sobota, 3 stycznia 2015

Figukrowy karnawał blogowy edycja 5 - Niedokończone opowieści...

Oto kolejna, piąta edycja, Figurkowego karnawału blogowego. Poprzednim tematem była motywacja, a prowadzącym był Maniex. Tym razem prowadzącymi są Skavenblight i Kapitan Hak, prowadzący blog Hakostwo. Temat jest o tyle ciekawy, co nietypowy - Niedokończone opowieści... (nie mylić z tymi z Numenoru i Śródziemia ;). Zapraszam więc do lektury!

Co dokładnie ma znaczyć temat? Cytując autorkę "chodzi o wszystkie ambitne projekty, które mamy w głowie, może częściowo w warsztacie albo w głębi szafy, takie, które pozostały tylko w sferze planów, ale i takie, które próbowaliśmy zrealizować i ponieśliśmy klęskę (...). Wszystko to, co jeszcze się nie udało, sprawia trudności lub było zbyt szalone, by mogło zostać zrealizowane ;)". Mówiąc krótko, wyciągamy starego trupa z szafy (tu z kolei cytuję Maniexa), i wystawiamy go na światło dzienne. Choć rozgrzebanych figurek jest u mnie multum, to bohaterem mojego wpisu będzie... Świątynia Kostki.

Na początek rys historyczny. Projekt pochodzi z zamierzchłej przeszłości, z czasów, gdy wyszedł poprzedni kodeks Szarych Rycerzy do czterdziestki (2011), a wiąże się z jednym z moich znajomków, który wprowadził mnie z czterdziestkę. Podczas gdy ja od początku do końca trzymałem się (głównie) mojego XIII zakonu, potocznie zwanego Ultrą, On miał nieco bardziej pod górkę. Najpierw grał Mrocznymi Aniołami. Po wydaniu kodeksu w 5 edycji, przerzucił się na Deamonhunterów. Gdy wyszedł kodeks Szarych Rycerzy, przerzucił się na Mrocznych Eldarów. Wiele wypuszczonych wtedy nowości bardzo Go zirytowało (wywrócenie GK-owego fluffu do góry nogami, wprowadzenie kapelanów), jednak apogeum była figurka małpoluda - Jokaero Weaponsmith.
Nie wiedzieć dokładnie czemu, ów cyberorangutan doprowadzał go prawie do furii. Pierwotnie chcieliśmy, przekornie, sprezentować Mu tę figurkę (nawet ją zakupiłem), jednak wpadłem na inny pomysł.
Kumpel ów miał dość sporego pecha, gdy przychodziło do rzucania kostkami. I to solidnego. Doszło do tego, że pozbył się całkiem fajnego zestawu kostek w metalowym pudełku, bo wciąż wypadało na nich nie to, co powinno. I tu pojawił się pomysł na teren do czterdziestki - Świątynię Kostki.
Rozpocząłem gromadzenie materiałów (oczywiście projekt ten nie należał do priorytetów, więc prace szły bardzo wolno). Ogólna wizja była następująca - mała świątynia na wzgórzu, w środku kapłan odprawiający swoje czary nad kostką owiewaną wiatrami magii. Przed świątynią miał klęczeć Szary Rycerz i odprawiać modły do owej kostki (złośliwy jestem, nie?). Kapłana już miałem, pozostała reszta.
Kostkę wziąłem z zestawu Bitwy o Macragge, dorobiłem z green stuffu coś na kształt wiatrów magii, i nawet pomalowałem wstępnie na fioletowo.


Na alledrogo znalazłem gipsowy odlew kapliczki, ze stojącą pośrodku fontanną. Fontanna poszła do pudełka z przydasiami, nad resztą zacząłem się pastwić. Daszek wraz z kolumnami skleiłem w jedną całość i pomalowałem, efekt jest całkiem niezły (jest to właściwie jedyny ukończony element całego projektu).


