czwartek, 1 stycznia 2015

3 Wojna Solarna cz.1 - Zagłada 214 Flotylii

Niektórzy może pamiętają siódmy odcinek 3 Wojny Solarnej, jaki opublikowałem drobne 3 lata temu. Całość (jak na razie siedem odcinków) opublikowałem na portalu Solaris VII, który niestety odszedł w niebyt. Postanowiłem odświeżyć je dla starych czytelników, i przedstawić tym, którzy nie mieli jeszcze okazji czytać moich gryzmołów (a przy okazji zwiększę ilość wpisów ;).
Są to zbeletryzowane opisy bitew w Full Thrusta, jakie stoczyłem najczęściej ze Skyem.


            To był łatwy łup. Trzy transportowce w osłonie starego niszczyciela. Kapitan Antonow rozparł się w fotelu dowódcy, na mostku swego Kirowa. Był to dość już leciwy lekki krążownik klasy Tybet, ale siłą ognia przewyższał większość zachodnich konstrukcji. Kapitan obserwował przez chwilę, jak Niezłomnyj i Walecznyj, niszczyciele klasy Warszawa, rozprawiają się z resztkami konwoju.
            „Angole stracili kolejny konwój” pomyślał „Jak tak dalej pójdzie, będą się musieli wycofać z Ozyrysa. Kto wie, może Wierchuszka nada mi w końcu Medal Bohatera EWS, i odda w dowództwo jeden z tych nowiutkich…”
            Nagle rozmyślanie przerwał dzwonek alarmowy.
            „Ki czort?” pomyślał zirytowany i spojrzał na radarowca.
            - Towarzyszu kapitanie, melduję pojawienie się dwóch sygnałów. Kierunek prawo 1, odległość 80 i maleje.
            - Identyfikacja?
            - Ciężkie niszczyciele, brak przynależności.
            „Szczeniak jest dobry” pomyślał Antonow o młodym operatorze systemów radarowych „Jeszcze żeby nauczył się pić jak człowiek. Ale się wyrobi.” A na głos rzucił:
            - Kontynuować rozpoznanie. Niech Niezłomnyj i Walecznyj zajmą pozycje w szyku.
            - Tak jest, towarzyszu kapitanie!
            Patrzył, jak zgodnie z planem, Niezłomnyj zajmuje miejsce na prawej burcie Kirowa, a Walecznyj zaczyna powoli odchodzić w lewo, aby wziąć przeciwnika w kleszcze. Ta taktyka zawsze się sprawdzała. Tym bardziej przy takiej przewadze.
            - Towarzyszu kapitanie, odległość 30 i maleje.
            - Baterie główne, cel niszczyciel prowadzący, strzelać po wejściu celu w zasięg..
            - Tak jest, towarzyszu kapitanie!
            Antonow patrzył w napięciu na monitor taktyczny. Nieznany zespół odbił lekko w lewo, ale widać było, że również dąży do zwarcia.
            „Dobrze” pomyślał „Za chwilę poznasz siłę baterii Solarnego Sojuza”.
            W tym momencie Kirow zadygotał.
            - Towarzyszu kapitanie, bezpośrednie trafienie z celu nr 2.
            - Uszkodzenia?
            - Pancerz sekcji od 9 do 12. Integralność kadłuba nienaruszona.
            W tym czasie kolejne, tym razem lżejsze drżenie kadłuba oznajmiły mu, że baterie główne rozpoczęły ostrzał. Rzut oka na monitor taktyczny upewnił go, że dowodzący niszczycielami również nie zaspali. Antonow z zadowoleniem obserwował wybuchy na burcie celu nr 1.
            „Dobrze. To powinno załatwić sprawę” pomyślał „Tylko czemu obaj nadal idą w szyku jak na manewrach?”
            Patrzył na Walecznyjego zbliżającego się do celu nr 1 z zamiarem dobicia go, gdy nagle milczący dotąd przeciwnik wypuścił dwa pociski otoczone zielonkawą poświatą.
            - Torpedy plazmowe! – wykrzyknął radarowiec, i w tej samej chwili na burcie Walecznyjego wykwitły dwa wybuchy. Okręt stracił sterowność i zaczął się przechylać na prawą burtę.
            - Łączyć z Walecznyjem! – krzyknął kapitan.
            - Jest łączność, choć zakłócana, towarzyszu kapitanie.
            - Rogowskoj, odezwijcie się! Jakie uszkodzenia? Rogowskoj!
            Po kilku chwilach, wśród trzasków, z głośnika dał się słyszeć zniekształcony głos:
            - … komandor R… ie żyje. Mostek znisz… próbujemy…
            W tym momencie salwa baterii energetycznych drugiego nieprzyjaciela rozerwała Walecznyjego na strzępy. Antonow patrzył sparaliżowany. Jak to możliwe? Przecież mieli przewagę liczebną… Szybko się jednak  otrząsnął. Na oceny przyjdzie czas później. Teraz trzeba skopać dupy tym sobakom.
            - Cały ogień na cel nr 1!
            - Tak jest, towarzyszu kapitanie!
            Obserwował wybuchy na kadłubie nieprzyjacielskiej jednostki.
            - Towarzyszu kapitanie, wyłączyliśmy mu z walki jedną wyrzutnię torped oraz baterię pomocniczą. Skaner wykazuje głębokie uszkodzenia poszycia. Jeszcze kilka trafień i po nim.
            - Tak trzymać – odparł kapitan – kurs lewo 1, wszystkie baterie ognia!”
            - Towarzyszu kapitanie, melduję…
            Nagle, już by się zdawało martwe wyrzutnie torped ożyły i plunęły salwą. Kirowem zatrzęsło, mostek wypełniły ciemności i dym. Antonow został wyciągnięty przez podkomendnych spod resztek konsolety i wyniesiony w stronę śródokręcia.
            - Jakie…uszkodzenia…?
            - Towarzyszu kapitanie, zniszczony mostek i system kierowania ogniem. Ponadto dwie baterie główne i pomocnicza. Kadłub rozhermetyzowany w sekcjach 3-10 i 12-18. Ekipy walczą o ustabilizowanie reaktora, lecz jest to utrudnione, gdyż większość skafandrów uległa zniszczeniu.
            W tym momencie do dowódcy podbiegł, zataczając się, zakrwawiony oficer maszynowni.
            - Towarzyszu kapitanie, reaktor coraz bardziej niestabilny. W każdej chwili grozi nam eksplozja!
            - Opuścić…okręt…

            Większość wystrzelonych kapsuł została wciągnięta przez Niezłomnyja, prowadzącego ciągły ostrzał przeciwnika. Zamiast do lazaretu, Antonow skierował się prosto na mostek.
            - Jak sytuacja Safronow?
            - Towarzyszu kapitanie – nawet, jeśli dowódca niszczyciela był zdziwiony jego obecnością na mostku, nie dał tego po sobie poznać – Cel nr 1 stracił SKO, aktualnie prowadzimy ostrzał celu nr 2. Zaobserwowano trafienie w mostek oraz maszynownię, przeciwnik dryfuje i nie odpowiada ogniem.
            - Dobra robota Safronow. Podejść bliżej i skończyć tę zabawę.
            Mówiąc to spojrzał w kierunku,  w którym dryfował dogorywający Kirow.
            „Jeśli reaktor nie eksploduje, wrócimy po niego” pomyślał.
            Teraz jednak skupił się całkowicie na walce. Obserwował na monitorach obu przeciwników. Cel nr 1 próbował się wycofać , cel nr 2 dryfował bezwładnie. Napawał się tym widokiem, podczas gdy komandor podprowadzał Nieustraszonyja w bezpośrednie sąsiedztwo obu przeciwników. Coraz lepszy nastrój mącił tylko jedna myśl krążąca po rozbitej głowie.
            „Dlaczego, u licha, odległość pomiędzy celami jest wciąż prawie niezmienna?”
            Olśnienie przyszło nagle, wraz z ruchem obu wrogów zmierzającym do ustawienia się dziobami w kierunku jego ostatniego okrętu.
            - Pułapka! – zdążył krzyknąć, gdy salwa baterii energetycznych przeorała kadłub okrętu.
            - Meldować o uszkodzeniach!
            - Towarzyszu kapitanie, rozhermetyzowanie kadłuba w 82%, zniszczenie prawoburtowej baterii głównej i pomocniczej oraz SKO. Napęd podprzestrzenny zniszczony, uszkodzenie reaktora!
            W tym czasie oba wrogie niszczyciele zbliżyły się na odległość umożliwiającą odczytanie symboli na poznaczonych strzałami burtach, szykując się do zadania decydującego ciosu. Przez jedyny ocalały optoczujnik Antonow poznał nazwę swego pogromcy. Simo Häyhä. Patrzył w bezsilnej wściekłości na mknące w kierunku Nieustraszonyja torpedy plazmowe.
            - Job Wasza m…

            Gdyby żył kilka chwil dłużej, być może zobaczyłby białą kulę ognia, w jaką niestabilny reaktor zmienił to, co jeszcze pół godziny temu było Kirowem.

            214 flotylla EWS przestała istnieć.

*   *   *


WYCIĄG Z RAPORTU […] LUDOWEJ KOMISJI WOJENNO-KOSMICZESKAJEJ FŁOTY EWS Z ZAGINIĘCIA 214 FLOTYLLI

            214 flotylla, pod dowództwem kapitana Antonowa, w składzie lekki krążownik Kirow (klasa Tybet), niszczyciele Niezwyciężonyj i Walecznyj (klasa Warszawa), wyruszyła z bazy Nowy Kronsztad w dniu […] celem dokonania […].
            Ostatni kontakt nawiązano […]. Flotylla wykryła imperialistyczny konwój i zajmowała pozycję do ataku. Wobec braku kontaktu ze strony towarzysza Antonowa, po 14 dniach wysłano okręty patrolowe celem lokalizacji zespołu.
            Na miejscu potyczki (współrzędne: […]) znaleziono pozostałości bitwy kosmicznej. Wśród szczątków zidentyfikowano fragmenty kadłuba krążownika klasy Tybet (napromieniowanie pozwala przypuszczać, że powodem katastrofy była eksplozja reaktora), części z niszczycieli klasy Warszawa, a także niszczyciela klasy Ticonderoga, oraz niezidentyfikowane fragmenty poszycia.
            Pomimo odnalezienia kilkunastu kapsuł typu BT-10 (używanych na krążownikach klasy Tybet) nie udało się uratować nikogo z załogi […].
            Odnalezione fragmenty poszycia pozwalają przypuszczać, że okręty towarzysza Antonowa zostały zaatakowane przez znacznie liczniejszy i silniejszy zespół wroga. Analiza jakości w/w płyt jednoznacznie wskazuje na obecność co najmniej dwóch jednostek klasy krążownik liniowy. […]
            Pomimo liczebnej przewagi przeciwnika, towarzysz Antonow podjął nierówną walkę, potwierdzając swą postawą odwagę i waleczność marynarki EWS, i godnie zapisując się w annałach historii światowej rewolucji. Zginął śmiercią bohaterską, zabierając ze sobą kilka okrętów wroga (w tym co najmniej jeden krążownik liniowy). […]
            W związku z powyższym, rekomendujemy pośmiertnie towarzysza Antonowa do odznaczenia Medalem Bohatera EWS, i awansu na stanowisko Admirała Wojenno-Kosmiczeskajej Fłoty Bałtyckiej.
            Ponadto, należy przedsięwziąć wszelkie możliwe środki w celu identyfikacji i zniszczenia wroga klasowego. W tym celu konieczne jest zwiększenie ilości patroli zarówno w naszych sektorach, jak i tych, w których nasza obecność będzie niezbędna dla utrzymania pokoju.
            Planuje się również rozszerzenie kompetencji oficerów politycznych w zakresie […].


Podpisano                             
                       
Ludowy Komisarz ds. Wojenno-Kosmiczeskajej Fłoty EWS

[…]                                        
 

2 komentarze: