sobota, 2 listopada 2013

Kokos w akwarium

Dziś kolejna porcja rybnych przemyśleń i informacji, w ramach odpoczynku od wargamingu.

Moi podopieczni już wesoło pływają w nowym/starym M-200. Po przeprowadzkowym szoku praktycznie nie ma śladu. Kolejne akwarium, tym razem 100l, przeznaczone zostało dla parki barwniaków czerwonobrzuchych (na poglądowym zdjęciu poniżej para z młodymi).


Ponieważ każda pielęgnica lubi kryjówki, postanowiłem zafundować moim przyszłym podopiecznym dwa orzechy kokosowe. W swoich zapasach znalazłem tylko jedną wolną łupinę (reszta jest zasiedlana w 200l zbiorniku przez zbrojniki), musiałem się więc pofatygować do pobliskiego marketu. 
Zakupiłem jedną sztukę, za niecałe 2 zł (dla porównania, gotowe łupiny do akwarium kosztują na giełdzie 5-6 zł, a w sklepach pewnie jeszcze więcej, więc po co przepłacać?).
Po przyjściu do domu wziąłem się do dzieła. Najpierw należało pozbyć się zbędnej (w mniemaniu moim i moich podopiecznych) lub najważniejszej (w opinii innych domowników) zawartości. W tym celu w miejscu czarnych plamek za pomocą szpiczastego noża zrobiłem dwa otwory, i zlałem mleczko kokosowe do szklanki, która była już bardzo wyczekiwana ;)
Następny krok, to wydobycie miąższu wiórkowego. Można to zrobić rozbijając skorupę tak, jak na zdjęciu powyżej, jednak większość dostępnych w marketach orzechów jest wielkości większej pięści, więc dla większych ryb należy użyć innych metod. 
Za pomocą piłki (do metalu lub drobnozębnej do drewna) wycinamy w jednym z końców otwór. Możemy użyć również otwornicy do drewna na wiertarce.
Z tak przygotowanego orzecha musimy dokładnie wydłubać całe białe nadzienie. W tym celu dobrze posłużyć się np. harcerską finką, która ma grube ostrze, i nie zajdzie obawa jego złamania.
Możemy, w razie konieczności, wyciąć drugi otwór, ja jednak w swoim orzechu pozostałem przy jednym.

Kolejny krok, to zeskrobanie wierzchniej, miękkiej warstwy, która może ulec zepsuciu. Do tego przyda się ostry nóż, a w końcowej fazie (jeśli zależy nam na gładkiej powierzchni) druciany zmywak kuchenny.

Ostatni etap, to kąpiel we wrzątku. Skorupce nie zaszkodzi, a my będziemy mieć pewność, że nie zawleczemy żadnego świństwa do naszego biotopu.

Gdy skorupa ostygnie, możemy już śmiało włożyć ją do akwarium, i obserwować, jak w krótkim czasie zacznie się w kokosie kokosić zbrojnik czy pielęgnica ;)


zdjęcia - internet

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz