Udało nam się z Wodzem wygospodarować trochę czasu na kolejną partyjkę w Anioła. Tym razem, zgodnie z wcześniejszymi planami, na tapetę poszły nowe zespoły bitewne terminatorów skrzydła śmierci, a ich przeciwnikiem były klasyczne genokrady.
Wódz wylosował librariana i konsyliarza, natomiast ja szpony i techmarina. Rozgrywka rozpoczęła się spokojnie, choć znów pierwszoturowe słabe rzuty wyeliminowały mi jednego terminatora. Później było nieco lepiej, udawało nam się kontrolować populację genów na stole na dość przyzwoitym poziomie. Niestety, co kilka tur traciliśmy pojedynczych terminatorów. Do pomieszczenia numer 2 weszliśmy pięcioma habiciarzami, jednak tu już zaczęły się schody. Genów wychodziło coraz więcej, odmawiały współpracy podczas ostrzału (czytaj - za cholerę nie chciały zginąć) i gryzły bardzo skutecznie. Ostatnia rozegrana tura to ostrzał stad genów przez 3 terminatorów, czego efektem było zabicie 2 genów. Ich odpowiedź zredukowała ilość bohaterów ludzkości do jednego, i w efekcie zakończenie gry (nie było szans, aby wejść do trzeciej lokacji, która nota bene nic nie dawała).
Podsumowując - zaczynam powoli przychylać się do zdania Wodza, który twierdzi, że terminatorzy skrzydła śmierci są najnormalniej w świecie słabsi od swoich poprzedników z podstawki. Dużo mniejsza siła ataku (podstawka - działko szturmowe, miotacz, szpony i libra z dobrymi rzutami, a dodatek - czerwony bolter - bardzo uzależniony od żetonów wsparcia - i librarian oraz szpony - znów potrzebne żetony - to trochę mało). Umiejętność leczenia przez konsyliarza nie została jak dotąd wykorzystana przez nas ani razu.
Czas na dalsze testy, może tym razem sami sobie dobierzemy skład drużyn, żeby było łatwiej.
A teraz z innej beczki. Pomimo natłoku zajęć znalazłem czas na pomalowanie moich najnowszych (choć patrząc na datę produkcji, to wprost przeciwnie) nabytków do Full Thrusta - kra'vackich krążowników klasy Si'Tek oraz Vo'Bok. Być może już jutro zamieszczę fotki zarówno pojedynczych modeli, jak i całej grupy uderzeniowej zawierającej Koholę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz