poniedziałek, 12 stycznia 2015

Full Thrust - Inwazja (kampania Terima kashik cz.4)

Korzystając z wolnego, kontynuujemy wraz z Azem naszą minikampanię Terima kashik, której głównym zadaniem, poza dobrą zabawą, jest wykorzystanie jak największej ilości systemów. Do tej pory rozegraliśmy trzy starcia: w Panzer Eight, BattleTecha oraz Epica. Dziś nadszedł czas na dokonanie inwazji planetarnej, a więc mój flagowy system - Full Thrust!

Atakujący dysponował pancernikiem klasy Maria von Burgund, dwoma ciężkimi krążownikami klasy Margraf, dwoma niszczycielami klasy Walburd i dwoma klasy Walburg/R. Do tego doszło pięć transportowców.
Obrońca miał pod swoją kontrolą pojedynczy fort i dwa superniszczyciele klasy Trieste. Od trzeciej tury do walki mogły wejść dodatkowo dwie trójki kutrów rakietowych klasy Reqiun. Oprócz tego, dzięki skutecznym atakom sił specjalnych, do obrony można było użyć tylko jedynego sprawnego działa orbitalnego klasy 4 oraz sześciu z dwunastu myśliwców.
Siły atakujące objął Az, ja zaś przystąpiłem do obrony.

*   *   *

Kapitan Jacque Daquin nerwowo przewracał się na łóżku. Trudno było się dziwić, czasy były ciężkie. W systemie solarnym szalała wojna, zwana powszechnie Trzecią Wojną Solarną. Do tej pory mały system Terima kashik zdołał utrzymywać swą neutralność, jednak ostatnie wydarzenia jednoznacznie wskazywały na koniec spokojnego życia. Zanim łączność z Kwaterą Główną została zerwana, nadeszły meldunki o atakach sił specjalnych na obiekty strategiczne. Zniszczeniu uległy trzy z czterech dział obrony planetarnej, a także połowa sił myśliwskich.
Ciszę przerwał dźwięk interkomu. Daquin zerwał się i sięgnął po słuchawkę.
- Daqiun.
- Kapitanie, tu mostek. Wykryto ślad wyjścia z nadprzestrzeni. Wielokrotny.
- Zaraz będę.

Kapitan wszedł szybkim krokiem na mostek fortu Ragnar, jednego z dwóch broniących planety przed atakiem z zewnątrz. Obrzucił szybkim spojrzeniem chronometr na ścianie - minęło 13 godzin od momentu utraty łączności z centrum dowodzenia na powierzchni, i bliźniaczym fortem Verdun.
- Meldować!
- Kapitanie, wykryto echo wielokrotnego wyjścia z nadprzestrzeni. Wstępna identyfikacja wskazuje na trzy ciężkie jednostki bojowe, cztery lekkie i pięć jednostek transportowych, prawdopodobnie okrętów desantowych.

Ostatnie chwile spokoju w przestrzeni wokół Terima kashik

- Prowadźcie ciągły nasłuch, jak tylko ustalicie coś więcej, meldujcie. - Daquin odwrócił się i spojrzał na oficera ds. łączności - Nawiązać łączność z niszczycielami Foch i Nivelle, i nadać sygnał alarmowy. Kod czerwony, rozpocząć wykonywanie planu Passchendaele!
Na mostku zawyła syrena alarmowa. Na projekcji przestrzeni widać było uaktywnienie sygnatury działa obrony planetarnej, rozpoczynającego śledzenie celów dzięki czujnikom zainstalowanym w forcie. Skrzydło myśliwców zostało awaryjne poderwanie, i skierowało się na orbitę w rejon fortu. Jednocześnie niszczyciel Foch rozpoczął manewr odejścia kursem 10 w kierunku asteroidy, a Nivelle - analogicznie kursem 290.

