Oto oczekiwana przez wielu (no, może nie aż tak wielu, ale zawsze ;) ) druga część poradnika o odlewnictwie. Tak na marginesie, pierwsza część była najczęściej czytanym postem na moim blogu ;)
W pierwszej części opisałem, jak domowym sposobem zrobić formę. Teraz pokażę, jak uzyskać produkt końcowy - odlany element.
Tak jak poprzednio, tak i tym razem informuję, że nie mam najmniejszego zamiaru zajmować się stroną etyczną zagadnienia. Wszelkie komentarze zawierające w/w kwestie będą przeze mnie usuwane.
Jesteśmy już szczęśliwymi posiadaczami gotowej formy. Czas zrobić z niej użytek. Do tego potrzebujemy przede wszystkim żywicy. Osobiście stosowałem dwa rodzaje - Smoothcast 805 oraz F32. Każda z nich ma swoje wady i zalety, które scharakteryzuję pokrótce w następnej notatce.
Poza żywicą potrzebujemy:
- pojemniczka do jej przygotowania (dobre są jednorazowe kubeczki plastikowe),
- mieszadełka (np. czerwonego kawałka plastiku z naniesioną "podziałką calową" made by GW, mającego podobno robić za miarkę - innego zastosowania niż patyk do farby dla tego gadżetu nie znalazłem),
- pokrywka od kartonowego pudełka do butów lub papieru ksero (będzie służyć za podstawkę pod zalewane formy),
- wykałaczka (umożliwia dotarcie żywicy do najgłębszych zakamarków formy).
Krok pierwszy to przygotowanie formy. Jeżeli jest ona nowa, nie ma z tym problemu. Po prostu stawiamy ją w naszym kartonowym pudełku i przygotowujemy żywicę. Gorzej, gdy forma ma już pewien przebieg - ma wówczas tendencję do samoczynnego rozchylania się w miejscu rozcięcia, co powoduje wyciekanie żywicy (w tym celu m.in. stosujemy kartonową pokrywkę).
Aby temu zapobiec, możemy zastosować rozcięte pojemniczki, które służyły nam za szalunek przy tworzeniu formy. Zaciskamy je wokół form tak, aby nie było szczelin pomiędzy krawędziami. Dla pewności możemy związać je cienkim drutem miedzianym. Czasami wystarczy też zastosowanie samego drutu, jednak należy pamiętać, żeby forma była ściśnięta z wyczuciem, aby nie odkształcić jej wnętrza.
Dobrą praktyką jest przygotowanie większej ilości form (o ile takowe mamy) do odlewania, oraz pogrupowanie ich w kilku rzędach w pojemniku, w zależności od zapotrzebowania na daną część. Dzięki temu unikniemy marnowania nadmiaru rozrobionej żywicy.
Gdy mamy już przygotowaną formę czas na krok drugi - przygotowanie żywicy. Tu już zaczynają się różnice pomiędzy stosowanymi przeze mnie produktami. Najpierw kilka nudnych słów tytułem wstępu. Najważniejszymi parametrami żywicy z naszego punktu widzenia są czas życia po wymieszaniu oraz czas rozformowania oraz konsystencja. Cóż to za ustrojstwa? Czas życia po wymieszaniu to czas, jaki upływa od momentu wymieszania ze sobą składników żywicy, do czasu jej zgęstnienia uniemożliwiającego jej użycie. Czas rozformowania to czas, po jakim (teoretycznie) można wyjmować odlew z formy (dlaczego teoretycznie, opiszę później). Z naszego punktu widzenia korzystne jest uzyskanie możliwie długiego czasu życia po zmieszaniu - umożliwi nam to zalanie większej ilości form tą samą partią. W przypadku żywicy F32 ten czas wynosi 1,5-2 min (Smoothcast to ok 7 min). Wbrew pozorom nie jest to dużo, ponadto należy pamiętać, że są to dane teoretyczne. W praktyce może się okazać, że na skutek podwyższonej temperatury żywica będzie się zestalać szybciej. Aby temu przeciwdziałać, można na krótko przed pracami odlewniczymi wstawić oba składniki do chłodnego miejsca (nie dotyczy żywicy Smoothcast - zalecane jej użycie to temperatura pokojowa). Dzięki temu uzyskujemy dodatkowe 0,5 min na pracę.
