Wczoraj stoczyłem dwie bitwy ze Standardem i jego ślimakowatą flotą. Pierwsza bitwa na ruchu kinowym i mierzeniu odległości w calach szybko skończyła się moim unicestwieniem. Udało mi się tylko lekko zadrapać pancerz jednego krążownika. Druga bitwa, dla odmiany na wektorze i cm, była nieco bardziej wyrównana (głównie ze względu na spore odległości ;) ), zakończyła się umownym remisem ze względu na późną godzinę. Ogólny jej bilans to mój zniszczony niszczyciel i lekko uszkodzony krążownik, i zniszczone pancerze na krążowniku i skaucie Standarda. Jak widać, zaproponowany przez mojego przeciwnika remis był bardzo kurtuazyjny :)
Ogólnie bardzo przyjemne, choć nieco jednostronne spotkanie ;) Flota Phalonów bez dwóch zdań jest bardzo potężna, zwłaszcza w rękach kogoś, kto umie się nią posłużyć. Ale niedługo rewanż i tym razem nie mam zamiaru tanio skóry sprzedać!
No i trzeba gruntownie przypomnieć sobie zasady ruchu wektorowego, bo znów się okazuje, że w szkoleniu podstawowym były spore luki... :/