Siły obrońców - fort Ragnar i jeden z niszczycieli na orbicie planety, oraz działo obrony planetarnej i skrzydło myśliwców na jej powierzchni

Drugi z niszczycieli stający przeciw wrogiej armadzie
- Kapitanie, mamy odczyty z sensorów systemu dalekiego ostrzegania! Komputer na podstawie widma napędów zaklasyfikował wrogie jednostki jako jeden pancernik, dwa ciężkie krążowniki, cztery niszczyciele i pięć jednostek transportowych. 
"A więc przybyli." pomyślał spokojnie Daquin. Nie był zaskoczony. Miał tylko nadzieję, że zdążą dotrzeć posiłki, jakie obiecało wysłać ONZ. Tyle, że było to kilka cykli temu. A teraz, chcąc nie chcą, został głównodowodzącym obrony orbitalnej. 
Obserwował sygnatury wrogich jednostek na wyświetlaczu. Oczywiście, oficjalnie jeszcze nie było pewności, czy to na pewno wróg. Mogły to być, o czym marzyła skrycie większość naiwnych załogantów fortu, zapowiedziane posiłki, a jakiś nierozgarnięty oficerek zapomniał po prostu uruchomić transpondera. Ale on, jak i większość trzeźwo myślących oficerów wiedziała, że to inwazja. Tym bardziej, że nie odpowiadali na wezwania, nadawane z fortu wciąż od momentu ich wyjścia z nadprzestrzeni.
Wrogie jednostki ustawiły się w formację - jednostki bojowe na przedzie, transportowce nieco z tyłu - i ruszyły w kierunku planety.

Na granicy systemu pojawiają się wrogie siły
Na ich drodze, oprócz szczupłych sił obrońców, ciągnął się pas asteroid, jednak Daquin nie wierzył, że będzie to problemem dla agresora. "Nikt, kto planuje taki atak, nie wyśle ludzi, którzy nie umieją poradzić sobie z takim drobiazgiem.".

Terimy kashik, oprócz dość skąpych sił, broniły również przeszkody naturalne w postaci pasów asteroid

Atakujący ustawił swoje siły w formację uderzeniową, i ruszył do przodu
- Kapitanie, wróg wchodzi w zasięg skutecznego ognia.
- Dobrze. Niech bateria planetarna rozpocznie ciągły ostrzał. Czy są namiary dla rakiet?
- Tak jest, kapitanie!
- Ognia!
Dwie salwy pocisków rakietowych pomknęły w mroczną pustkę. W tym samym momencie na ekranie pojawiły się sygnatury wrogich pocisków. Rozpoczęły powolnie posuwać się w kierunku Nivelle'a. Odczyty wskazywały czas do osiągnięcia celów - 12 minut dla jego rakiet, 10 dla wrogich. "Pozostaje już tylko czekać" pomyślał kapitan Daqiun "Miejmy nadzieję, że uda nam się ich spowolnić, i zadać jakieś straty siłom inwazyjnym". Nie miał wątpliwości, że nie przeżyją tego starcia, ani tym bardziej nie zwyciężą. Nie przeciwko takiej potędze.
Rozważania przerwał meldunek operatora lidaru.
- Kapitanie, ślady wyjścia z nadprzestrzeni kolejnych trzech jednostek za siłami inwazyjnymi! Prawdopodobnie kolejne siły wroga... Chwileczkę... Nie, to nasi! Nadają sygnał identyfikacyjny!
- ONZ? - prawie krzyknął z nadzieją w głosie Daquin.
- Nie kapitanie. To eskadra czerwona kutrów rakietowych klasy Requin, dowodzona przez porucznika Bonneta.

Bohaterscy piloci Reqiunów, nie bacząc na niebezpieczeństwo, pojawiają się na tyłach wrogiej eskadry i rzucają się do samobójczego ataku...
- Jaka jest odległość pomiędzy Bonnetem a wrogimi transportowcami?
- 12.000 i zmniejsza się.
- Każcie Bonnetowi uruchomić dopalacze i przypuścić atak. Ma zignorować okręty osłony!
- Tak jest, kapitanie! Przekazuję... Mam potwierdzenie odbioru rozkazu.
Daquin kiwnął głową, i odwrócił się w stronę projekcji pola walki. Trzy zielone punkty zaczęły zbliżać się w stronę wrogiej formacji. Kapitan podświadomie zacisnął pięści. "Żeby im się udało!" pomyślał. Okręty osłony rozpoczęły obracanie się w stronę nowych celów. Odległość pomiędzy eskadrą zielonych a wrogiem szybko malała. 10.000... 8.000... 6.000...
- Kapitanie, wróg otworzył ogień do Reguinów.
Pancernik lekko skorygował lot, i wszystkie baterie energetyczne wypuściły wiązki energii w kierunku mknących kutrów. Takiej nawałnicy ognia nie wytrzymałby nawet lekki krążownik. Pomimo szaleńczych uników, kutry jeden po drugim znikały w eksplozjach. W ciągu kilku sekund było po wszystkim, a w przestrzeni pozostały tylko dopalające się szczątki.

... i giną rozstrzelani przez wrobi pancernik.
"Kurwa" pomyślał Daquin, ale na zewnątrz pozostał zimny i opanowany. W tym momencie patrzył już na salwy rakiet zbliżające się do swoich celów. Pierwsze do celu doleciały rakiety agresorów. Niszczyciel Nivelle otworzył ogień ze wszystkich systemów obrony bezpośredniej, jednak 4 rakiety przedarły się przez nawałnicę ognia i pomknęły ku celowi. Gdy wydawało się, że niszczyciel zmieni się w kulę ognia, w stronę rakiet pomknęło skrzydło myśliwców kapitana Rodrigueza, czekające do tej pory za fortem. Z furią rzuciły się w stronę rakiet, strącając trzy z nich. Ostatnia rakieta, po dotarciu w pobliżu celu, eksplodowała. Niszczycielem wstrząsnęło, jego ikona na projekcji zamigotała. Po chwili obok niej pojawiła się lista uszkodzeń. Poza uszkodzeniami struktury, zniszczeniu uległo główne stanowisko kierowania ognia. "Kurwa" kapitan zaklął po raz drugi "Akurat teraz, gdy rakiety są na wagę złota!". 
- Przekazać do kapitana Rodrigueza: natychmiast zaatakować transportowce!
- Tak jest kapitanie!

Jeden z broniących systemu niszczycieli ostrzelany salwą rakiet, którą próbuje zniszczyć skrzydło myśliwców
Daquin zacisnął odruchowo szczęki, obserwując z kolei własne rakiety, zbliżające się do celu. Okręty osłony otworzyły ogień z systemów obrony bezpośredniej, jednak był on dość chaotyczny. Próbowały wrócić na swoje miejsca w formacji, którą opuściły podczas ataku kutrów. "Kapitan Bonnet spełnił swój obowiązek." pomyślał smutno Daquin. Z dwunastu rakiet pięć zostało zmylonych przez systemy obrony elektronicznej, a kolejne dwie zniszczyły systemy obrony bezpośredniej. Jednak pozostałe pięć odnalazło cel - jeden z transportowców - i zaczęło detonować w jego pobliżu. Wybuchy termojądrowe rozrywały poszycie i powodowały odparowanie całych sekcji. Po ostatniej eksplozji z transportowca pozostał dopalający się wrak, który po kilku minutach zmienił się w supernową na skutek reakcji łańcuchowej, jaka zaszła w uszkodzonym reaktorze.

Jeden z transportowców znika w wyniku wybuchu uszkodzonego  reaktora
Na mostku Ragnara rozległ się okrzyk radości. Daqiun pozwolił sobie na lekki uśmiech. W końcu, pomimo szczupłości sił, udało im się zmniejszyć siły inwazyjne o 20%. Zaraz jednak przywrócił dyscyplinę. Pomimo strat, napastnik parł naprzód, nie zamierzając się wycofać. 
Wroga formacja weszła w zasięg rażenia nie tylko działa planetarnego, ale również najcięższych dział fortu.
- Ostrzał ciągły wroga! Celować w transportowce!
- Ależ kapitanie, na bliskim dystansie osłona nas zmasakruje!
Daquin potarł ręką czoło.
- Zgadza się Juan. Ale to jedyna możliwość, aby nasi na powierzchni mieli jakiekolwiek szanse...

Atakujący nieustępliwie prą naprzód
Baterie rozpoczęły ostrzał jednostek transportowych. Przy symbolach transportowców pojawiały się informacje o trafieniach i rozhermetyzowaniu kolejnych ładowni. Oczami wyobraźni stojący wokół projekcji widzieli całe bataliony wysysane w kosmiczną pustkę. Jednak skoro wróg był w polu rażenia fortu, to fort znalazł się w polu rażenia wrogiej armady...
Pierwsze trafienia zatrzęsły konstrukcją. Większość została wyłapana przez ekrany, jednak część zaczęła penetrować kadłub. "Zaczyna się" pomyślał dowódca. Na razie na ekranie pokazały się tylko uszkodzenia poszycia, jednak nikt nie miał złudzeń, że to dopiero początek. 
- Wystrzelić wszystkie rakiety!
- Rakiety wystrzelone, kapitanie.
Kolejna salwa dwunastu rakiet pomknęła w stronę wroga. Jednocześnie jeden z atakujących niszczycieli wystrzelił salwę rakiet wymierzoną w uszkodzonego Nivelle'a. Bez osłony myśliwskiej niszczyciel nie miał szans. Z salwy sześciu rakiet jedna została zmylona przez systemy elektroniczne, a jedna zniszczona ogniem systemów obrony bezpośredniej. Jednak pozostałe trzy eksplodowały rozrywając Nivelle'a na strzępy.

Jeden z broniących systemu niszczycieli ginie w kuli ognia
"Biedny Gulio." pomyślał Daquin "Tak chciał się wykazać, a gdy miał szansę, nie zdążył nawet włączyć się do bitwy."
Potrząsnął głową i spojrzał na projekcję. Obie salwy rakiet, wystrzelone z wyrzutni fortu, dosięgnęły celów. Dwa transportowce zostały trafione, jednak, ciągnąc za sobą warkocze szczątków i uciekającej atmosfery, wciąż podążały w stronę planety.
W tym samym czasie eskadra duchów kapitana Rodrigueza zaatakowała trzeci transportowiec. Osłona zdołała zniszczyć jedną maszynę, jednak pozostała piątka z furią zaatakowała cel. Przeleciały pełnym ciągiem wzdłuż kadłuba, strzelając ze wszystkiego, co miały na pokładach. Od transportowca oderwały się fragmenty poszycia, w jednej z ładowni nastąpiła eksplozja, jednak płomień zgasł natychmiast w kontakcie z próżnią. Okręt wyraźnie zwolnił, zamilkła również połowa baterii systemów obrony bezpośredniej. Pomimo tego, wciąż uparcie zbliżał się do planety.

Zaciekły atak myśliwców na wrogi transportowiec
- Kapitanie, trzy ślady wyjścia z nadprzestrzeni!
- Identyfikacja?
- To porucznik Leclerc, eskadra czarna kutrów rakietowych klasy Requin. Przesyłają zaszyfrowaną wiadomość!
- Przekazać do transkrypcji, i przekazać porucznikowi Leclercowi, aby zaatakował transportowce.
- Mam potwierdzenie przyjęcia rozkazu.
Sygnatury kutrów rozpoczęły zbliżanie się do prawej flanki formacji wroga. Nie robiły tego jednak tak, jak nieodżałowanej pamięci porucznik Bonnet. Wykorzystywały asteroidy, kryjąc się  przed sensorami przeciwnika. Jako pierwszy otworzył ogień prowadzący kuter porucznika Leclerca. Zaraz po nim do ostrzału przystąpił drugi  stateczek. Z transportowca posypały się odłamki, jednak nie wywołały zbyt dużych zniszczeń. Zanim ostatni z trójki kutrów przyłączył się do ostrzału, zareagowała osłona. Flagowy pancernik obrał za cel trzeci kuter, i oddał pełną burtową salwę. Pomimo rozpaczliwych uników, jednostka nie miała szans na ucieczkę, i zniknęła w rozbłysku.

Druga eskadra Requinów wkracza do akcji
Daquin westchnął, widząc kolejne ofiary, jednak zaraz wziął się w garść.
- Kapitanie, kapitan Jane-Pierre z Focha zgłasza gotowość do ataku rakietowego.
- Niech atakuje.
Na ekranie pojawił się symbol salwy rakietowej mknącej ku wrogiej formacji. Okręty osłony otworzyły ogień, jednak pięć rakiet przedarło się przez nawałę i zmierzało w kierunku wrogiego transportowca. W ostatniej chwili zmieniły jednak tor lotu, i uderzyły w lecący obok niszczyciel. Detonacja głowic nuklearnych zniszczyła pancerz, przeniknęła do struktury wewnętrznej, uszkodziła systemy zabezpieczające reaktor i doprowadziła do jego eksplozji.