Mając już tę wiedzę, możemy przystąpić do przygotowywania mikstury. Jak wiadomo (albo i nie), żywica składa się z dwóch, pozornie obojętnych składników, które po wymieszaniu ze sobą wchodzą w szybką reakcję powodującą zmianę stanu skupienia żywicy z płynnego na stały. Do przygotowanego kubeczka wlewamy po trochu obu składników (proporcje zwykle 1:1, ale dobrze to zweryfikować na stronie producenta) i dokładnie mieszamy. Ilość uzależniona jest od ilości form przygotowanych do zalania oraz wielkości przedmiotów. Staramy się przygotować minimalnie mniej żywicy, niż nam potrzeba. Dzięki temu nie będziemy jej wylewać do kosza (gwarantuję Wam, że gdy zorientujecie się, że macie jej w nadmiarze, nie zdążycie raczej przygotować kolejnych form). Pamiętać należy, żeby zaraz po nalaniu składnika do kubeczka szczelnie zamknąć pojemnik! Dotyczy to zwłaszcza Smoothcasta.
Krok trzeci - mając przygotowaną mieszankę, przystępujemy do clou programu - wykonywania odlewu. Delikatnie zaczynamy nalewać żywicę do formy. Strumień mieszanki powinien być jak najdrobniejszy (przy założeniu, ze odlewaniu podlegają małe elementy), dzięki czemu unikniemy przynajmniej częściowo powstawania bąbli wewnątrz formy. Ważne, aby lać cały czas jednym otworem w formie (o ile jest ich więcej) - umożliwi to łatwe wydostanie się powietrza z jej wnętrza. Przy małych, wąskich elementach dobrze mieć też przy sobie wykałaczkę, za pomocą której możemy minimalnie rozchylić brzegi formy aby umożliwić wpłyniecie żywicy do środka. Gdy żywica zaczyna wypływać górą formy, zaprzestajemy nalewania i czekamy na wydostanie się ewentualnych bąbli powietrza. W tym czasie możemy powtórzyć procedurę z kolejną formą, aż do wyczerpania zapasu żywicy lub form.
Jeżeli w wyniku wyjścia powietrza poziom mieszaniny w formie obniży się, należy go uzupełnić. Dzięki zastosowaniu tekturowej pokrywki, wyciek żywicy z formy (czy to przez zbyt dużą jej ilość, czy też na skutek złego złączenia formy) nie spowoduje szkód na naszym stole modelarskim.
Tak przygotowane formy pozostawiamy do zaschnięcia. Dzięki ustawieniu form w pudełku, można je bezpiecznie postawić np. na półce czy na szafie, gdzie będą leżeć bezpieczne do kolejnego etapu prac.
Krok czwarty - wyciągnięcie odlewu z formy. Tu ważny jest dla nas drugi paramert użytej żywicy - czas rozformowania. Dla Smoothcastu wynosi on 30 min, dla F32 - 20 min. Tyle teorii. W praktyce nie jest złym posunieciem pozostawienie żywicy na ok godzinę w formie. Jeśli dla F32 jest to czas w zupełności wystarczający, to w przypadku Smoothcasta niekoniecznie. Dlatego podczas wyciągania najpierw należy delikatnie rozszerzyć formę i sprawdzić, czy żywica dobrze zastygła.
Jeśli nie, zostawiamy ją na dłużej, jeżeli zaś element się nie klei, możemy go wyjąć. Powtórzę to, co napisałem w pierwszej części - pośpiech przy łapaniu pcheł wskazany, a przy modelarstwie spokój i precyzja. Należy starać się nie wyrywać odlewu na siłę, gdyż grozi to trwałym uszkodzeniem formy.
Po wyjęciu odlewów z form pozostaje nam usunąć ewentualne resztki z kanałów odpowietrzających, i możemy procedurę powtórzyć.
Same odlewy należy oczyścić z nadlewek (może komuś uda się zrobić czyste odlewy, jednak ja, bez pompy próżniowej, nie byłem w stanie tego dokonać) i zostawić na dobę w celu ich doschnięcia.
Przed malowaniem należy je odtłuścić, np. w wodzie z dodatkiem detergentu, i możemy je wykorzystać w naszej pracy twórczej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz