataku może atakować dowolnego gracza (lub graczy). Po turze arcywroga następuje wspólna tura przeciwników.
Gracze Gatewacha mają po 20 życia. Nie mogą korzystać z many współgraczy, ani zaglądać w karty innych graczy. Gdy jeden z nich zginie, reszta może nadal go pomścić.

Cena takiego zestawu waha się w granicach 180-190 zł (plus jakieś 30 zł na koszulki ochronne na karty). Czy opłaca się go nabyć? To zależy. 
Jeżeli kupujesz go tylko dla kart zawartych w taliach, to jest to średni interes. Same karty, według różnych źródeł, warte są jakieś 100-120 zł. Dodatkowo planeswalkerzy są nieco odchudzeni w stosunku do wersji, jakie można trafić w boosterkach (dla niewtajemniczonych - są to paczuszki liczące 15 kart, jakie można zakupić w celu rozbudowy talii). Turniejowo tym raczej nie pogracie.
Inaczej rzecz ma się, gdy kupujesz ten zestaw z myślą o grze ze znajomymi. Otrzymujemy pełną grę, które nie wymaga dodatkowych inwestycji. Możemy w nią grać ze znajomymi, którzy, choć mają pojęcie o MtG, sami nie mają talii, jak również ze starymi wyjadaczami w ramach relaksu przy piwku. Ja osobiście jestem z niego bardzo zadowolony.

7 komentarzy:

  1. Kiedyś, dawno temu, w liceum grałem w Magica. To była fajna gra.. Ale zawsze nie miałem startu do ludzi, którzy byli w nią zaangażowani na poważnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś dużo grałem, prawie codziennie. Ale praktycznie towarzysko, na turnieju byłem chyba ze 2 razy.

      Usuń
  2. Oj, kiedyś to się w magika grywało :) Wypadłem z tego gdzieś w okolicach zmiany przepisów, po której damage nie wchodził na stack - nie mogłem się do tego nijak przyzwyczaić. Ciekawe, że wskrzesili jednego z legendarnych Elder Dragonów. Może pozostali czterej też są w planach? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, teoretycznie w MtG nic nigdy nie znika ;)
      Teraz jest całkiem sporo Elder Dragonów, więc i starych też mogą odświeżyć ;)

      Usuń
  3. Łomatko, Borsucze, na starość dziecinniejesz! Przyznaj się, że zawsze pragnąłeś zostać Wielkim Smokiem?

    I w to się niby ma wciągnąć Janek?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że chciałem! Ale to mi nie grozi, mogę zostać co najwyżej Wielkim Borsukiem ;)
      Szatański borsuczy plan przewiduje wciągnięcie Janka, ale zgadnij, kto będzie następny? Jesteś już Pan stary, zdziecinniały, więc nadajesz się Pan idealnie! ;)

      Usuń