Pod podstawę dorobiłem górkę ze styropianu, pokryłem piaskiem o pomalowałem na bazowy kolor. Na szczęście nie zdążyłem pokryć jej, jak zamierzałem, trawką elektrostatyczną. Dodałem stopień, na którym umieściłem małpolu... znaczy kapłana, przygotowując go do jakże wiekopomnej misji.



Klęczący Szary Rycerz gdzieś mi się zapodział, ale myślę, że gdzieś się ukrywa, czekając na czas, gdy będzie mógł skłonić się przed najwyższym szamanem kostek, i zacząć odprawiać modły o powodzenie w bitwie (chyba na drugie ma Cypher...).

Niestety, czas mijał, nasze podejście do polityki GW coraz bardziej ewoluowało w jedynym słusznym kierunku, aż w końcu dojrzeliśmy do tego, aby rzucić to wszystko w diabły i zająć się innymi systemami, których wydawcy nie dymają nas w... bez mydła (albo przynajmniej robią to zdecydowanie bardziej subtelnie). A że jedynym systemem 28 mm, w jaki gramy, to steampunkowa Warmaszyna, Świątynia Kostki została odłożona do pudełka "na później". Ale skoro dzięki Skavenblight sobie o niej przypomniałem, to może ją wreszcie skończę ;)

13 komentarzy:

  1. Cyberorangutan mnie też chyba by irytował. Każdy ma taką figurkę, na którą nie może patrzeć (hm, to mogłaby być któraś z kolejnych edycji FKB). A prace nad Świątynią Kostki wydają się dość zaawansowane - nie wiem, co tam jeszcze planujesz, ale może nie trzeba już tak wiele, by ją skończyć? Trzymam kciuki, żeby się udało :) I dzięki za ekspresowy wpis w tej edycji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy, po prostu, jak zobaczyłem temat, to od razu wiedziałem, o czym pisać ;)
      Owszem, prace są zaawansowane, jednak teraz sporo bym zmienił, zwłaszcza górkę. Ale pomyślę o tym :)

      Usuń
  2. Jokaero to pomysł z 1ed Wh40k, taki powrót do korzeni. Bardzo fajny ludek i ukłon w stronę starych graczy.
    Pomysł na Świątynie, bardzo zacny, niewiele zostało by zamknąć projekt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może, mnie osobiście średnio on przeszkadzał (choć nie bardzo wpasowywał się w moją wizję inkwizycji), ale kumpla doprowadzał do szewskiej pasji.
      Pomysł na 5 edycję Skavenblight, w połączeniu z motywacją Maniexa, może zaowocować zakończeniem tego projektu ;)

      Usuń
    2. Do usług ;-) A Jokaero jest świetny! :D Tylko średnio mi pasuje do najbardziej nazistowskiej frakcji we wszechświecie jaką są GK ;-)

      Usuń
    3. No właśnie mam dokładnie takie same odczucia.

      Usuń
  3. Bardzo ciekawy wpis z zabawną historią z człekokształtnym w tle :)! Trzymam kciuki za zakończenie projektu :)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Kapitanie, myślę, że skoro tyle osób na to czeka, to będę go musiał w końcu wyszykować :)

      Usuń
  4. Ależ - szkoda taki projekt porzucić. Nie teraz ! Teraz to masz go ukończyć! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawy pomysł. Zupełnie inne podejście, od strony rzutów... Nie powiem, wazna sprawa w każdej rozgrywce, jednak raczej spadająca na drugi, lub nawet dalszy, plan w modelarstwie. A małpiszonek po prostu mnie urzekł, z tymi wielkimi ślepiami i śmieszna mordką. Trzymam kciuki za ciekawy projekt, jednak dla mnie najwazniejszy jest orangutanek - chce go zobaczyć pomalowanego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie akurat sama figurka średnio podchodzi, kupiłem ja jedynie z myślą o świątyni. A że ani ja, ani kumpel nie gramy już w czterdziestkę, to i parcie na skończenie projektu zdecydowanie mniejsze. Ale nie mówię nie ;)

      Usuń