poniedziałek, 29 grudnia 2014

Władca Pierścieni LCG - podróż wgłąb krasnoludzkich podziemi rozpoczęta!

 I dźwięku harf nie słychać, umilkła dolina.
I coraz ciemniej w salach pałacu Durina...
Cień na króla mogile... cisza w wiatru szumie,
co igra bezszelestnie z ciszą w Khazad-Dumie.

Przed końcem roku, korzystając z wolnych dni, postanowiłem posłuchać zewu Gandalfa, i wyruszyłem na kolejną wędrówkę po Śródziemiu.


Po pokonaniu leśnych ostępów Mrocznej Puszczy, przystąpiłem do penetrowania krasnoludzkiego królestwa - Morii. Postanowiłem skorzystać z pomocy doświadczonych górników, i do udziału w wyprawie wybrałem Daina, Bifura oraz Dwalina. Warto podkreślić, że po raz pierwszy użyłem bohaterów z trzech sfer, a w talii, dzięki dodaniu Piesni oraz Pasa Narwiego, miałem wszystkie cztery sfery. Liczba kart to 62.


Pierwszy scenariusz nosi nazwę "W otchłań". Cztery pierwsze gry przegrałem. Dwa razy poddałem grę po tym, jak karta cienia kazała mi odrzucić blokującą postać (był nią bohater). Dwa razy zjadło mnie zagrożenie. Co ciekawe, nie miałem wówczas specjalnych problemów z zasobami - bez większych problemów dostawałem na rękę zarówno Pas, pieśni, jak i Namiestnika. Niestety, wciąż brakowało mi tej ostatniej kropki nad i, a zmorą był Dowódca patrolu, którego za żadne skarby nie mogłem ubić (co miałem zadać mu obrażenia, to skubaniec, dzięki swoim przydupasom, się wykręcał).
Ostatnie, piąte podejście, zaczęło się nieco gorzej niż wcześniejsze. Pieśni dochodziły opornie, Namiestnika ani Pasa ani widu, ani słychu. Ale mimo tego karty z talii przeciwności nie były tragiczne - dość szybko pokonałem Wschodnią Bramę, Pierwszą Salę i Most w Khazad-Dumie. W drugim etapie na stole miałem Nieustępliwego goblina i Dowódcę patrolu, obaj w zwarciu ze względu na poziom zagrożenia. Na polu walki pojawił się Gandalf, a z jego pomocą otrzymałem 3 karty, które pomogły mi wygrać grę - Pas Narwiego, Nieoczekiwaną odwagę oraz Pieśń Durina. Udało mi się zatłuc jednego goblina, Dowódca nie zrobił nic groźnego. W ostatniej turze na stole pojawił się ponownie Gandalf, któremu w końcu udało się zatłuc Dowódcę (nie miał się biedak za kim schować), i przeszedłem do trzeciego etapu. Nie mogłem w nim zdobywać zasobów, jednak nie były mi już one potrzebne. Po przydzieleniu do wyprawy Bifura, Dwalina, Gandalfa, Górnika z Ereboru oraz Górnika z Zigilu (Dain dodawał bonusy) uzyskałem konieczną liczbę żetonów wyprawy, i odniosłem zwycięstwo.
Podsumowując, grę zakończyłem w 9 turze. Poziom zagrożenia 46. Dain miał 2 rany, Bifur i Dwalin po jednej. Zdobyłem 4 punkty zwycięstwa.
A przede mną dalsza podróż w mrok Morii, w poszukiwaniu Balina i jego kompanii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz