poniedziałek, 10 lipca 2017

Pyrkon 2017 - borsucza relacja

Kolejny Pyrkon za nami (dla mnie szósty). Ponieważ wszyscy (nawet Az) już naskrobali swoje relacje, nie mogłem być gorszy, i niniejszym prezentuję swoje spojrzenie na ten największy konwent fantastyki w naszym kraju.

Do Poznania zajechaliśmy wczesnym popołudniem. Co nas zaskoczyło, to praktycznie całkowity brak kolejek do kas. 
Po spotkaniu znajomych przystąpiliśmy do zabawy. Na pierwszy ogień poszedł Aerotech, prezentowany nam przez SeeMa. Starcie było krótkie, mające na celu zaznajomienie się z systemem. Mechanika ruchu na tyle mnie zainteresowała, że chętnie jeszcze w niego zagram (może na kolejny zlocie?). 

Moje siły - drop pod i myśliwiec.

System, w którym rozegrała się potyczka

Siłą przyciągania planet ma wpływ na kierunek ruchu jednostek

W tym czasie Ryo dumnie prężył tors przed dziewczynami prezentującymi Wojnację.

A Wujo dumnie prężąc tors...
Tymczasem wraz z Azem udaliśmy się na prelekcję o tworzeniu makiet. Na miejscu okazało się, że prezentacja ma charakter warsztatów, na których wspólnie tworzyliśmy projekt makiety. Dwie godziny minęły szybko, a jedynym mankamentem było to, że za bardzo skupiliśmy się na samym projekcie, tak, że nie starczyło już czasu na sprawy techniczne. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie okazja do powtórki.
Warto również nadmienić o "incydencie Huawei", w który zamieszany był jeden z naszych dobrych znajomych ;)

Rewelacyjny humor Aza po "incydencie Huawei"
Ostatnim oficjalnym punktem piątku były dwa scenariusze Full Thrusta, jakie przygotowaliśmy ze Skyem. 
Pierwszy, to atak sił islamskich na nowoizraelskiego kuriera.

Pole bitwy - odległy i mało uczęszczany system

Samotny, niewinnie wyglądający transportowiec...

... powoli zbliżał się do miejsca spotkania jednostek UNSC z nowoizraelskim kurierem.

Gdy zbliżył się na niewielką odległość okazało się, że był nośnikiem dla grupy lekkich, szybkich jednostek Federacji Islamskiej...

... które zaraz po starcie odpaliły salwę ciężkich rakiet.

Gdy salwa pomknęła w kierunku celu, kutry zostały w tyle, a fregaty ruszyły do ataku.

Podczas gdy ciężki krążownik klasy River ruszył w stronę wroga, kurier w osłonie krążownika eskortowego klasy Bay podjął próbę ucieczki z systemu.

Niestety, salwa ciężkich rakiet okazała się zabójczo precyzyjna.

Podczas gdy fregaty zaczęły wymianę ognia z krążownikiem...

... statek kurierski zniknął w eksplozji. Mission accompished.
Drugi scenariusz, to odwetowe uderzenie sił Nowego Izraela na układ Federacji Islamskiej.

System, w którym produkowane są ciężkie rakiety dla floty islamskiej.


Pośród wzmożonego ruchu transportowców, służbę patrolową pełnią dwa niszczyciele klasy Saladin...


... ciężki krążownik klasy Hattin...


... i kolejne dwa Saladiny.

Na orbicie trwa załadunek uzbrojenia na transportowce.

Na obrzeżach systemu pojawiają się cienie - to dwa izraelskie krążowniki liniowe klasy Barak, dwa ciężkie krążowniki klasy Yerushalayim i krążownik eskortowy klasy Maccabee.

Aby zyskać trochę czasu, i odciągnąć agresorów od jednostek transportowych...

... jednostki islamskie ruszają do samobójczej szarży.

Transportowce zaczynają paniczną ucieczkę z systemu.

Siły obrony systemowej nawiązują walkę z przeważającymi siłami wroga...

... jednak przewaga atakujących jest miażdżąca - najpierw eksploduje Hattin...

... później jeden z Saladinów...

... za chwilę kolejny. System poddaje się!
Sobota zaczęła się dla mnie rozgrywką we Władcę Pierścieni LCG na evencie, którego organizatorem był Cread. Warty wspomnienia jest fakt, iż na tę imprezę przygotowany został pierwszy polski scenariusz "Ryzykowny zwiad", wzorowany na tych z GenConów.

Najpierw rozgrywka w "Wędrówkę w ciemności"...

...a później, na deser, "Ryzykowny zwiad" z samym autorem!

Ryoken i Az zaprezentowali system PMC 2640.





Wzięliśmy również udział w turnieju Battletecha, zorganizowanego, jak zwykle, przez Brathaca. O dziwo, tegoroczna formuła pozwoliła rozegrać całą walkę w nadzwyczaj krótkim czasie.




Pod wieczór nadszedł czas na tak zwaną pomeczówkę, tudzież afterparty, jak mawiają fajfokloki. Bez zagłębiania się w szczegóły wspomnę tylko o degustacji produktów regionalnych ("-Za Flotę Czarnomorską! Do dna!... - Ej, ale to na serio było??" :), Ryo's Chellenge (ehhh, to piwne stoisko...) i dyskusji o teczkach ("Jebany Kiszczak!"). Kto był, ten pamięta (lub nie! :P), kto nie był, niech żałuje!

Niedziela była już bardzo lajtowa. Wraz ze Skyem nastawiliśmy się na udział w turnieju (tak, też się sobie dziwiłem!) Gwinta - wiedźmińskiej gry karcianej. Niestety, organizacyjnie nie wszystko zagrało (zmiany reguł w trakcie trwania gry, dość niejasne zasady), i zakończyliśmy udział dość szybko.

Pożegnalna fotka ekipy Solarisa (ze zbiorów Ryo).
Impreza ma swoje niezaprzeczalne zalety, przede wszystkim możliwość spotkania się z chłopakami z całej Polski (często jedyny raz w roku). I to nie tylko z naszej ekipy Solarisa, ale również z Władcy Pierścieni czy z Drugiej Ery. I z tego przede wszystkim powodu planuję się pojawiać na kolejnych odsłonach.
Niestety, nie ma róży bez ognia. Czy to z faktu, iż człowiek się starzeje, czy może jego poziom akceptowalności i wymagania rosną, dość, że odnoszę (i nie tylko ja) wrażenie, że program jest coraz bardziej płytki. Kilka lat temu miałem duży problem, by wybrać, na który punkt programu chcę iść - ze względu na ich mnogość i wzajemne nakładanie się. W tym roku miałem problem podobny, niestety z innego powodu - po prostu nie było dla mnie (to pragnę podkreślić) zbyt wiele rzeczy wartych uwagi. Zobaczymy, co przyniesie przyszły rok.
A na koniec pamiętajcie - to, co się wydarzyło na Pyrkonie, zostaje na Pyrkonie... i w teczkach! 

8 komentarzy: