poniedziałek, 8 grudnia 2014

Figurkowy karnawał blogowy - motywacja

Maniex na swoim blogu ogłosił kolejną edycję Figurkowego karnawału blogowego. Obecnym tematem jest motywacja. Temat jakże mi bliski (tudzież jakże daleki). Nie będzie to wnikliwa ocena z podziałem na poszczególne podpunkty, jak u autora, a raczej zbiór różnych moich przemyśleń, czyli ogólny chaos ku chwale Tzeencha ;)


Nie ma co ukrywać - przez długi czas wzięcie się za malowanie czegokolwiek było dla mnie koszmarem. Bywały miesiące, podczas których nie siadałem do malowania. Czemu? Nie wiem, po prostu nie miałem ochoty/weny/nie sprawiało mi to przyjemności (niepotrzebne skreślić). I nie było to spowodowane tym, ze mam dwie lewe ręce do malowania. Co prawda sytuacja ta miała miejsce dawno temu, jeszcze przed założeniem tego bloga, jednak niesystematyczność i ogólny chaos mi pozostał. Oczywiście, gdy dochodziło do bitwy, spora część moich modeli była niepomalowana. A że nic tak nie pobudza malarskiej weny, jak gra, postanowiłem wziąć się w garść i coś z tym zrobić.

Pierwszym krokiem było ogarnięcie mojej modelarskiej kuwety, czyli zrobienie małego zestawienia, o którym pisałem wcześniej. Wersja prosta (dobry Excell ma to do siebie, że nigdy nie jest zły), ale dla mnie wystarczająca. Po ogarnięciu przepastnych szaf z pudłami, pudełkami i pojemniczkami powstało zestawienie, ukazujące sporą liczbę rozgrzebanych projektów. Muszę przyznać, że zmniejszające się cyferki w rubryce "w trakcie malowania" działa bardzo pozytywnie na chęć do malowania.
Podjąłem postanowienie, że nie zacznę niczego nowego, dopóki nie zmniejszę liczby rozpoczętych modeli do 10 sztuk (a do tego, niestety, jeszcze daleko). Muszę przyznać, że póki co udaje mi się z tego wywiązać.

Druga sprawa, to kampanie (co zdążyła zauważyć Skavenblight). Pojedyncze starcia również, ale głównie właśnie kampanie. Długotrwałe granie jednym zestawem figurek sprzyja dodatkowej motywacji do ich pomalowania. Dzięki takim kampaniom, jak Wojna zimowa (Full Thrust) czy Blood and Glory (BattleTech) moje modele do tych systemów powoli, ale systematycznie uzyskują kolory.

Trzeci krok, to konkursy. Nie, nie chodzi o Hussara, czy inne tym podobne profesjonalne imprezy. Raczej o konkursy organizowane przez fora modelarskie, których jestem członkiem. I nie chodzi o ich wygrywanie (jest wielu dużo lepszych malarzy), a właśnie o zmotywowanie do ukończenia konkretnego modelu w konkretnym czasie (a gdy jeszcze uda się do konkursu wystawić model, którego będę używał w kampanii, to dodatkowy plus). Inna rzecz, że ewentualna wygrana może dodatkowo zmotywować do przyłożenia się do pracy ;)
Tu jednak pojawia się pewien paradoks - nie specjalnie lubię ograniczenia czasowe na wykonanie modeli. Dlaczego więc sporadycznie biorę udział w konkursach? Żeby uzyskać kilka rzeczowych rad dotyczących mojego skromnego warsztatu, sprawdzić, jak moje malunki wypadną w porównaniu z innymi (taka odrobina męskiego ego ;), i żeby jednak spróbować skończyć figurkę lub oddział w określonym czasie ;)

Kolejna rzecz, to systematyczność. Czyli coś, co w moim przypadku jest niestety mało realne. Praca zawodowa, rodzina, wreszcie inne hobby (tak tak, wargaming i modelarstwo to nie jedyne moje zainteresowania) pochłaniają sporo czasu. Niemniej, staram się wygospodarowywać trochę czasu na paćkanie farbkami. Jak to wpływa na motywację? Im regularniej maluję, tym szybciej widać efekty. A efekty motywują, prawda?

Czy blog jest motywacją do malowania? Z perspektywy trzech lat muszę przyznać, że bywa różnie. Być może jest to spowodowane tym, że nie jest to blog figurkowy sensu stricte. Choć nie ukrywam, że miło poczytać pozytywne komentarze po wrzuceniu nowych malunków.

To by było na tyle z moimi chaotycznymi przemyśleniami. Na ile trzymałem się tematu, oceńcie sami, bo jak to przeczytałem, to zastanawiałem się, czy w ogóle tego nie skasować, i nie spróbować wyskrobać czegoś od nowa. Ale na to jestem zbyt leniwy ;)

11 komentarzy:

  1. Excell to dobry pomysł, nie poruszany póki co przez nikogo w Karnawale. Ja też sobie zrobiłem takie zestawienie, ale już dawno go nie aktualizowałem. Głównie dlatego, że mam słaby charakterek i stale przybywa mi najszybciej w kolumnie TODO ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Bardzo dobry wpis!

      Usuń
    2. Dzięki, miło, że się podoba.
      Swoje zestawienie aktualizuję na bieżąco, o powodach pisałem powyżej. Jako, że miałem już kilka niespodzianek po otworzeniu jednego czy drugiego pudełka, staram się raczej tego nie zaniedbywać.

      Usuń
    3. O, z jakimi pudełkami miałeś przygody? Ja najgorsze miałem z Chronopią, tam wręcz dramat był! Podobno Infinity też ma okropne quality control, choć tego jak do tej pory nie miałem nieprzyjemności stwierdzić organoleptycznie ;-)

      Usuń
    4. Na pewno z pudełkiem po Nokii :) Dostałem w nim kilka modeli od maszynki, rzecz jasna z obrotu wtórnego. Potem poszło do szafki, nieco o nim zapomniałem, a gdy odkopałem je po "pewnym czasie" okazało się, że w międzyczasie kupiłem jeden model po raz drugi ;)

      Usuń
    5. LoL, myślałem, że masz na myśli wybrakowane zestawy. Ja mógłbym w środku nocy wyrecytować jakie modele mam w kolekcji co do jednego. A wcale tak mało ich nie mam ;-)

      Usuń
    6. Wybrakowane miałem jedno pudełko z czterdziestki (Command squad - odłamane elementy z plecaka apotekariona) i brak jednej karty w nowym boxie z maszynki (tu akurat duży plus dla PP, dosłali bez problemu, i to pomimo pewnego czasu, jaki upłynął od momentu zakupu).

      Usuń
  2. Szkoda, że cię kampania do Epica nie mobilizuje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałem o jeszcze jednym motywatorze - Azie :D

      Usuń
  3. Jesteś zbyt leniwy aby skasować i napisać od nowa artykuł ? Potrzeba Ci MOTYWACJI ;) Czytało się spoko ;)

    OdpowiedzUsuń