Jeden z atakujących niszczycieli przyjmuje na siebie salwę rakiet i znika w kuli ognia
- Kurwa! - tym razem Daquin nie mógł się powstrzymać, jednak szybko się opanował. Tym bardziej, że wrogie okręty znów wznowiły ostrzał. Ekrany nie mogły powstrzymać takiej nawały ognia. Cała konstrukcja fortu drżała od nieustających trafień, a na ekranie pojawiały się informacje o uszkodzeniach. Co prawda obsługa baterii odpowiadała ogniem, jednak z każdą chwilą ogień słabł.
Gdy ostatnia bateria ucichła, Daquin odwrócił się do XO.
- Proszę zarządzić ewakuację fortu! Wszyscy do kapsuł!
- Ponad połowa kapsuł została zniszczona!
- Wykonać! Niech Jane-Pierre i Leclerc wykonają skok na pozycję 900818036. A Rodriguez ma się kierować na lotnisko polowe, jego myśliwce przydadzą się jeszcze w walkach na planecie.
- Rozkazy przyjęte, kapitanie.
- Dobrze, Jorge, a teraz chyba najwyższy czas n...

*   *   *

Kapitan Jane-Pierre na niszczycielu Foch, obserwował ostatnie chwile systemu obrony planety Terima kashik. Zgodnie z rozkazem, niszczyciel rozpoczął rozgrzewanie FTL, by podążyć na wyznaczoną pozycję. Widział, jak kuter kapitana Leclerca opuścił system, a drugi eksplodował na skutek awarii napędu nadświetlnego. Jak trzy pozostałe myśliwce kapitana Rodrigueza, po ataku na transportowiec, skierowały się w stronę planety. I jak jedna z torped plazmowych wpadła w wyrwę w pancerzu fortu Ragnar, i trafiając w reaktor zamieniła go w supernową.
I wtedy nastąpił skok.

Fort Ragnar eksploduje
*   *   *

Kapitan Rodrigues mknął wraz z dwoma skrzydłowymi przez atmosferę planety, kierując się na jedno z lotnisk polowych zlokalizowane w masywie górskim. Kilka minut wcześniej dokonali ostatniego ataku na wrogi transportowiec. Udało im się rozpruć ładownię, z której wyleciały w próżnię czołgi, transportery i ich obsada. Niestety, cała flota wroga wzięła ich na cel, strzelając ze wszystkiego czym dysponowała. Jose i Jesus pozostali w zimnej przestrzeni na zawsze. 
Bez amunicji, zgodnie z rozkazem kapitana Daquina, wycofali się na planetę. Widział, jak transportowce przeciwnika włączają ciąg wsteczny i zajmują pozycje na orbicie parkingowej. Pewną satysfakcję stanowił fakt, że z pięciu jednostek, jakie wtargnęły do systemu, jeden został zmieniony na mielonkę salwą rakiet, drugi, na skutek uszkodzenia silników, przeleciał obok planety i pomknął w kierunku obrzeży systemu, a pozostałe trzy jednostki były w mniejszym lub większym stopniu uszkodzone.

Wrogie transportowce zajmują pozycje na orbicie parkingowej Terimy kashik

Podchodząc do lądowania, wciąż myślał o człowieku, który być może ocalił większość populacji Termiy kashik - kapitanie Jacque Daquinie. Jego decyzja o skupieniu ognia na transportowcach, choć przypieczętowała los całej załogi fortu Ragnar, wydatnie zniwelowała przewagę sił inwazyjnych.
W pamięci podręcznego komputera zapisana była wiadomość, przesłana wraz z rozkazem wycofania na planetę, a która została dostarczona przez kapitana Leclerca. Trzy słowa - "Wytrwajcie. Przybywamy. Jakowlew".

*   *   *

Podsumowując, siły atakujące straciły jeden niszczyciel osłony i jeden transportowiec, które zostały zniszczone, oraz jeden transportowiec, który na skutek zniszczonego napędu wyleciał z systemu. Na skutek uszkodzeń 65% lądowych sił inwazyjnych, przebywających w ładowniach transportowców, zostało zniszczonych. Na powierzchnię wróciły trzy myśliwce, które wezmą udział we wspieraniu sił lądowych.
Będzie to miało przełożenie na kolejne starcie, tym razem na powierzchni planety, i to na dużo większą skalę.

1 komentarz:

  1. Miło mi poinformować, że mój reportaż bierze udział w konkursie Zimowa Gawęda, zorganizowanym przez portal The Node.
    http://thenode.pl/artykuly/raporty/820-zimowa-gaweda-inwazja-na-terima-kashik

    OdpowiedzUsuń