czwartek, 16 sierpnia 2012

11,5 Łódzki Port Gier – Ocalić konwój!

Oto nieco spóźniona relacja z ostatniego Łódzkiego Portu Gier, mającego nietypowy – 11,5 – numer.
Tym razem część BattleTecha została odpuszczona (dezercja naszego Agenta ;)), pozostałem więc sam na polu bitwy z Full Thrustem. Po rozesłaniu wici, wspólnie ze Standardem zajęliśmy się organizowaniem turnieju na nowych zasadach dla ewentualnych chętnych.
Na miejscu okazało się, że zgodnie z zapowiedziami odwiedził nas Admirał Petrarch ze znajomymi (niestety nie byli oni zainteresowani FT), jednak to było wszystko, na co stać było nasz FTowy światek tego dnia. W związku z tym materiały turniejowe odłożyliśmy na zaś (przydadzą się na następną imprezę), a ja wyciągnąłem swój najnowszy scenariusz pt. „Ocalić konwój”. Do jego rozegrania przydatna jest duża powierzchnia stołu (my uzyskaliśmy ją zestawiając ze sobą 3 stoliki), którą należy podzielić na 3 równe części. Na pierwszy ogień zagrałem ja przeciw Standardowi (Admirał w tym czasie poznawał uroki planszówki Eclipse).

Krótko o tle fabularnym – Task Force Z (BC klasy Renown, CE klasy Suffolk oraz CS klasy Tiger) NKA, odbywająca ćwiczenia, otrzymuje pilny rozkaz z Admiralicji – ma natychmiast udać się do systemu Zeton celem udzielenia pomocy konwojowi StarPQ18, atakowanemu przez nieznanego przeciwnika. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, iż w skład konwoju wchodzi statek kartograficzny, mający na swoim pokładzie dane o rodzimym systemie rasy Kra’Vak, które mogą być bardzo pomocne w toczonej obecnie wojnie Xeno. Celem misji jest zapewnienie bezpieczeństwa statkom konwoju, jednak priorytetem jest przekazanie danych do Połączonego Dowództwa UNSC.
Standard wylosował obrońców konwoju, ja zaś zostałem napastnikiem. Po skoku bojowym do systemu odczytom sensorów Grupy Wydzielonej ukazał się zdziesiątkowany konwój w osłonie dwóch niszczycieli klasy Ticonderoga, atakowanych przez dwa Di’toki. Wszystkie okręty konwoju były już w mniejszym lub większym stopniu uszkodzone. Po przejęciu dowodzenia nad konwojem, Standard skierował oba niszczyciele do ataku na jednostki Kra’vaków, natomiast konwój ruszył w stronę granicy wyjścia w nadprzestrzeń. Jednocześnie okręty grupy wydzielonej pełnym ciągiem ruszyły w stronę napastników. Po skróceniu dystansu Di’toki rozstrzelały oba niszczyciele, choć zostało to okupione uszkodzeniem jednego z nich, i ruszyły przeciw jednostkom grupy wydzielonej (jest to jedno z ograniczeń scenariusza – jednostki Kra’Vaków mają obowiązek najpierw zniszczyć jednostki bojowe wroga, jednak każdy rozpoczynający ostrzał frachtowiec automatycznie również traktowany jest jako okręt wojenny i może zostać ostrzelany bez konsekwencji).


Kiedy siły Standarda wleciały w środkową część pola bitwy, pojawiła się reszta moich sił. Po obu stronach stołu stały zamaskowane dwa krążowniki klasy Si’Tek oraz dwa klasy Vo’Bok, mające za zadanie zamknięcie pułapki, w jaką wpadł konwój. Jednak pojawienie się dodatkowych sił spowodowało zmianę planów obcych i ich atak na grupę wydzieloną.

Skoncentrowany ostrzał K-gunów spowodował, że krążownik klasy Suffolk w ciągu dwóch tur stał się dryfującym wrakiem, zmierzającym do granicy systemu. Jednak pozostałe dwa skoncentrowanym ogniem (zwłaszcza torpedami plazmowymi) niszczyły po kolei moje jednostki. W tym czasie transportowce powoli zmierzały do granicy skoku, naprawiając swoje napędy oraz FTL. Standard obrał taktykę odciągnięcia moich sił od transportowców, lecąc w przeciwnym kierunku i ostrzeliwując mnie ze wszystkich możliwych baterii. Gdy został mi już tylko jeden Si’tek, zdecydowałem się na ryzykowny manewr, który w momencie powodzenia dałby mi dobre pole ostrzału, i stosunkowo mały dystans do przeciwnika. Niestety, pomyłka w kursie o 1 stopień spowodowała, że zakończyłem grę na planetoidzie.
Drugie starcie to Standard w roli xenoagresora i Admirał w roli bohaterskiego obrońcy.

Standard po raz kolejny pokazał klasę, wygrywając scenariusz drugą stroną konfliktu.




Choć z przebiegu starcia nie wyglądało to różowo – kilka dobrych rzutów Admirała na początku walki spowodowało, że dowodzący Kra’Vakami miał dość nieciekawą minę. Jednak siła dział kinetycznych w połączeniu z dobrą taktyką doprowadziła do ostatecznego zwycięstwa Xeno.


Podsumowując, impreza bardzo udana. Organizatorzy, jak zwykle bardzo pozytywnie do nas nastawieni, zapewnili nam salę ze sporą ilością stolików (oczywiście, nie bylismy tam sami, jednak dzięki temu mogliśmy swobodnie zestawić nasze pole walki). Szkoda, że liczba graczy była tak mała (na co na pewno miał wpływ dość krótki czas, jaki minął od wysłania przeze mnie informacji do rozpoczęcia imprezy). Nie udało się rozegrać planowanego turnieju, jednak nic straconego, wszystkie materiały zostały odłożone i przygotowane na kolejną okazję. Natomiast cieszy fakt, że jest to kolejna impreza, w której uczestniczą goście spoza Łodzi (najpierw Czaki, Egon i Hobbit, później – na przedostatnim ŁPG-u – Amrath). Miejmy nadzieję, że uda nam się zorganizować grę w większej ekipie, takiej jaka była np. na ostatnim Pyrkonie.
Dzięki za przybycie Admirałowi i spółce, do zobaczenia na kolejnych manewrach!

7 komentarzy:

  1. Jak udało się zrównoważyć skład flot? Rozumiem że były one ułożone pod scenariusz, były zachowany balans? To wg mnie jest najtrudniejsze w tworzeniu własnych scenariuszy, jak zrobić by nie przegiąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że nie rozważałem specjalnego balansu (zgodnie z powiedzeniem naszego Agenta - na wojnie nie ma czegoś takiego jak balans ;)). Jeśli idzie o punkty, to jest 1350 do 1000 (w przybliżeniu) na korzyść krawatów. Podszedłem do sprawy bardziej empirycznie - przeciw krążownikowi liniowemu i dwóm lekkim wystawiłem cztery lekkie, za to konkretnie uzbrojone (k-gun klasy 4 potrafi zdemolować cel). Ogólne założenie było takie, że Task Force miało osłaniać konwój za wszelką cenę, bez względu na straty. Wydaje mi się, że efekt końcowy wyszedł niezły, ale to niech się gracze wypowiedzą.

      Usuń
  2. Da się wygrać każdą stroną,ale Kravaki mają przewagę 60 do 40, chociaż podział ich sił w zasadzce na dwie części może boleć i spowodować klęskę

    Scenariusz fajny, niestety każdy kto w niego grał, lub go widział, nie powinien grać NKA, bo może wykorzystać znajomość pozycji sił Kravaków i je zniszczyć gdy są podzielone

    PS
    transportowce waliły ze wszystkiego (nawet z sob`ów) i nikt im nie oddał bo nie mógł ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, nikt im nie oddawał, ale to modyfikacja scenariusza, będąca wynikiem "pomeczowych wniosków" ;)
      Fakt, trzeba pomyśleć co zrobić, żeby był grywalny więcej niż raz stroną NKA

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  3. ustal np 6 miejsc w których pojawiają się Kra'Vaki, każde może być oryginalne pod względem lokalizacji ale i też np prędkości pojawiających się jednostek. Wówczas nikt nie będzie wiedział gdzie pojawią się goście i czego się spodziewać. Losowanie będzie się oczywiście odbywało przy pomocy rzutu K6 ;)

    OdpowiedzUsuń