niedziela, 12 czerwca 2016

Bogowie Wojny - Napoleon. Brytyjsko - pruska bitwa pod Sieradzem

Dziś prezentuję wpis, który czekał na swoją kolej od lutego. Jest to relacja z jednej z dwóch potyczek w Bogowie Wojny - Napoleon, jakie miałem przyjemność rozegrać w Sieradzu.

*   *   *

Do Jego Wysokości Jerzego III, z Bożej łaski króla Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii, króla Obrońcy Świętej Wiary. 
Jak Wasza Miłość pamiętać raczy, w liście ostatnim klęskę Prusaka pod Kielcami opisałem. Gdy jednak wieści o nowym, utalentowanym wielce dowódcy pruskim nas doszły, niechybnie pod Sieradz się udałem, by wojska jego pobić, i by do sojuszu z Austriakami nie dopuścić


Wroga naszego w zalesionym terenie dopadłem i do bitwy przymusiłem. Pozycje nasze nieopodal wzgórza umieściłem, by w zasięgu dział mieć okoliczne zabudowania. Na prawym skrzydle wojsk naszych kawaleryja czekała, by znów Fryca pogonić. Lewe nasze skrzydło bagna i lasy nieprzebyte chroniły, przeto stamtąd ataku się nie obawialiśmy.


Siły pruskie za lasem się rozstawiły, 


a nasze wzgórze jedyne w okolicy opanowały, strategiczną nań czyniąc pozycję.


Przy dźwiękach dud oraz werbli, siły nasze raźno do przodu ruszyły, by wroga od zabudowań odciąć.


Z przeciwka wroga piechota nadchodziła, raźno do wsi zdążając.


Na prawej flance kawaleryja pruska przez pola i lasy gęste przebijać się musiała, by w walce wziąć udział.


Obie strony raźna na siebie ruszyły, by w bitwie swą wyższość ukazać.


Zabudowania na lewej flance przez Prusaków opanowane zostały, jednak do centrum nasz piechur się wdarł, i przed wrogiem bronić zaczął.


Jazda pruska, przed lasem pełnym naszej lekkiej kawaleryi stanąwszy, do ataku się nie kwapiła, i w pełni nam tu inicjatywę do końca bitwy oddała.


Na lewej flance ostrzał piechoty naszej wykurzył Prusaków ze wsi, w centrum zaś hanowerczycy dzielnie zabudowania trzymali.


Brygada piechoty JKM dopadła w lesie dwa bataliony pruskie, i ogniem z muszkietów straty znaczne im zadała.


Jazda nasza dwoma batalionami hanowerskimi wsparta została, wobec czego przeciwnik aż za pole pszenicy się cofnął, walki nie próbując.


W centrum brygada piechoty zabudowania przejęła, a dwa lekkie bataliony w las weszły, by wroga ogniem wiązać.


Po dłuższym ostrzale brygada nasza wyparła resztki pruskiej piechoty z lasu.


Siły swe zreorganizowawszy, Prusacy do ataku na lewej flance skoczyli. Zabudowania zajęli, i brygadę naszą w dwa ognie wziąwszy, okrutnie ją przerzedzili i do odwrotu zmusili.


Wobec ataków pruskich brygada nasza zabudowania centralne opuściła, i w formacji obronnej się ustawiwszy, ataki piechoty, jazdy i artyleryi dzielnie odpierała.


Wroga jazda, pomysłu na walkę nie mając, pola tratowała, do walki się nie kwapiąc.


Z dwóch stron ostrzelana, brygada na flance lewej wycofała się, wielu zabitych w lesie pozostawiając.


Centrum trzymało się dzielnie, liczne ataki odpierając, i straty wrogowi znaczne zadając.


Do ataku na zabudowania lewej flanki ruszył korpus z Nassau, próbujący odbić je z rąk wroga.


Wobec niekorzystnej sytuacji, jazda wroga raz jeszcze szczęścia próbowała, by naszą kawaleryję z lasu wyciągnąć, i tym samym drogę na nasze tyły otworzyć.


Atak Nassauczyków nie powiódł się, i z licznymi stratami do lasu się wycofali, wrogowi jeno niewielkie straty zadając.


Wobec karności niezwykłej naszej jazdy, która, wbrew wrogim próbom, linię utrzymała, Prusacy w las weszli, i szarżować się nie odważywszy, ostrzeliwać z naszymi się zaczęli. 


Stabilizację w centrum osiągnąwszy, dwa bataliony do osłony zabudowań posłałem, a reszta ku osłonie w lesie pozostała. Nasi dragoni ku wrogiej jeździe skoczyli, wnet wycinając w pień dwa szwadrony, a pozostałe do ucieczki zmusili.


Na lewej flance, przez wroga opanowanej, bronił się już jeno batalion zielonych kurtek. 


Pomimo znakomitej postawy i wyszkolenia, wrogiej przewadze uległ i rozbity został.


Jazda wroga tyły podała, nie ścigana przez naszych dragonów.


Wobec nadciągającego zmierzchu, działania bojowe ku końcowi dobiegać zaczęły, a armie na pozycje wyjściowe powróciły. Straty niewielkie były po obu stronach, z lekką przewagą po stronie wroga, jednak jako że udało nam się uniemożliwić Prusakom zajęcie zabudowań, a także połączyć się na czas z Austriakami (o czym JKM doniosę niezwłocznie w kolejnym liście), przeto możemy się za zwycięzców uznać.
Nadmienić tutaj pragnę, iż pod młodym wodzem żołnierz pruski bije się dzielnie, problemów na polu bitwy dostarczając nieporównanie więcej, niż pod dowództwem Starego Fryca. Cieszyć się przeto należy, iż ten buławę wodzowską w skostniałej ręce wciąż dzierży, i oddać następcy nie chce.

4 komentarze:

  1. Ciekawa forma, chyba listowe raporty wychodzą ci najlepiej :) Rozumiem, że długi czas oczekiwania spowodowany był szukaniem dużej ilości staropolskich synonimów ;)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca. Raczej starałem się, by ten tekst zainteresował również nie-histeryków. I, jak widać, nawet się udało ;)

      Usuń
  2. Bardzo fajnie napisany raport, styl listowy sprawdza się wyśmienicie, staje się powoli charakterystycznym dla Twoich opisów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taką formę uważam za najbardziej interesującą dla czytelników. Niestety, pisze się to wolno, a dodatkowo marszałek de Schtrasesier zgłaszał uwagi do użytego języka. Muszę przeczytać jakieś pamiętniki z epoki na wzór.

      Usuń