Oto trzecia, i póki co ostatnia część cyklu odlewniczego. Scharakteryzowałem tu dwie żywice, których używałem, a więc F32 oraz Smoothcast305.
Na początek porównanie podstawowych parametrów obu specyfików (odpowiednio F32 / SM305):
Czas życia po wymieszaniu - 2 min / 7 min
Czas rozformowania - 20 min / 30 min
Barwa - kremowa / biała
Obie żywice mają bardzo mały skurcz odlewniczy, bez problemu nadają się do malowania, mają niską lepkość (nie wymagają stosowania powłok oddzielających je od formy).
Pod względem konsystencji mieszanki lepiej wypada SM305. Ma ona konsystencję mleka, podczas gdy F32 bardziej przypomina rozwodniony miód. Ma to znaczenie, gdy odlewane elementy są dość cienkie (choć sporym ułatwieniem jest tutaj zastosowanie wykałaczki).
Jeśli chodzi o łatwość obróbki odlanych elementów, to zdecydowanie lepiej wypada SM305. Uzyskane odlewy mają konsystencję podobną do żywic używanych do GW-owskiego Failcasta - są dość elastyczne, i nie ma problemów z ich obróbką za pomocą zwykłego nożyka modelarskiego czy tapetowego. Nieco gorzej sprawa ma się z F32. Uzyskane odlewy są bardziej twarde od SM305, mają też czasem tendencję do kruszenia się przy zbyt brutalnym traktowaniu ich narzędziami.
Czemu więc, pomimo lepszych teoretycznie parametrów, nie przerzuciłem się całkowicie na SM305?
Otóż Smoothcast ma jedną zasadniczą wadę w stosunku do F32 - krótki czas zdolnosci do użycia po otwarciu pojemnika. Po ok. 2 tygodniach czas wiązania żywicy coraz bardziej się wydłuża. Po ok. miesiącu otrzymane odlewy pozostają plastyczne, i raczej nie nadają się do wykorzystania. Ponadto mieszanka zaczyna przyklejać się do formy, powodując szybkie jej zużycie.
Ponadto przy pracy z SM305 bardzo ważną kwestią jest dokładność w zachowaniu proporcji obu składników. Jej zachwianie może prowadzić do wydłużenia czasu zastygania, lub wręcz uniemożliwienie go. F32 jest dużo bardzie "wyrozumiała" w tej kwestii.
Dlatego Smoothcasta polecam tym, którzy planują zrobić dużą ilość odlewów we w miarę krótkim czasie (lub też odlewane rzeczy są odpowiednio duże). Jeżeli chcecie odlewać co jakiś czas kilka elementów typu naramienniki dla 3-4 marinsów, pomyślcie raczej o F32 (ja wykonałem odlewy główek dla tytanów żywicą, której resztka na dnie pojemniczków miała dobrze ponad rok, i nie było żadnych problemów).
Mam nadzieję, że moje wynurzenia będą dla Was pomocne. W razie wątpliwości piszcie komentarze, postaram się odpowiedzieć na wszystkie pytania, o ile rzecz jasna będę w stanie ;)
Fajna seria, przypomniała mi nie co z moich wcześniejszych przygód z żywicą. Nie pamiętam jak nazywała się żywica której używałem ale raczej byłą to ta F32. Odlewałem głównie model do FT z różnym skutkiem ale głównie z powodzeniem. MOzę nie długo do tego wrócę w związku z modelami do dystopian.
OdpowiedzUsuńJeżeli modele, które widziałem u Standarda są Twojej produkcji (a to możliwe, bo pochodzą z Wrocka i powstały w czasach MIL-SFa), to najpewniej jest to F32 lub pokrewne.
UsuńCo do modeli DW, to tu już by się przydała pompa próżniowa, bo to maleństwa z dużą ilością detali, których szkoda byłoby tracić. Moja jest dopiero w fazie planów i gromadzenia materiałów, ale może za czas jakowyś pojawi się tu opis budowy i działania :)
Myslalem ze daloby rade odlewac je w prosty sposob, sa dosc zbitej konstrukcji a silikon dobrze oddaje detale faktury itd. A te modele standarda to fakt prawdopodobnie moja sprawka, taka akcja propagowania FT.
OdpowiedzUsuńSilikon owszem, gorzej z żywicą. Te czołgi, które robią i mnie za bombardy, mają masę drobnych nitów, które bez odessania powietrza wyjdą jako pęcherzyki powietrza na odlewie. No chyba, że zamierzasz machać modele,, które mają mniej szczegółów.
Usuń