piątek, 30 marca 2012

Batchall, czyli klanowy honor

Na początku marca siły mojego klanu zmierzyły się w walce z siłami klanu Jade Falcon, dowodzonymi przez Aza. Ponieważ było to starcie rytualne, podczas którego obowiązywały zasady honorowe, o wyznaczenie sił zwróciliśmy się do naszego S.A.M. (Secret Agent Man :P ). Ze względu na ograniczenia czasowe, na pierwszy rzut poszła walka w Quick Strike.


Nasze siły przedstawiały się następująco: Po stronie Jade Falcon Dire Wolf Prime, Timber Wolf Prime, Nova A, Nova C oraz KitFox B.

Po stronie Blood Spirit: (od lewej) Glass Spider 2, Goshawk 2, Ryoken A, King Fisher B, Incubus 3.

W wyniku przeprowadzonej licytacji, zrezygnowałem z gry Goshawkiem oraz Incubusem. Az odesłał na tyły Novę C oraz KitFoxa. Ponieważ według przygotowanych kart moje siły były punktowo słabsze, przypadł mi zaszczyt ataku, i związanych z nim bonusów.
Mechy na stole wystawialiśmy z losowej krawędzi.

W początkowej fazie moje jednostki ruszyły szybko do przodu, kryjąc się przed wzrokiem przeciwnika i dążąc do walki na krótkim dystansie.

Az robił to samo, jednak mniej korzystał z udogodnień terenowych. Ponieważ mieliśmy z góry przypisanych przeciwników, zdarzało się (w całej walce) prowokacyjne przebieganie przed samymi lufami przeciwnika (na szczęście jesteśmy clanni, więc pozostało to bez konsekwencji :P ). Początkowe pary wyglądały następująco: King Fisher - Dire Wolf, Ryoken - Nova, Glass Spider - Timber Wolf.
Pierwsze salwy wymieniły ze sobą Ryoken i Nova.

Mech Aza złapany został na krótkim dystansie, i po pierwszej salwie wyłapał krytyka. Po takim obrocie sprawy piloci JF zaczęli bardziej korzystać z osłon terenowych, a sam Nova wycofał się na daleki zasięg. W tym samym czasie nasze pozostałe mechy dążyły do zajęcia możliwie najlepszych pozycji do ataku, krążąc wokół wzgórza.

Uszkodzona Nova schroniła się za ruinami, jednak mój Ryoken skrócił zasięg, i pomimo dodatkowych utrudnień wpakował w niego celną salwę.

Pilot pozostał w mechu, kończąc swą walkę w kuli atomowego ognia z trafionego reaktora.

To zdarzenie spowodował wzrost rządzy krwi po obu stronach, i pozostałe pary uzyskały kontakt wzrokowy i rozpoczęły walkę.

Dwie celne salwy King Fishera zmiotły Dire Wolfa, jednak zwycięzca okupił tę wymianę ognia poważnymi uszkodzeniami (pozostała mu jedna kratka struktury).

Za to Glass Spider, prowadzący wymianę ognia za przeszkód terenowych z Timber Wolfem, nie uzyskał żadnego trafienia, samemu zostając zniszczonym w ciągu 4 tur. W tym samym czasie zwycięzca pierwszego starcia przesunął się na tyły sił Jade Falcon, przyglądając się zmaganiom.

Po uporaniu się ze Spiderem, Timber Wolf ruszył na King Fishera, i o celnym trafieniu na placu boju pozostały tylko dwie maszyny, obie z lekkimi uszkodzeniami. Rozpoczęła się gonitwa po planszy, wykorzystywanie osłon terenu, i nieprzerwany ostrzał, często nieskuteczny.
Zwieńczeniem walki był pojedynek, który przeszedł do historii klanów jako starcie pod Białymi Szczytami. Obie maszyny stanęły naprzeciw siebie - Timber Wolf za pagórkiem, a Ryoken w wapiennym jeziorze, i kontynuowały ostrzał.

Obie jednostki miały uszkodzenia na takim poziomie, że jedno trafienie eliminowało je z gry. Widoczne było duże zmęczenie walką obu mechawojowników, gdyż przez kilka tur strzały odłupywały kawały skał i wzniecały gejzery białej cieczy, jednak oba mechy pozostawały nietknięte.
I oto nadeszła chwila prawdy, ukazująca po czyjej stronie była racja w sporze, którego zwieńczeniem był ów rytualny pojedynek. Mechawojownik zasiadający za sterami Ryokena, czując wiszący nad nim obowiązek obrony honoru klanu, wystrzelił serię w Timber Wolfa, który zachwiał się i przewrócił na plecy. Gdy wydawało sie, że zdoła się podnieść, nagle eksplodował przegrzany reaktor.
 
Przed pojedynkiem wymontowano bezpieczniki z obwodów katapult, w ten sposób na placu boju pozostał tylko jeden żywy mechawojownik, który pospieszył zanieść wieść o rozwiązaniu sporu do przywódców klanu.
W najbliższym (choć bliżej nie określonym) czasie, planujemy rozegrać to starcie jeszcze raz, tym razem w formacie CBT.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz