poniedziałek, 5 stycznia 2015

3 Wojna Solarna cz.2 - Zarzewie wojny

Kontynuuję odświeżanie cyklu 3 Wony Solarnej. Tym razem na scenie debiutuje kapitan Jakowlew!


            - Towarzyszu kapitanie, melduję dwa sygnały. Kierunek lewo 1, odległość 200 i maleje.
            „Nareszcie” pomyślał Jakowlew „Ile się można włóczyć po kosmosie w poszukiwaniu realnych lub urojonych pogromców 214 flotylli? „Przeważające siły wroga” – akurat! Jak go znam, to nasz wielki „Bohater EWS” schlał się jak sobaka ze swoimi oficyjerami tak, że wykończyły go zwykłe uzbrojone frachtowce, albo, co bardziej logiczne, wpakowali się w pas asteroid. Cały ten raport z jego zaginięcia śmierdzi bujdą na kilometr.”. Miał jednak tyle oleju w głowie, że swoje myśli trzymał dla siebie, i nie dzielił się nimi z nikim z załogi. „W końcu politruk słucha. A mała walka przyda się do rozruszania tej bandy zapijaczonych leni.”.
            - Identyfikacja?
            - Ciężki krążownik w asyście fregaty. Sygnatura napędu wskazuje na UNSC.
         - To mogą być wrogowie, których szukamy, towarzysze! – rozległ się donośny głos, na dźwięk którego kapitan mimowolnie się skrzywił. Obecność oficera politycznego była wystarczająco upierdliwa, a dodatkowe zwiększenie kompetencji po niedawnych wydarzeniach sprawiło, że jego zachowanie stało się wręcz nieznośne. Jakowlew miał przemożną chęć wyrzucić go przez śluzę, ale dopiero po tym, jak solidnie obiłby mu gębę. Przez chwilę uśmiechał się do swoich myśli, po czym przybrał zwyczajowy poważny wyraz twarzy i odwrócił się do mówiącego.
            - To raczej mało prawdopodobne, towarzyszu oficerze polityczny. UNSC realizuje tu misje mające na celu pomoc mieszkańcom planet ogarniętych wojną. Nie sądzę, aby…
            - Wasze sądy mnie nie interesują, towarzyszu. Macie jasne rozkazy. Podobnie jak ja. Macie przed sobą wrogów ludu! Waszym obowiązkiem jest go zaatakować i zniszczyć! A może ma Was ktoś zastąpić?
            Czerwony z wściekłości Jakowlew odwrócił się plecami do adwersarza i wycedził przez zęby:
            - Cała naprzód! Przygotować się do walki!
            Jego trzy niszczyciele – Wołga, Dniepr i Amur – zaczęły przyspieszać i zbliżać się do celów.
            - Towarzyszu kapitanie, fregata przechodzi na kurs lewo 2 i przyspiesza! Kurs krążownika bez zmian.
            - Przejść na lewo 2. Pełny ciąg.
            - Tak jest, Towarzyszu kapitanie!
            Obserwował na ekranie taktycznym, jak jego flotylla zbliża się do przeciwnika.
            - Towarzyszu kapitanie, nieprzyjacielski krążownik odpala torpedy plazmowe! Odległość 30 i maleje.
            „Na granicy skutecznego zasięgu.” pomyślał „ich załogi muszą być niezbyt doświadczone. To może dać nam szansę przeżycia tej awantury. Ale najpierw musimy zadać im trochę strat, aby politruk miał się czym wykazać.”.
            - Przekazać na Dniepr i Amura. Strzelać bez rozkazu po wejściu nieprzyjaciela w skuteczny zasięg.
            - Tak jest, towarzyszu kapitanie!
          Idąca pełnym ciągiem flotylla zbliżała się coraz bardziej do nieprzyjaciela. Ikony monitora taktycznego zasygnalizowały otworzenie ognia przez Dniepr w kierunku wrogiej fregaty. Czujniki wykazały penetrację kadłuba, jednak trafiona jednostka nadal się zbliżała.
            - Towarzyszu kapitanie, Amur namierzył wrogi krążownik. Właśnie wszedł w skuteczny zasięg.
            „Cholera, Wasilij! Strzelaj, później zajmiesz się meldunkami!” pomyślał Jakowlew. W tym samym momencie salwa z krążownika dosięgła Amura i Wołgę. Flagowy niszczyciel zatrząsł się, przygasły światła na mostku i rozległo się wycie syren.
            - Raportować o uszkodzeniach!
            - Towarzyszu kapitanie, uszkodzenie kadłuba sekcji 3-7 i 10-14. Wszystkie systemy sprawne.
            - Co z Amurem?
            - Uszkodzenie 11 sekcji kadłuba. Zniszczone jedna bateria główna i pomocnicza, SOB i SKO oraz osłony. Meldują o próbach naprawy SKO, lecz na razie są ślepi jak krety.
            - Każcie im się stąd zabierać! Może uda się jakoś ich osłonić!
            - To niedopuszczalne towarzyszu! Mają zostać na stanowiskach, i jeśli to konieczne, zginąć za chwałę EWS! – krzyknął oficer polityczny.
            - Towarzyszu, nie zapominajcie, kto jest dowódcą tej flotylli!
            Twarz politruka robiła się coraz bardziej czerwona. Już miał odpowiedzieć, gdy przerwał mu nagły wybuch radości na mostku. Jakowlew spojrzał na ekran taktyczny, z pewnym zdziwieniem dostrzegając na nim tylko jednego przeciwnika. Szybki rzut oka na zapis bitwy spowodował, że pomimo wzburzenia uśmiechnął się. Chorąży Rokossowski, świerzak po Akademii Artylerii w Nowym Sewastopolu, dowodzący baterią pomocniczą Wołgi, oddał strzał życia. Będąc na granicy zasięgu, trafił wrogą fregatę zapoczątkowując reakcję łańcuchową, która rozpyliła ją na atomy. „Ot, sobaka” pomyślał Jakowlew „Ma medal i awans w kieszeni, jeśli tylko uda mu się wynieść cało tyłek z tej awantury.”. Odwrócił się powoli, i stanął oko w oko z oficerem politycznym. Wyglądał już normalnie, jeśli ktoś pełniący tę funkcję może kiedykolwiek wyglądać na normalnego. Jednak w jego oczach płonął gniew.
            - Towarzyszu Jakowlew – odezwał się powoli donośnym głosem – na mocy powierzonych mi uprawnień pozbawiam Pana dowództwa pod zarzutem tchu…
            Wtedy nastąpiło kolejne trafienie. Wołga zadrżała, rozległ się jęk nadwyrężonej konstrukcji. Systemy mostka, na skutek bezpośredniego trafienia, zostały zniszczone. Co prawda zadziałały kurtyny ochronne, ale i tak część obsady została wyssana w próżnię. Zakrwawiony Jakowlew wydostał się wraz z pierwszym oficerem, operatorami uzbrojenia oraz lidaru. Drużyny naprawcze, przybyłe na miejsce, zaczęły przygotowywać się do wynoszenia ciał tych, którzy zginęli, lecz nie zostali wyssani na zewnątrz.
            - Stójcie! – zatrzymał ich XO, rozmawiający przed chwilą przez podręczy system łączności – Im już nie pomożecie. Idźcie do maszynowni, potrzebują tam ludzi do naprawy napędu. Musimy się stąd zabierać!
            - Tak jest, towarzyszu komandorze!
            - Towarzyszu kapitanie… - zaczął XO.
            - Nie jestem już kapitanem, chyba słyszeliście – przerwał mu Jakowlew.
            - Gówno słyszałem. Byłem zajęty manewrowaniem – odparł pierwszy, spoglądając na pozostałych – Poza tym, politruka już z nami nie ma.
            Kapitan rozejrzał się, dopiero teraz to sobie uświadamiając.
            - Zginął w wybuchu?
           - Można tak to ująć, towarzyszu kapitanie – odparł XO, lekko się uśmiechając – sugeruję zamknąć pomieszczenie i wyznaczyć ekipę, która zajmie się szybkim, marynarskim pochówkiem. Ze względów epidemiologicznych rzecz jasna.
            - Bitwa jeszcze nie skończona.
        - Towarzyszu kapitanie, wrogi krążownik oddala się. Dowódcy Dniepru i Amura zameldowali o rozgrzewaniu FTL. Nasz również jest już przygotowywany do startu. Starcie się zakończyło. I to nie my jesteśmy przegrani!
            - Ponieśliśmy spore straty w załogach i…
            - Ludzi u nas mnogo, towarzyszu kapitanie. A okręty się wyremontuje. Teraz czas na porządki.
            - Dobrze, towarzyszu. Wykonać!
            Jakowlew odwrócił się i powoli udał się na zapasowe stanowisko dowodzenia. To był męczący dzień. A przed oczami wciąż miał twarz oficera politycznego tuż przed trafieniem, i pustą pochwę sztyletu XO po wydostaniu się ze zrujnowanego pomieszczenia. Mimo woli uśmiechnął się.

14 komentarzy:

  1. Całkiem zgrabne opowiadanie :-) Trochę w klimatach Jacka Campbella. Ale czy oficer wykonawczy nie zapisuje się jako XO?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że się podoba :) Campbella nie czytałem, a może po prostu nie kojarzę. Bardziej jest tu wpływ Davida Webera, którego Honorka jest u mnie wciąż na topie.
      Wedle mojej szczupłej wiedzy, Executioner Officer to jednak EXO, ale mogę się mylić (tu już pytanie do tych bardziej znających temat).

      Usuń
    2. No chyba jest jednak XO, przynajmniej w Royal Navy, USMC, US Navy i US Coastal Guard. I to jest Executive, a nie Executioner (choć rola tego drugiego brzmi znacznie bardziej interesująco :-) ) Anyway, pisz dalej, może powstanie z tego powieść kiedyś.

      Usuń
    3. Pisze się XO. I na pewno to nie jest oficer od egzekucji. :P

      Usuń
    4. To jest EWS, więc jest Executioner :P
      Na tłumaczeniach BSG było na pewno EXO, stąd moja wersja :) Spoko, zmienimy. A Tobie B. jakoś ta wersja na Solu to nie przeszkadzała :P

      Usuń
    5. Jeśli chodzi o tłumaczenie na język polski, to powinno się używać formy Pierwszy Oficer lub ewentualnie Starszy Oficer, bo taki jest odpowiednik tej rangi w Marynarce Wojennej.

      Usuń
    6. Wróć! W cywilnej, nie w Wojennej. W wojennej to jest Zastępca Dowódcy Okrętu ;-)

      Usuń
    7. Dokładnie. Ale pewnych rzeczy tłumaczyć nie można, bo wychodzą bzdury. Tu pozwolę sobie na zacytowanie ś.p. Jarosława Kotarskiego, tłumacza serii HH: "Ponieważ autor stosuje w stopniach wojskowych mieszankę agielsko-amerykańską, niemożliwe było dokładne (według teorii) stosowanie odpowiedników. Dla przykładu "Seargent Major", czyli "najbardziej doświadczony bojowo podoficer-weteran w oddziale", powinno zostać przełożone jako "starszy sierżant sztabowy", co każdemu Polakowi kojarzy się z trepem-gryzipiórkiem, który nigdy prochu nie wąchał (być może źle się kojarzy, ale to nie moja wina)."

      Usuń
    8. To chyba jakieś stare tłumaczenie, bo ten stopień został zniesiony 10 lat temu :-) Teraz to starszy chorąży.

      Usuń
    9. To cytat z pierwszego tomu Honorki, tłumaczenie z 2000 roku. Ale nie zmienia to faktu, że chodzi o ideę tłumaczenia, a nie o konkretny stopień.

      Usuń
  2. Fajny wpis.

    Zamień "sonar" na "lidar" i zmodyfikuj mój komentarz. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zmieniłem, ale modyfikował nie będę. Dobre rady są w cenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytając to opowiadanie i widzac EXO czy XO od razu nasuwa się Saul Tigh z BSG :)

    OdpowiedzUsuń